Codzienne zakupy spożywcze przez internet to coś, co w dalszym ciągu słabo się przyjmuje nad Wisłą
Polacy niby chętnie zamawiają żywność przez internet, ale już niekoniecznie robią w ten sposób swoje codzienne zakupy. Właśnie z tego powodu nasz rynek jest, delikatnie rzecz ujmując, trudny dla dedykowanych platform oferujących właśnie produkty spożywcze. Dotyczy to nie tylko sektora qcommerce. Należąca do litewskiej Maxima Group Barbora właśnie kończy działalność w Polsce.
Trzeba przyznać, że decyzja sprawia wrażenie dość nagłej. Przedstawiciele serwisu poinformowali, że będzie realizować zamówienia jedynie do niedzieli 3 marca. Warto przy tym zwrócić uwagę na wyjaśnienie takiego stanu rzeczy podane przez Viktorasa Juozapaitisa, kierownika spółkia UAB Radas, która zarządza Barbora Polska.
Spółka zapewnia, że zwolnienie pracowników nie tylko odbędzie się w zgodzie z obowiązującym w Polsce prawem, ale także uwzględni element odszkodowania. Barbora kończy działalność na rozliczeniach z ostatnimi klientami, kontrahentami, personelem oraz polskim Fiskusem.
W tym momencie sklep internetowy Barbory działa normalnie. Jego desktopowa wersja nie zawiera żadnego wyraźnego komunikatu o zakończeniu działalności. Można się przy tym spodziewać, że takowy szybko się tam pojawi.
Barbora kończy działalność w Polsce, bo nie jest już w stanie konkurować z dyskontami w pocovidowych realiach
Serwis działał w Polsce od początku 2021 r. Rzeczywiście wchodził na nasz rynek w okresie obostrzeń covidowych drugiego roku epidemii koronawirusa. Miał to być element ekspansji marki poza Litwę, Łotwę oraz Estonię, na których teraz Barbora zamierza skupiać swoją działalność.
Co poszło nie tak? Zacznijmy od tego, że aplikacje e-grocery, podobnie jak w przypadku qcommerce, skupiają się często na kilku większych polskich miastach. Barbora obsługuje Trójmiasto, Warszawę, Katowice oraz Łódź. To zadziwiająco mały teren, jeśli się myśli o ogólnopolskim sukcesie.
Kolejnym problemem trudnym do przeskoczenia jest konkurencja w postaci praktycznie każdej działającej w Polsce sieci dyskontów oraz supermarketów, które oferują swoim klientom opcję dostawy do domu. W przypadku e-grocery trudno mówić o jakiejkolwiek przewadze nad Lidlem, Biedronką, Kauflandem czy Auchan. Koszty dostawy są mniej-więcej porównywalne, a w przypadku większych zakupów są wręcz pomijalne. Konkurencja ceną również może być utrudniona, zwłaszcza w momencie, gdy poszczególne sieci walczą teraz między sobą o tytuł najtańszego.
Równocześnie tradycyjne sklepy działające równolegle w ecommerce mają przy tym znaczącą przewagę nad startupami. Nie chodzi mi wyłącznie o siłę ekonomii skali, ani o to, że sprzedaż przez internet to dla nich mocno poboczny element działalności. Ich sklepy pełnią także swoją podstawową funkcję, w przeciwieństwie do tzw. dark stores, które są kosztowne i same z siebie nie generują ani ruchu, ani przychodów.
Uwagę na ten fakt zwracał między innymi prezes InPostu Rafał Brzoska, który wielokrotnie krytykował model qcommerce. Czym on się właściwie różni od tradycyjnego e-grocery? Tempem realizacji usługi. Trzeba przy tym wspomnieć, że Barbora próbowała już szczęścia także z qcommerce. Usługa Barbora Express została wygaszona już pod koniec 2022 r.
