Jeśli polscy przedsiębiorcy czekają jeszcze na coś w tym roku, to zapewne na zmiany w składce zdrowotnej. Zakres reformy najprawdopodobniej będzie jednak ograniczony – co zapewne rozczaruje wiele osób prowadzących własny biznes. Być może jednak przedsiębiorcy mogą liczyć na inne, ważne zmiany – tym razem dotyczące zwolnienia z VAT. To wymagałoby jednak przychylenia się rządzących do propozycji opozycji.
Wyższy limit zwolnienia podmiotowego z VAT. Domagają się tego posłowie PiS
W trakcie tegorocznej kampanii do Parlamentu Europejskiego minister finansów Andrzej Domański – w imieniu rządu – obiecywał podniesienie limitu zwolnienia podmiotowego z VAT. Obecnie limit ten wynosi 200 tys. zł rocznie; co ciekawe, nigdy nie był też waloryzowany – a tylko część przedsiębiorców może korzystać ze zwolnienia przedmiotowego, w ramach którego nie ma limitu przychodów. Nie dziwi zatem, że obietnica ministra finansów wywołała spory entuzjazm u części przedsiębiorców, którzy ze względu na stosunkowo niski limit nie mogą korzystać ze zwolnienia podmiotowego z VAT. Problem polega jednak na tym, że ostatecznie rządzący wycofali się z obietnicy; już latem Domański przyznał, że procedowany wówczas projekt ustawy zmieniającej ustawę o VAT nie przewiduje podwyższenia limitu wartości sprzedaży uprawniającego do korzystania ze zwolnienia podmiotowego.
Teraz jednak z pomysłem podniesienia limitu powrócili posłowie Prawa i Sprawiedliwości; politycy wnieśli odpowiedni projekt do Sejmu twierdząc, że celem proponowanych przepisów jest dostosowanie obecnych regulacji do obecnej sytuacji gospodarczej i inflacyjnej. Posłowie proponują podniesienie limitu do 300 tys. zł; jak można przeczytać w uzasadnieniu projektu,
Dotychczasowy próg zwolnienia, wynoszący 200 000 zł, obowiązuje od kilku lat, co w kontekście znacznych zmian poziomu inflacji i kosztów prowadzenia działalności gospodarczej powoduje, że coraz więcej mikro czy małych przedsiębiorców traci możliwość korzystania z tej ulgi. Wzrost cen oraz kosztów prowadzenia działalności powoduje, że przedsiębiorcy, mimo zachowania porównywalnej realnej skali działalności, przekraczają próg, który nie był dostosowywany do zmieniających się warunków makroekonomicznych.
Jak twierdzą posłowie PiS, po przyjęciu zmian zmniejszy się presja administracyjna i finansowa na mikro i małe przedsiębiorstwa. To natomiast może przyczynić się do utrzymania stabilności finansowej. Co ciekawe, nowy limit miałby zacząć obowiązywać już od przyszłego roku.
Co zrobią rządzący?
Mając na uwadze fakt, że rządzący sami proponowali podniesienie limitu, a następnie się z tej zmiany wycofali, trudno oczekiwać, że teraz minister finansów przychyli się do pomysłu posłów PiS. Z drugiej strony opozycja próbuje w ten sposób wymusić na koalicji spełnienie własnych obietnic – co dla obecnego rządu może stać się w przyszłości problematyczne.