U wielu pracodawców w Polsce pokutuje przekonanie, że przyjmując kogoś na praktyki wyświadczają mu niesamowitą przysługę. Oczywiście do pewnego stopnia tak jest – ale tylko w sytuacji, gdy praktykant ma szansę nauczyć się czegoś przydatnego i faktycznie wdrożyć do zawodu. Nie zmienia to jednak faktu, że wynagrodzenie za praktyki zawodowe – choćby symboliczne – powinno być wypłacane zawsze.
Wynagrodzenie za praktyki zawodowe to dla niektórych fanaberia
Nawet kilkuosobowe firmy poszukują często praktykantów. Ot – kogoś, kto trochę odciąży zatrudniony zespół. Pomijając kryteria przyjęcia na praktyki, pracodawcy często nie chcą za niego płacić. Wynagrodzenie za praktyki zawodowe traktują jak fanaberię. Uważają, że oferują tak niesamowite warunki pracy, że to powinno absolutnie praktykantowi wystarczyć. I to nic, że często praktykant pracuje na równi ze stałymi pracownikami w tym sensie, że przez cały czas pracy wykonuje określone zadania (dostosowane do swojej wiedzy i umiejętności, w swoim tempie). I nie chodzi tu o przysłowiowe parzenie kawy czy noszenie dokumentów z jednego pomieszczenia do drugiego. Zdaniem pracodawcy jednak sam fakt, że praktykant może się czegoś nauczyć to już wystarczająca zapłata.
Praca to zawsze po prostu praca
Prawda jest jednak taka, że pracodawcy odnoszą realne korzyści z przyjmowania praktykantów. Po pierwsze – część pracy zostanie wykonana właśnie przez praktykanta. Nawet, jeśli odbyło się to przy pomocy starszych kolegów czy samego szefa – to jednak praktykant miał w tym swój wkład.
Po drugie – często praktykanci są sprawdzani pod kątem ewentualnego zatrudnienia w firmie na stałe. Tym bardziej wynagrodzenie za praktyki zawodowe jest jak najbardziej potrzebne; chociażby po to, by przekonać potencjalnego pracownika, że pracodawca postępuje uczciwie i ważne jest dla niego, by zapewnić podwładnym dobre warunki pracy.
Pozostaje też jeszcze jedna kwestia. Jak praktykant-pracownik ma zaangażować się w przydzielone obowiązki, skoro nie otrzymuje za swój wysiłek żadnego wynagrodzenia? Taka postawa pracodawcy po prostu zniechęca. Jest to też dla praktykanta jasny sygnał – to, co robisz, jest bezwartościowe, skoro nie chcę ci za to zapłacić. A to z pewnością nikomu nie pomaga.
Wynagrodzenie za praktyki może, a nawet powinno mieć wymiar symboliczny – w końcu to jednak praktyki, a osoba je odbywająca dopiero uczy się wielu rzeczy. Nie zmienia to jednak faktu, że płaca za pracę nie powinna być aktem łaski pracodawcy, a normą.