Spacerując czy jeżdżąc na rowerze po ścieżkach rowerowych w miastach i miasteczkach, na pewno zauważymy wszechobecne barierki, które są montowane nie tylko przy najbardziej uczęszczanych chodnikach i trasach rowerowych. Barierkoza, bo tak potocznie nazywa się to zjawisko w Polsce, dotyka także miejsc, w których próżno szukać tłumów. Problem ten był podnoszony przez mieszkańców miast i wsi wiele razy, jednak jak do tej pory apele te nie przyniosły rezultatów.
W Polsce można co jakiś czas usłyszeć głosy, nawołujące do zastąpienia choćby części barierek przy ścieżkach rowerowych żywopłotami
Samorządowcy, którzy są pytani o to, dlaczego barierki są tak często montowane przy chodnikach i ścieżkach rowerowych, często zasłaniają się treścią rozporządzenia Ministerstwa Infrastruktury:
Urządzenia zabezpieczające stosuje się w celu wyeliminowana lub ograniczenia niebezpieczeństw, na jakie narażony jest pieszy lub rowerzysta korzystający z drogi i obiektów przy niej położonych. Urządzenia zabezpieczające ruch pieszych i rowerzystów mogą być wykonane z betonu lub metalu. Dopuszcza się również urządzenia naturalne np. gęste żywopłoty.
Widzimy zatem, że barierki, które są znane z polskich dróg i ścieżek, mogą być zastąpione przez mniej niebezpieczne żywopłoty. Zastosowanie tego typu rozwiązanie postulowali jakiś czas temu na łamach Gazety Wyborczej mieszkańcy Koszalina. Nie bez powodu mówili oni także o tym, że barierki stawiane przy ścieżkach rowerowych, zamiast eliminować zagrożenie dla rowerzystów, tylko je stwarzają. Nie mówiąc już o tym, że wiele rozwiązań infrastrukturalnych jest kuriozalnych – np. wtedy, gdy trzeba jakoś zakończyć bieg ścieżki rowerowej. Do tego celu w Polsce nadaje się oczywiście barierka, postawiona w poprzek, o którą można się zabić, jadąc szybko na rowerze i nie zauważając jej. Wiele barierek ma na celu spowolnienie rowerzystów np. przed skrzyżowaniem. W takim wypadku barierki spełniają swoją rolę, gdyż rowerzysta musi w odpowiednim miejscu zwolnić i przejechać pomiędzy nimi slalomem.
Barierki są stawiane przede wszystkim dlatego, że jest to rozwiązanie proste i niewymagające wkładania pracy w pielęgnację, tak jak ma to miejsce w przypadku żywopłotów. Samorządy nie sadzą więc roślin, tam, gdzie można byłoby to zrobić, a w całej Polsce stoją barierki, które wcale nie zabezpieczają rowerzystów przed groźnym wypadkiem. Czasami barierki są stawiane przy drogach rowerowych w szczerym polu. To rozwiązanie jest o tyle kuriozalne, że upadek na pole byłby znacznie mniej dotkliwy dla rowerzysty, niż uderzenie w barierkę podczas szybkiej jazdy na jednośladzie.
W nowym roku kontynuujemy cykl #ProjektyZIT! Tym razem przedstawiamy przedsięwzięcie Gmina Oborniki obejmujące budowę…
Posted by Metropolia Poznań on Thursday, January 3, 2019
Barierkoza to choroba, która jest znana w Polsce od wielu lat
Setki metrów charakterystycznych, biało-czerwonych barierek, ustawianych nie tylko przy ścieżkach rowerowych, ale także chodnikach, to zjawisko, do którego już dawno się przyzwyczailiśmy. Oczywiście, czasami tego typu elementy zabezpieczające są niezbędne, lecz często są one ustawiane gdzie popadnie. Nierzadko są to miejsca absurdalne lub praktycznie nieuczęszczane przez rowerzystów i przechodniów. Koszty tego typu inwestycji często idą w miliony złotych. Wątpliwym plusem barierkozy jest także to, że większość wydatków na nią jest pokrywana ze środków z Unii Europejskiej. Jednak w znakomitej większości przypadków możemy dojść do wniosku, że z ustawiania barierek kilometrami w szczerym polu, uciechę ma tylko i wyłącznie ich producent.