Nowy rząd przygotowuje zmiany w składce zdrowotnej przedsiębiorców, co jest bardzo dobrą wiadomością. Same pomysły na posprzątanie po Polskim Ładzie są całkiem niezłe. Nawet jeśli powrót do stanu sprzed tej katastrofy nie wchodzi w grę. Tylko skąd bierze się zwłoka? Ministerstwo Zdrowia miało zapewniać, że zmiany nie wejdą w życie w tym roku.
Koalicja Obywatelska może przestać liczyć na to, że zapomnimy jej „100 konkretów na pierwsze 100 dni rządu”
Zaczynam się zastanawiać, czy wypominanie politykom Koalicji Obywatelskiej obietnic ze „100 konkretów na pierwsze 100 dni rządów” nie jest już kopaniem leżącego. Sytuacji nie poprawiają wypowiedzi niektórych z nich, którzy nie tylko przyznają, że ich realizacja w tym terminie jest niemożliwa. Na nieszczęście dla największej partii koalicji rządowej, spośród tych 100 konkretów są także rzeczy absolutnie niezbędne. Tym razem nie mam na myśli spraw światopoglądowych. Chodzi o zmiany w składce zdrowotnej przedsiębiorców, znajdujące się w konkrecie numer 34.
Wrócimy do ryczałtowego systemu rozliczania składki zdrowotnej. Skończymy z absurdem składki zdrowotnej od sprzedaży środków trwałych.
Mógłbym w tym momencie zwrócić uwagę, że rządzący mają jeszcze tylko 27 dni na realizację tego postulatu. Nie ma jednak takiej potrzeby, bo dzięki portalowi money.pl oraz Federacji Przedsiębiorców Polskich wiemy, że nic takiego w tym roku nie nastąpi. Przypomnijmy: mamy dopiero końcówkę lutego. Sklecenie stosowanego awaryjnego przepisu wydaje się zajęciem na godzinę-dwie pracy. Pozostaje przejście całej drogi legislacyjnej. Skąd więc ta zwłoka?
W czwartek w Sejmie odbyło się posiedzenie komisji ds. przedsiębiorczości. Brali w niej udział przedstawiciele przywołanej Federacji oraz trzech ministerstw: Finansów, Zdrowia oraz Rozwoju i Technologii. To reprezentanci drugiego z resortów mieli jasno zadeklarować, że zmiany w składce zdrowotnej przedsiębiorców poczekają na przyszły rok. Przyczyny takiego stanu rzeczy niejako wyjaśnił minister finansów Andrzej Domański.
Prowadzimy prace nad redefinicją dochodu, który stanowić będzie podstawę do naliczania składki zdrowotnej dla przedsiębiorców. Tak, by skończyć z odprowadzeniem składek od sprzedaży środków trwałych.
Równocześnie Ministerstwo Finansów pracuje nad dużą kompleksową reformą podatkową. W grę wchodzą między innymi zmiany w podatku Belki oraz tzw. kasowy PIT. To chyba właśnie w tym tkwi istota problemu.
Składka zdrowotna naliczana od sprzedaży środka trwałego firmy rzeczywiście jest absurdalnym rozwiązaniem
Same zmiany dotyczące składki zdrowotnej przedsiębiorców są całkiem rozsądne. Niestety nie mamy szans na powrót do zasad obowiązujących sprzed Polskiego Ładu. Na przeszkodzie stoją interesy fiskalne państwa. Odkręcenie zmian wprowadzonych przez rząd Mateusza Morawieckiego kosztowałoby ok. 10 mld zł rocznie. Nie byłoby to może wielkim problemem, gdyby nowy rząd nie zdecydował się nie ruszać programów socjalnych poprzedników. Pieniądze na ich realizację skądś trzeba wziąć.
Zamiast tego na stole leżą dwie opcje. Jedną z nich są zasady zbliżone do tych przy ryczałcie od przychodów ewidencjonowanych: stała składka przypisana do kilku progów rocznych przychodów. Druga to system mieszany: albo wspomniany przed chwilą sposób, albo składka ustalana proporcjonalnie do dochodu w rozumieniu przepisów podatkowych.
Nie ma się jednak co oszukiwać: zmiany w składce zdrowotnej przedsiębiorców dotyczące środków trwałych to sprawa, która powinna być załatwiona na przysłowiowe wczoraj. Koalicja Obywatelska nie bez powodu określiła obecny stan prawny mianem „absurdu”. Całe zamieszanie wzięło się, jakże by inaczej, z reform podatkowych Polskiego Ładu. Zreformowana i niepodlegająca zazwyczaj odliczeniu składka zdrowotna obejmuje wszystkie dochody przedsiębiorcy. Zaliczyć do nich możemy między innymi sprzedaż bardzo drogich środków trwałych, takich jak na przykład nieruchomości czy samochody.
Skutków dla kieszeni przedsiębiorców bardzo łatwo się domyślić. Potencjalnie w grę wchodzą ogromne koszty de facto podatkowe. To z kolei oznacza, że każdego miesiąca obowiązywania obecnych przepisów polscy przedsiębiorcy będą te koszty ponosić. Rozsądek podpowiadałby więc, by kluczowe zmiany w składce zdrowotnej przedsiębiorców wdrożyć możliwie szybko. Na początek wystarczy wyłączenie sprzedaży środków trwałych przedsiębiorstwa ze składki zdrowotnej. Nic nie stoi na przeszkodzie, by bardziej kompleksowe regulacje przygotować później, albo nawet „nadpisać” tymczasowe rozwiązanie problemu.
Te konkretne zmiany w składce zdrowotnej przedsiębiorców są jak łatanie krytycznego błędu w programie komputerowym
Ktoś mógłby zwrócić uwagę, że przecież Ministerstwo Finansów pracuje nad redefinicją dochodu, co musi potrwać. Tyle tylko, że niekoniecznie. Wiemy już, że jak najbardziej można po prostu zaczerpnąć niezbędne definicje z prawa podatkowego. Problemem nie jest też przecież definicja środka trwałego. Tą mamy przecież w ustawie o rachunkowości. Dzięki temu w szybkiej noweli można wpisać ogólne wyłączenie dla ich sprzedaży, które w razie potrzeby zostałoby skorygowane w spodziewanej większej reformie.
Być może porównanie legislacji i tworzenia wszelkiego rodzaju programów komputerowych będzie daleko idące, ale przy łataniu krytycznych błędów w systemie pośpiech jest wskazany. Akurat to na swój pokrętny sposób rozumiała ekipa Morawieckiego, która w pośpiechu i panice łatała Polski Ład, kiedy okazał się kompilacją bubli prawnych i nietrafionych rozwiązań. Na tym tle obecna niechęć do zdecydowanych działań wygląda wyjątkowo źle.
Może więc chodzi o obietnicę, że obecny rząd nie będzie wprowadzać zmian podatkowych z dnia na dzień, tylko za każdym razem zachowa półroczne vacatio legis? Jeśli rządzący rzeczywiście chcieliby użyć takiego argumentu, to zastawiliby pułapkę na samych siebie. Nagle składka zdrowotna okazałaby się jednak być podatkiem zdrowotnym. Owszem, otworzyłoby to nam całe mnóstwo nowych wspaniałych możliwości legislacyjnych. Równocześnie jednak takie postawienie sprawy obnażyłoby cały ten kit, jaki politycy od lat nam wciskają – że niby podatki i składki to zupełnie różne rzeczy.
Jeśli zaś chodzi o samo vacatio legis, to sprawa jest akurat bardzo prosta. Przedsiębiorcy czekają na te konkretne korekty w sposobie obliczania ich składki zdrowotnej. Nie sądzę, by mieli się obrazić na „złamanie obietnicy” w ich interesie. Wręcz przeciwnie: spodziewałbym się raczej wdzięczności z ich strony. Tak naprawdę zmiany w składce zdrowotnej przedsiębiorców wystarczy chcieć przeprowadzić. Wtedy znajdzie się i czas na projektowanie przepisów i na całą drogę legislacyjną.