Zerwanie umowy z rosyjskim kontrahentem z powodu wojny często wynika z sankcji, ale także przecież z okoliczności. Finansowanie zagrażającego bezpieczeństwu systemu pośrednio przekłada się przecież na śmierć i cierpienie ludzi, szczególnie mieszkańców Ukrainy. Czy prawo stoi po stronie tego, kto bojkotuje także poprzez swój biznes?
Zerwanie umowy z rosyjskim kontrahentem
Sytuacja Rosji jest niezwykle skomplikowana w sensie prawnym. Federacja Rosyjska zasadniczo nie przejmuje prawem międzynarodowym, uznając swoją rację za jedyną słuszną. Niedawno pisałem o tym, że w polskim sądzie złożono pozew przeciwko Rosji. Jest to o tyle znamienne, że argumentem przemawiającym za tym, iż dopuszczalne jest rozszerzanie jurysdykcji polskiego sądu na przestrzeń Federacji Rosyjskiej, jest to, że państwo to samo siebie wyłączyło z prawa międzynarodowego (które przyznaje państwom immunitety).
W konsekwencji można próbować argumentować, że niedochowanie warunków umów zawartych z rosyjskimi kontrahentami jest dopuszczalne, bo państwo to wyłączyło się z grona państw cywilizowanych, które jakkolwiek chroni jakieś prawo. Od razu podkreślam, że to bardzo ryzykowne rozumowanie. Nie oznacza to jednak, że przedsiębiorca, który chce w trybie pilnym zakończyć relacje biznesowe z rosyjskimi firmami, ma związane ręce.
Jak wspomniałem wcześniej, niektóre firmy objęto sankcjami, co czasem nawet narzuca obowiązek wstrzymania się od utrzymywania biznesowych relacji. Czasem jednak wola taka wychodzi ze strony samego przedsiębiorcy. O czym należy w takiej sytuacji pamiętać? Wszystko zależy od okoliczności, rodzaju umowy, a także jej treści.
W wypadku umów zawieranych pomiędzy przedsiębiorcami, a odnoszących się do relacji biznesowych pomiędzy Polską a Rosją, należy patrzeć na konkretne uregulowania. Po pierwsze, umowy takie mogą zawierać regulacje dotyczące właściwego prawa, właściwego sądu. Mogą także zawierać postanowienia co do sposobu wypowiedzenia umowy, waluty płatności, czy też kar umownych.
Zerwanie umowy z powodu wojny
Jeżeli sama umowa nie zawiera dogodnych regulacji co do jej przedterminowego rozwiązania, to sytuacja się nieco komplikuje. Oczywiście to nie jest tak, że żadne prawo nie reguluje pewnych kwestii spornych. Rosja mimo wszystko dalej jest stroną wielu umów międzynarodowych. Do tych zalicza się np. CISG, czyli konwencja Narodów Zjednoczonych dotycząca międzynarodowej sprzedaży towarów.
Abstrahując od zerwania umowy, warto pamiętać, że niepewność na płaszczyźnie gospodarczej może skutkować dodatkowymi uprawnieniami. Oczywiście o ile stosujemy prawo polskie. Mowa jest na przykład o art. 490 Kodeksu cywilnego. To stanowi w §1, że:
Jeżeli jedna ze stron obowiązana jest spełnić świadczenie wzajemne wcześniej, a spełnienie świadczenia przez drugą stronę jest wątpliwe ze względu na jej stan majątkowy, strona zobowiązana do wcześniejszego świadczenia może powstrzymać się z jego spełnieniem, dopóki druga strona nie zaofiaruje świadczenia wzajemnego lub nie da zabezpieczenia.
Warto w końcu wspomnieć o klauzuli rebus sic stantibus, na którą – raczej bezskutecznie – próbowano się powoływać na początku pandemii. Zgodnie z tym przepisem, jeżeli
z powodu nadzwyczajnej zmiany stosunków spełnienie świadczenia byłoby połączone z nadmiernymi trudnościami albo groziłoby jednej ze stron rażącą stratą, czego strony nie przewidywały przy zawarciu umowy
sąd może po rozważeniu interesów stron, zgodnie z zasadami współżycia społecznego, oznaczyć sposób wykonania zobowiązania, wysokość świadczenia lub nawet orzec o rozwiązaniu umowy.
W pierwszej kolejności trzeba więc ustalić treść umowy, a także prawo właściwe. Samo bezprawne zerwanie umowy, czy jej niedochowanie – nawet zawartej Rosyjską firmą – może być podstawą do dochodzenia roszczeń przez kontrahenta ze wschodu. Mimo tego istnieją pewne mechanizmy, z których skorzystać może rodzimy przedsiębiorca.