Nie ma co ukrywać: ZUS-owi nie opłaca się za bardzo, gdy chorujemy czy mamy wypadki przy pracy. Zakład chce poprawić BHP w firmach – ale jednocześnie aby to same firmy coś w tym zakresie poprawiły. Zatem ZUS rozdaje miliony na projekty dotyczące BHP.
Nowy projekt ZUS jest dość ambitny. Jak przekazała PAP prof. Gertruda Uścińska, czyli szefowa Zakładu, na nową edycję konkursu ma pójść łącznie 100 mln zł.
„Płatnicy składek mogą uzyskać dofinansowanie projektów, które poprawią bezpieczeństwo pracy oraz zmniejszą negatywne oddziaływanie szkodliwych czynników w miejscu pracy” – przekazała Uścińska. Zgłaszać się można wyłącznie elektronicznie, poprzez portal prewencja.zus.pl (pytania można wysyłać na mail konkurs@zus.pl). Wnioski można składać od 17 kwietnia do 18 maja bieżącego roku.
ZUS rozdaje miliony – ale komu i za co?
ZUS mówi, że o pieniądze mogą się starać po prostu „płatnicy składek”. Czyli niby wszyscy przedsiębiorcy płacący na ubezpieczenia społeczne, no ale jednak nie do końca. ZUS wyjaśnia bowiem, że wnioskodawca „nie może zalegać z opłacaniem składek na ubezpieczenia społeczne i ubezpieczenie zdrowotne, zalegać z opłacaniem podatków, być w stanie upadłości, pod zarządem komisarycznym, w toku likwidacji, postępowania upadłościowego lub postępowania układowego z wierzycielem”.
Na co mogą pójść pieniądze z „puli BHP” ZUS-u? Otóż wybrane mają zostać projekty, które „poprawią bezpieczeństwo pracy, zmniejszą zagrożenie wypadkami przy pracy lub chorobami zawodowymi, zredukują niekorzystne oddziaływanie szkodliwych czynników w pracy”. Może to być na przykład maszyna, która ochroni pracowników przed hałasem czy dodatkowe zabezpieczenia do pracy na wysokościach. Ale przecież konkurs nie dotyczy tylko przemysłu – można więc popisać się kreatywnością. Kto wie, może pieniądze wygra np. jakiś twórca aplikacji, która pomoże zdrowiej wykonywać pracę zdalną?
Jak dodaje ZUS, każdy płatnik w ramach konkursu może uzyskać dofinansowanie do 80 proc. wartości całego projektu, ale nie więcej, niż 300 tys. zł.
Inicjatywa ZUS wydaje się dość kosztowna. Jednak przecież redukcja chorób czy wypadków to konkretny zysk nie tylko dla samego Zakładu, ale i dla nas wszystkich. A że Zakład chce zaangażować do wszystkiego samych przedsiębiorców, którzy przecież najlepiej znają potrzeby i bolączki dotyczące bezpieczeństwa pracy – to nie pozostaje nic innego, jak się z tego powodu po prostu cieszyć.