Szykują się zmiany w nocnej i świątecznej opiece zdrowotnej. Ministerstwo Zdrowia na razie rusza z pilotażem, ale nie ukrywa że chciałoby, aby nowy system objął wkrótce całą Polskę. Podstawą opieki poza godzinami pracy przychodni miałaby być, znana nam z czasów pandemii… teleporada. Dopiero w następnym szczeblu pomoc oferowałyby „centra pomocy doraźnej”.
Zmiany w nocnej i świątecznej opiece zdrowotnej
Pandemia pokazała nam, że system teleporad lekarskich ma tyleż wad, co zalet. Jasne strony tego rozwiązania to możliwość załatwienia spraw prostych, niewymagających rozmowy twarzą w twarz z lekarzem. Gorzej z sytuacjami, gdy naszego problemu nie da się jednoznacznie zdiagnozować i kontakt z medykiem jest jak błądzenie we mgle. Ministerstwo Zdrowia uznało jednak, że pozytywy przeważają, dlatego planuje wykorzystać teleporadę jako podstawę reformy nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej.
Jak czytamy w portalu Rynek Zdrowia, minister zdrowia Adam Niedzielski przygotował już rozporządzenie regulujące zasady pilotażu. Projektowany system ma mieć dwa szczeble. Pierwszy to platforma pierwszego kontaktu – docelowo ogólnopolska, dostępna pod numerem telefonu 800 137 200. Teleporady w tym miejscu mają udzielać dyżurujący: lekarz, położna i pielęgniarka. Platforma ma działać – tak jak dotychczasowa nocna i świąteczna opieka zdrowotna – od poniedziałku do piątku między 18:00 a 8:00 oraz całodobowo w weekendy i dni wolne od pracy.
Drugi szczebel to centra pomocy doraźnej. Tu minister zdrowia wyznaczył na razie trzy placówki do pilotażu. Chodzi o pogotowie ratunkowe w Pruszczu Gdańskim, zespół zakładów opieki zdrowotnej w Kozienicach i przychodnię w Błoniu. Będą one jednak zajmowały się pacjentem dopiero w momencie, gdy teleporada okaże się niewystarczająca.
Usprawnienie czy łatanie dziurawego systemu?
Jak wszyscy wiemy, braki w obsadach lekarskich są w Polsce ogromne. Skłaniają ministra Niedzielskiego do rzucania kolejnych pomysłów, takich jak to że studenci medycyny będą uczyć pierwszaków. Pomysł na reformę nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej wygląda na kolejne rozwiązanie, które jest przedstawiane jako usprawnienie, a w istocie jest jedynie plastrem nałożonym na problemy kadrowe. Wygląda to na próbę ograniczenia wizyt lekarskich do tych, które absolutnie wymagają bezpośredniego kontaktu.
Tymczasem teleporada jest rozwiązaniem niedoskonałym. Nie zawsze osoba cierpiąca na dolegliwość jest w stanie rozpoznać niektóre szczególnie niebezpieczne objawy. A lekarz, dający wiarę słownej relacji, może w sposób nieświadomy zbagatelizować sytuację. Pytanie też jak wiele będzie takich centrów pomocy doraźnej. Jeśli mniej niż obecnych punktów, to dojdą do tego problemy chociażby z transportem dla osób, które nie mają swojego auta albo czują się na tyle źle, że nie są w stanie do danego centrum dojechać.
Ciekawe jakie będą wyniki tego pilotażu. Mam pewne obawy związane z tym, że niezależnie od jego wyników resort zdrowia może chcieć przeć do realizacji tego pomysłu. Bo rozwiązaniem alternatywnym będą placówki bez lekarzy albo z garstką lekarzy na tłum pacjentów. A prawda jest taka, że bez kadry opieka zdrowotna jest taką opieką już tylko z nazwy.