Premier, zapytany ostatnio o to, kiedy inflacja będzie spadać, stwierdził, że nie jest jasnowidzem, ale jednocześnie wskazał, że pierwsze spadki mogą pojawić się w marcu lub kwietniu. Nie oznacza to jednak, że w sklepach wreszcie będzie taniej – wręcz przeciwnie. Żywność będzie jeszcze droższa.
Żywność będzie jeszcze droższa
„Rzeczpospolita” zebrała dane wśród firm badawczych, sieci handlowych i związków branżowych. Wnioski, jakie można wyciągnąć z tych informacji, nie są niestety optymistyczne. Wszystko wskazuje bowiem na to, że żywność będzie jeszcze droższa – a kolejne podwyżki cen towarów Polacy najmocniej odczują przed Wielkanocą.
Co podrożeje w pierwszej kolejności? Najwyższe wzrosty cen będzie można zaobserwować prawdopodobnie w przypadku nabiału i tłuszczów roślinnych. Cena tych produktów ma wzrosnąć w tym roku o ok. 20-30 proc. Nieco mniejsze podwyżki czekają nas w przypadku mięsa, pieczywa i alkoholu – chociaż należy przypomnieć, że jeszcze niedawno piekarze prognozowali, że jeśli rząd nie wprowadzi tarczy chroniącej piekarnie i cukiernie, to chleb może kosztować nawet 15 zł. W takiej sytuacji wzrost cen pieczywa, ciast czy ciastek może być znacznie wyższy. Podrożeją też warzywa i owoce (zwłaszcza importowane) choć pierwsze szacunki wskazują, że jednak w mniejszym stopniu, niż wymienione wcześniej produkty. Powód jest dość prosty – żywność, a zwłaszcza właśnie warzywa i owoce, już są bardzo drogie.
Prawdopodobnie największych podwyżek cen artykułów spożywczych Polacy mogą się spodziewać w okolicach Wielkanocy. Nie powinno to zresztą dziwić. Po pierwsze, sprzedający będą chcieli wykorzystać fakt, że konsumenci mimo wszystko będą wtedy kupować więcej. Po drugie – efekt podwyżek rachunków za media czy podwyżki cen paliw (a te prędzej czy później w końcu nadejdą) będą już mocno odczuwalne dla przedsiębiorców. Z tego względu podniesienie cen artykułów spożywczych może być dla wielu sklepów – zwłaszcza tych mniejszych – po prostu konieczne, by nadal utrzymać się na rynku.
Tymczasem premier twierdzi, że w marcu lub kwietniu widoczny będzie już spadek inflacji
Trudno uwierzyć jednocześnie w zapewnienia polskiego premiera, który twierdzi, że z analiz, do których ma dostęp, wynika, że już w marcu lub kwietniu inflacja będzie hamować, a nawet spadać. Oczywiście, w koszyku inflacyjnym są uwzględniane różne towary i usługi, jednak wzrost kosztów prowadzenia działalności czy rosnące wydatki samorządów z pewnością będą przekładały się na wzrost cen – i to właściwie wszystkiego. Pozostaje zatem pytanie, czy będzie to wzrost jeszcze szybszy, czy też może faktycznie podwyżki będą, ale już nie tak drastyczne, jak w 2022 r., a do tego mocniej rozłożone w czasie.