Ciężkie czasy nastały dla PR-owców i marketingowców wielkich firm. Nawet mając zasadniczo dobre intencję można spowodować burzę w sieci i doczekać się oskarżeń o rasizm. Właśnie teraz pojawiają się takie zarzuty, że BMW obraża Chińczyków.
Wielka firma postanowiła promować się na dużym show motoryzacyjnym rozdając darmowe lody. Co mogło pójść nie tak? Cóż, w erze mediów społecznościowych to może być przepis na gigantyczny kryzys wizerunkowy i to na absolutnie kluczowym rynku.
Ale od początku. Cała sytuacja miała miejsce na targach motoryzacyjnych w Szanghaju. BMW miało tam sporo stoisk, na jednym z nich były prezentowane auta Mini (ta kultowa marka to też część bawarskiego koncernu). Na stoisku Mini były oferowane darmowe lody, przygotowano łącznie ok. 600 porcji.
I cóż, smartfony użytkowników eventu wychwyciły, jak Chińczycy podchodzą do stoiska, ale są odprawiani z kwitkiem. Pracownicy Mini tłumaczą im, że porcje się już skończyły. Zaraz potem jednak do stoiska podchodzą ludzie z Zachodu. Oni już lody otrzymują.
Burza była niesamowita, a fraza „BMW Mini” stała się jednym z najpopularniejszych w chińskiej sieci. Padały naprawdę mocne oskarżenia, w tym o rasizm BMW.
BMW obraża Chińczyków. A może to totalny przypadek?
Chiny to absolutnie kluczowy rynek dla BMW (i zresztą dla całej branży motoryzacyjnej), nieporównywalnie ważniejszy niż USA, nie mówiąc już o Europie. Dyskryminacja Chińczyków przez koncern byłaby zatem czymś… dziwnym czy po prostu absurdalnym.
Koncern jednak szybko przeprosił „za stworzenie negatywnej atmosfery” w specjalnym wpisie na platformie Weibo. Tłumaczył się z błędów w zarządzaniu. Firma zaznaczyła też, że ci goście z Zachodu, którzy dostali lody, byli po prostu pracownikami BMW, dla których zarezerwowano przysmaki. Nie każdy w chińskiej sieci kupił te wyjaśnienia, byli i tacy, którzy mówili, że są „zawstydzeni tym, że posiadają Mini”.
Podobnych przypadków internetowych burz było ostatnio co niemiara. A wydawać by się mogło, że nie ma nic bardziej marketingowo bezpretensjonalnego niż rozdanie niedużej porcji lodów. Cóż, w erze mediów społecznościowych wszystko może się nagle przerodzić w wielki kryzys wizerunkowy.