Cena chleba może poszybować do góry daleko poza granice zdrowego rozsądku. Powód jest oczywisty: ceny gazu ciążące na piekarniach jeszcze bardziej niż na początku zeszłego roku. Znowu czekają nas wzrosty stawek dla przedsiębiorców, tym razem o jakieś 400 proc. Jeden bochenek może niedługo kosztować nawet 15 złotych.
Piekarnie po raz kolejny stają w obliczu dramatycznych podwyżek cen gazu
Prowadzenie piekarni w Polsce to nie jest teraz zajęcie dla osób o słabej psychice. RMF24 zwraca uwagę na to, że zbliża się rok 2023, a wraz z nim nowe stawki za gaz. Znowu czekają nas dramatyczne wręcz wzrosty kosztów prowadzenia działalności gospodarczej przez piekarzy. Rozmówca portalu prowadzi piekarnię na Lubelszczyźnie. Obecnie do wytwarzania 20 ton chleba miesięcznie zużywa gazu za 6-7 tysięcy złotych. Od stycznia czeka go wzrost cen tego surowca sięgający nawet 400 proc. To nawet 28 tysięcy złotych miesięcznie.
Problem z piekarniami i gazem w żadnym wypadku nie jest czymś nowym. Z podobnymi dramatami mieliśmy przecież do czynienia na początku tego roku. Można by wręcz zaryzykować stwierdzenie, że sytuacja po prostu się powtarza. Dla producentów pieczywa ceny gazu mają aż takie znaczenie z prostego powodu. Piece stosowane przez piekarnie to najczęściej piece gazowe. Hurtowa produkcja pieczywa wymaga z kolei nieporównywalnie większego zużycia niż domowe piekarnik. W równie ciężkiej sytuacji są także cukiernie i bary mleczne.
Jakby tego było mało, galopująca inflacja sprawia, że rośnie presja płacowa na pracodawców. Sprzyja temu szybki wzrost minimalnego wynagrodzenia, skądinąd wymuszony przepisami prawa. Najniższa krajowa w przyszłym roku będzie najprawdopodobniej waloryzowana dwukrotnie. Do tego dochodzi kwestia wysokich cen energii elektrycznej oraz paliwa, która przekłada się na koszty całej logistyki.
W przyszłym roku cena chleba może nas przyprawić o ból głowy
W ciągu 2022 r. wiele piekarni po prostu zakończyło działalność. Inne żeby przetrwać będą musiały przerzucić te wszystkie koszty na klientów. Łatwo się domyślić, co to oznacza. Cena chleba poszybuje w górę. Rok temu straszyłem, że za bochenek chleba możemy płacić nawet 10 złotych. Wtedy to była celowa hiperbola, dzisiaj byłby to optymistyczny scenariusz. Rozmówca RMF24 nie pozostawia co do tego złudzeń: cena chleba może sięgnąć 15 złotych za jeden bochenek.
Czy istnieje dla nas jakiś ratunek? Teoretycznie dyskonty dzięki skali prowadzonej przez siebie działalności są wciąż w stanie oferować pieczywo w cenach nieosiągalnych dziś dla piekarni. Nawet jeśli stracą na chlebie i bułkach, to klient prawdopodobnie zrobi u nich także inne zakupy. Nie da się także ukryć, że część producentów pieczywa będzie po prostu ograniczać koszty w sposób odbijający się na jakości towaru. Bardzo możliwe, że kąśliwe uwagi o „produkcie chlebopodobnym” staną się częstsze niż do tej pory.
Teoretycznie pomóc mogliby rządzący. Problem w tym, że ustawa zamrażająca ceny gazu na zeszłorocznym poziomie odbiorcom wrażliwym nie obejmuje piekarni. Ściślej mówiąc: w ogóle nie obejmie przedsiębiorców. Do tego wróci 23 proc. stawki podatku VAT na to paliwo. Rządzący tłumaczą, że to wszystko wina Komisji Europejskiej. Można im tutaj śmiało zarzucić kłamstwo. Bruksela od razu wyjaśniła, że jak najbardziej dopuszcza minimalną stawkę VAT w przypadku gazu na poziomie 5 proc.
Stosowną poprawkę przygotowuje obecnie Senat. Szczegóły propozycji izby wyższej przedstawia przewodniczący senackiej Komisji Ustawodawczej Krzysztof Kwiatkowski.
Przygotowaliśmy poprawki, które obejmują mikro, małych i średnich przedsiębiorców, bo rząd przewidział mechanizm wsparcia wyłącznie dla największych firm. Dodatkowo zastanawiamy się, żeby w ramach poprawek, wręcz wyspecyfikować dodatkowo takie podmioty, jak piekarnie. Ale tu jeszcze pracujemy nad tym legislacyjnie, czy będzie to możliwe
Rządzący nie garną się do wdrożenia rozwiązań, które ratowałyby sytuację piekarzy
Arytmetyka sejmowa i realia polskiej sceny politycznej są jednak nieubłagane. Rządzący najprawdopodobniej taką poprawkę odrzucą. Samo to, że autorstwo takiego rozwiązania należy do opozycji zwykle jest wystarczającym powodem do głosowania przeciwko niemu. Tym razem jednak rządzący mają pewien powód, by unikać dodatkowych obciążeń dla budżetu państwa.
Już teraz działania osłonowe dla odbiorców gazu mogą kosztować państwo nawet 30 miliardów złotych. W normalnych warunkach nie byłoby to dla państwa rozmiarów Polski większym problemem. Tyle tylko, że kondycja Fiskusa jest już opłakana. Rządzący zdają sobie sprawę z tego, że pieniądze na ratowanie sytuacji wydali już dawno. Do tego w przyszłym roku odbędą się wybory parlamentarne. Można się spodziewać, że priorytetem na przyszły rok będą akty rozdawnictwa. Mówimy w końcu o partii, która w trakcie kryzysu zapowiedziała na przyszły rok piętnastą emeryturę.
Być może właśnie w tym tkwi klucz do rozwiązania problemu. Rządzący mogą się zorientować, że to cena chleba stała się palącym problemem Polaków. Wówczas możemy się założyć, że jakieś pieniądze na ten cel się znajdą. Tyle tylko, że żeby wyborcy dostrzegli rozwiązanie, to problem musi być najpierw dostatecznie dolegliwy. Dlatego nie ma się co spodziewać, że władza pochyli się nad problemami piekarni i cukierni szybko. Jakby nie patrzeć, przerabialiśmy ten scenariusz już na początku tego roku.