Ekonomiści od lat biją na alarm, że wydatki państwa rosną w zatrważającym tempie. Niestety kwoty, jakie padają w debacie, są tak wysokie, że wielu z nas nawet nie zadaje sobie trudu, aby próbować odnieść je do własnych wydatków. W końcu czym są te miliardy wydawane na emerytury wobec moich skromnych podatków? Zupełnie inna dyskusja zaczyna się wtedy, gdy uświadomimy sobie, ile każdego z nas kosztują kolejne obietnice rządu.
Forum Obywatelskiego Rozwoju po raz kolejny opublikowało Rachunek od Państwa – tym razem za 2017 rok. To projekt, którego celem jest uświadamianie społeczeństwa o kondycji wydatków publicznych, a czyni to poprzez przeliczenie wszystkich wydatków państwa na jednego mieszkańca. To pozwala spojrzeć z zupełnie innej perspektywy na to, ile faktycznie każdy z nas musi wyłożyć ze swojej kieszeni na emerytury, transport czy utrzymanie administracji. W końcu państwo nie ma swoich pieniędzy, a wszystkie swoje wydatki musi pokrywać z wpływających podatków. O tym, ile oddajemy do budżetu, najczęściej uświadamiamy sobie pod koniec kwietnia, rozliczając PIT – korzystając m.in. z aplikacji e-pity.
Wydatki publiczne 2017 – ile każdego z nas kosztuje utrzymanie państwa?
Ponad połowa wydatków państwa jest przeznaczona na emerytury, edukację oraz służbę zdrowia. Przy czym absolutnie najwięcej wydajemy na emerytury i renty – w przeliczeniu na jednego mieszkańca, wydatki państwa z tego tytułu to 6516 zł. Drugie miejsce na podium zajmuje edukacja, na którą przeznaczamy ponad dwukrotnie mniej – 2324 zł na mieszkańca. Służba zdrowia, a więc coś, co dla większości kojarzy się z ogromnymi pieniędzmi to „zaledwie” 2310 zł na każdego mieszkańca. Przy tych statystykach warto mieć na uwadze, że wydatki na emerytury w przyszłym roku będą zdecydowanie większe. Wszystkiemu winny jest obniżony wiek emerytalny, którego pełne skutki zobaczymy w zestawieniu za przyszły rok. Ten zaczął obowiązywać pod koniec 2017 roku.
Kolejną dużą pozycją w zestawieniu wydatków publicznych jest pomoc społeczna. Łącznie przeznaczamy na to 1902 zł rocznie. W tej pozycji można zaobserwować równe wysoki wzrost wydatków w ostatnich latach, co w przypadku emerytur. Tutaj winowajcą jest program 500 plus. Ten program, w przeliczeniu na jednego mieszkańca kosztuje dokładnie 619 zł rocznie.
Ciekawie przedstawiają się kolejne kategorie wydatków, które okazują się zdecydowanie niższe, niż wielu mogłoby się wydawać. Wydatki publiczne przeznaczone na transport (a więc drogi i koleje) to w sumie 1753 zł. Wojsko, policja, więziennictwo oraz wymiar sprawiedliwości to łącznie 1456 zł. Zwolennicy likwidacji „przywilejów” nadzwyczajnej kasty, jak określa się sędziów, powinni w szczególności przeanalizować te wydatki. Okazuje się, że samo wojsko kosztuje każdego z nas 771 zł rocznie, a tymczasem sądy i więziennictwo (łącznie) jedynie 320 zł.
Wydatki publiczne 2017 – utrzymanie urzędników jest o wiele tańsze niż nam się wydaje
Wielu z czytelników może teraz zapytać, ile kosztuje utrzymanie tych darmozjadów urzędników na ich ciepłych posadkach? Łącznie to 1076 zł, z czego 351 zł przypada na administrację rządową, 534 zł na administrację samorządową ,a jedynie 128 zł na ZUS, KRUS i NFZ. Warto sobie przypomnieć te statystyki, kiedy w przyszłości rząd będzie obiecywał wzrost wydatków na emerytury kosztem cięć w budżecie przeznaczonym na utrzymanie urzędników. To jedynie 5% wydatków państwa, a obcięcie urzędniczych pensji nawet o 100% praktycznie w żaden sposób nie wpłynie na nagły przypływ gotówki dla emerytów.
Podsumowując – wydatki publiczne w przeliczeniu na jednego mieszkańca w ubiegłym roku to aż 21 491 zł. To o 1338 zł więcej niż w poprzednim roku, a wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że obecny 2018 rok będzie pod tym względem jeszcze gorszy. O ile trudniejsze byłoby przekonanie wyborców do słuszności wprowadzania nowych obietnic, jeżeli byłby ustawowy obowiązek informowania o ich kosztach właśnie w przeliczeniu na jednego mieszkańca.