Wybory do Sejmu i Senatu już za nieco ponad miesiąc. Choć nie dotyczą one samorządów to niemal pewne jest, że w ich wyniku nastąpi zmiana władzy w Sopocie. Na ubieganie się o mandat posła zdecydował się bowiem wieloletni prezydent miasta Jacek Karnowski. To oznacza, że na parę miesięcy do Urzędu Miasta wkroczy osoba wyznaczona przez premiera Mateusza Morawieckiego.
Jacek Karnowski startuje do Sejmu
O tym, że włodarz Sopotu po 25-latach prezydentury będzie chciał spróbować swoich sił w Sejmie na Pomorzu mówiło się już od dawna. Jako pierwszy sprawę opisał portal Trójmiasto.pl jeszcze w grudniu 2022 roku. Zresztą w ostatnim czasie Jackowi Karnowskiemu bliżej było do polityki krajowej niż tej lokalnej. Warto wspomnieć, że rodowity gdańszczanin jest prezesem Ruchu Samorządowego „TAK! Dla Polski”, który skupia ponad 150 samorządowców z całego kraju. Polityk zabierał głos w sprawach m.in. Lex Czarnek, wyborów kopertowych, czy kryzysu energetycznego.
Z drugiej strony niektórzy obstawiali, że przeprowadzka na Wiejską nastąpi dopiero przy okazji kolejnych wyborów. Jacek Karnowski mógłby bowiem jeszcze raz wystartować w wyborach na prezydenta Sopotu. Wprowadzone przez Zjednoczoną Prawicę ograniczenie w postaci maksymalnie dwóch kadencji w danej gminie obowiązuje bowiem dopiero od 2018 roku.
Włodarz Sopotu o mandat posła chce się jednak ubiegać już teraz. Swój start w wyborach tłumaczy chęcią silnej reprezentacji samorządu w Sejmie. Jak tłumaczył na antenie TVN24 „czasami trzeba poświęcić swoje ojczyzny lokalne”. Może się jednak okazać, że to poświęcenie będzie miało swoją cenę, o czym niedługo przekonają się sopocianie.
Zmiana władzy w Sopocie niemal pewna
Jacek Karnowski w październikowych wyborach wystartuje w szeregach Koalicji Obywatelskiej. Prezydent Sopotu otrzymał od szefostwa największej partii opozycyjnej drugą pozycję na liście w okręgu gdańskim. Nie ma co ukrywać, że sukces jest niemal pewien. Okręg numer 25 obejmuje powiaty gdański, kwidzyński, malborski, nowodworski, starogardzki, sztumski i tczewski. Zalicza się do niego także dwa miasta na prawach powiatu – Gdańsk i Sopot. Bez cienia przesady można stwierdzić, że jest to bastion Platformy Obywatelskiej.
Partia dowodzona przez Donalda Tuska, który również jest w Sopocie postacią niezwykle popularną, wygrywa w Gdańsku nieprzerwanie od 2005 roku. W 2019 roku politycy tej partii uzyskali stąd sześć mandatów do Sejmu. Czterech reprezentantów z okręgu gdańskiego na Wiejską wprowadziło Prawo i Sprawiedliwość. W tym roku będzie zapewne podobnie. Tym samym można śmiało stwierdzić, że zmiana władzy w Sopocie jest niemal pewna.
Karnowski wskazuje na wiceprezydenta, ale o władzy w Sopocie zdecyduje premier
Tuż po oficjalnym ogłoszeniu startu w wyborach Jacek Karnowski niejako namaścił swojego następcę. Zaskoczenia nie było, bo wybór padł na wiceprezydent miasta Magdalenę Czarzyńską-Jachim. Ten gest miał jednak jedynie charakter symboliczny. Po pierwsze z momentem wygaśnięcia mandatu prezydenta miasta, a taki skutek będzie miał wybór Karnowskiego na posła, z mocy prawa odwoływani są jego zastępcy. Po drugie o faktycznym włodarzu w mieście wcale nie zdecydują sopocianie. Przynajmniej nie na razie.
Zgodnie z przepisami w przypadku wygaśnięcia mandatu wójta, burmistrza lub prezydenta miasta co do zasady przeprowadza się przedterminowe wybory. Istnieje jednak pewien wyjątek. Otóż wybory nie są organizowane, gdy ich data miałaby przypaść w okresie 6 miesięcy przed zakończeniem kadencji włodarza. Chodzi tu rzecz jasna o ograniczenie kosztów przeprowadzenia głosowania w tak bliskich sobie terminach.
Obecna decyzja samorządów kończy się 30 kwietnia 2024 roku. Tym samym wybory powinny być zorganizowane po 31 marca a przed 23 kwietnia 2024 roku. Uwzględniając fakt, iż oficjalne ogłoszenie wyników wyborów nastąpi kilka dni po 15 października 2023 roku, a potem komisarz wyborczy ma jeszcze 14 dni na wydanie postanowienia o wygaśnięciu mandatu Jacka Karnowskiego, należy się spodziewać, że terminu nie uda się zachować. Jeśli jednak przy szczęśliwym zbiegu wydarzeń do końca kadencji zostanie więcej niż 6 miesięcy, decyzję o nieprzeprowadzeniu wyborów może podjąć rada miasta. Trudno przewidzieć, czy radni będą chcieli narazić gminę na tak dodatkowe duże koszty. Oba scenariusze będą oznaczały, że o tym kto przejmie stery w Sopocie do końca kadencji samorządów zdecyduje premier.
Nawet jeśli po październikowych wyborach władzę w Polsce przejmie opozycja, to i tak nie ma szans, by do czasu wyboru osoby pełniącej funkcję prezydenta Sopotu zaprzysiężono nowy rząd. Tym samym decyzja przypadnie Mateuszowi Morawieckiemu, a ten z pewnością postawi na kogoś ze swojej partii. Co ciekawe, przepisy nie nakładają na niego żadnych ograniczeń, a zatem do Urzędu Miasta Sopotu wkroczy ktoś zupełnie obcy.
Jakie uprawnienia w gminie ma osoba wyznaczona przez premiera?
Wójt, burmistrz lub prezydent miasta to organ wykonawczy gminy, a zatem kieruje jej pracami i reprezentuje ją na zewnątrz. Ponadto to do niego należy przygotowywanie projektów uchwał rady gminy oraz gospodarowanie mieniem komunalnym i wykonywanie budżetu. Włodarz może także zatrudniać i zwalniać kierowników gminnych jednostek organizacyjnych. Jakie uprawnienia przysługują tzw. komisarzowi wskazanemu przez premiera?
Otóż w żaden sposób nie różnią się one od tego, co może i powinien robić wójt, burmistrz lub prezydent miasta. To oznacza, że osoba powołana przez Morawieckiego niejako z marszu wejdzie w buty kogoś, kto rządził Sopotem ćwierć wieku. Dla sopocian może to być prawdziwa rewolucja. Z całą pewnością chwilowemu włodarzowi trudno będzie dogadać się z radą miasta, gdzie większość ma ugrupowanie negatywnie nastawione do rządu Zjednoczonej Prawicy. Radni zapowiedzieli już zresztą, że będą mieli rękę na pulsie.
Czy rzeczywiście jest się czego bać? Jacek Karnowski twierdzi, że osoba wskazana przez premiera wcale nie musi niewłaściwych decyzji. Wystarczająca do paraliżu będzie bierność w podejmowaniu jakichkolwiek kroków. Być może coś w tym jest, ale myślę, że realne zagrożenie nie jest duże. Trudno spodziewać się, iż do Sopotu przyjdzie osoba mającą w planach destrukcję samorządu. Zwykle na komisarzy powoływani są bowiem lokalni politycy tyle, że z partii rządzącej w kraju. Im także zależy na dobru miasta, w którym na co dzień sami żyją i mają swoich wyborców. Tym samym choć faktycznie w najbliższych miesiącach w Sopocie może dochodzić do tarć na linii rada miasta – organ wykonawczy, to wizje spustoszenia miasta z pewnością się nie spełnią.