Okazało się, że ceny gazu dla kościołów ustalane według taryf dla firm to stanowczo za dużo, jak na możliwości finansowe poszczególnych parafii. To rażąca niesprawiedliwość, z której ustawodawcy zdają sobie na szczęście sprawę. Niestety, taryfy indywidualne przeniosłyby raptem niewielką ulgę.
Ceny gazu dla kościołów to ogromne zagrożenie dla funkcjonowania poszczególnych parafii
Portal naTemat zwrócił uwagę na jedną z dość palących konsekwencji kryzysu gazowego. Chodzi o ceny gazu dla kościołów ustalanych według taryf firmowych. Jako przykład podano lubelskich dominikanów, w przypadku których koszt ogrzewania klasztoru wzrósł aż czterokrotnie. Okoliczności całej sprawy opisuje przeor klasztoru dominikanów w Lublinie ojciec Krzysztof Modras.
Kiedy w drugiej połowie stycznia otrzymaliśmy rachunek za gaz myślałem, że to pomyłka, dość szybka do wyjaśnienia. Niestety po interwencji w PGNiG okazało się, że dostawca potraktował klasztor jak firmę, skąd czterokrotna podwyżka cen gazu
Zakonnicy za listopad i grudzień zeszłego roku mieli do zapłacenia 60 tys. zł. Łatwo sobie wyobrazić, ile będzie kosztował ich gaz w styczniu i lutym. Równocześnie przychody klasztoru drastycznie spadły. Wszystko przez niższą frekwencję na nabożeństwach. To z kolei przekłada się wprost na niższe wpływy z tacy, mniej-więcej o 30-40 proc.
Podobnych historii Internet jest właściwie pełen. Proboszczowie odnotowują, że ceny gazu dla kościołów wzrosły o 150-430 proc. Warto przy tym wspomnieć, że ogrzewanie świątyń z całą pewnością nie należy ani do łatwych, ani tym bardziej do tanich. Księżą apelują do parafian o pomoc w przetrwaniu tego trudnego czasu. Obecnie można śmiało stwierdzić, że poszczególne kościoły są wręcz na granicy przetrwania.
Na szczęście ustawodawca zauważył istnienie tego konkretnego problemu. Ustawa o ochronie odbiorców paliw gazowych daje pewne możliwości ochrony przed uwolnionymi taryfami firmowymi. Kościoły i związki wyznaniowe będą mogły korzystać z taryf zatwierdzanych przez URE razem ze szkołami, przedszkolami, noclegowaniami, szpitalami i innymi podmiotami użyteczności publicznej, które rządzący postanowili ochronić przed skutkami gazowego szaleństwa cenowego. Ustawa wciąż czeka na prezydencki podpis.
W sprawie cen gazu wszyscy Polacy jadą na tym samym wózku, dotyczy to także Kościoła
Oczywiście, ktoś mógłby wytknąć, że państwo znowu wspiera Kościół. O wiele bardziej jednak boli pominięcie przedsiębiorców, zwłaszcza tych najmniejszych. Rządzący zdecydowali, że nie będzie tańszego gazu dla firm. Tymczasem w szczególnie rozpaczliwej sytuacji są obecnie piekarnie, co całemu społeczeństwu odbije się dużo większą czkawką, niż ceny gazu dla kościołów. Sam Kościół, jako instytucja, do biednych z całą pewnością nie należy. Warto jednak oddzielić całość kościelnego majątku od sytuacji poszczególnych parafii.
Co jednak najważniejsze: w sprawie cen gazu niejako wszyscy w Polsce jedziemy na tym samym wózku. Owszem, wszyscy. Ceny gazu dla gospodarstw domowych również drastycznie podrożały. Być może niektórzy pamiętają zeszłoroczne decyzje Urzędu Regulacji Energetyki, które miały sprawić, że rachunki za gaz i prąd pójdą w górę w tym roku? Teoretycznie gaz powinien zdrożeć o ok. 54 proc. Okazuje się jednak, ze rzeczywistość znowu przeszła najśmielsze oczekiwania urzędników.
Klienci PGNiG skarżą się, że w rzeczywistości odnotowują wzrost aż o 83 proc. Przykład podany przez Wirtualną Polskę to pan Michał, którego opłata za samo paliwo wzrosła z 0,10895 zł za kilowatogodzinę do 0,20017 zł za kilowatogodzinę. URE tłumaczy się, że wszystko gra, urząd nigdy nie ukrywał skali spodziewanego wzrostu cen samego paliwa. Praktycznie niezmienne pozostały jednak pozostałe składniki ceny. Razem wychodzi drożej właśnie o średnio 54 proc.
Warto przy tym odnotować, że wielu odbiorców w ostatnich latach inwestowało w ogrzewanie gazowe – jako relatywnie tanie i względnie przyjazne dla środowiska. Teraz wychodzą na tym niczym przysłowiowy Zabłocki na mydle.
Ceny gazu dla kościołów wzrosłyby także przy zastosowaniu taryfy regulowanej przez URE
Taki stan rzeczy oznacza, że nawet przejście na taryfę regulowaną wciąż może być niewielką pociechą dla wszystkich zakładanych wrażliwych odbiorców. Ceny gazu dla kościołów wciąż drastycznie wzrosną względem roku 2021. Tak samo w przypadku szkół, szpitali, teatrów i tak dalej. Mowa w końcu generalnie o dużych obiektach, które ciężko jest ogrzać. Będzie lepiej? Nie, nie będzie. W 2024 r. czeka nas bowiem uwolnienie cen gazu także dla gospodarstw domowych.
Co może nas potencjalnie uratować, to sukces procesu dywersyfikacji dostaw błękitnego paliwa do Polski. Pytanie jednak, czy uruchomienie gazociągu Baltic Pipe wraz z dostawami skroplonego gazu przyniesie trwałą i stabilną obniżkę cen surowca? Wiele zależy od tego, jakie długoterminowe kontrakty gazowe nasz rząd zawrze z dostawcami innymi, niż rosyjski Gazprom.
Istnieje także pewna nadzieja w tym, że ceny światowych rynkach będą dalej spadać. Na holenderskim rynku kontraktów terminowych we wtorek ceny spadły o 11 proc. Im mniej mroźna zima i im bliżej wiosny, tym większa szansa, że ta tendencja się utrzyma. W międzyczasie jednak Gazprom znowu wstrzymał dostawy gazociągiem jamalskim.