Pewien burmistrz z Australii zapowiedział pozew przeciwko firmie OpenAI za wypowiedzi ChatGPT, które stawiały go w złym świetle. Sztuczna inteligencja wiązała go ze skandalem łapówkarskim, który pomógł ujawnić. ChatGPT pozwany o zniesławienie będzie swego rodzaju precedensem. Do tej pory sprawy sądowe związane z AI dotyczyły zwykle obszaru praw autorskich.
AI zrobiło aferzystę z osoby, która ujawniła nieprawidłowości
Stało się: ChatGPT może zostać pozwany. Tym razem nie chodzi o prawa autorskie artystów, których twórczość rozmaite modele AI wykorzystują do generowania obrazów użytkownikom. Sztuczna inteligencja miała się dopuścić zniesławienia. Jak podaje TVN24, Brian Hood, burmistrz australijskiego miasta Hepburn Shire, zapowiedział, że pozwie z tego powodu firmę OpenAI. Wszystko dlatego, że ChatGPT wskazuje Hooda jako jednego z winowajców afery łapówkarskiej w Reserve Bank of Australia. Mężczyzna rzeczywiście pracował w trakcie skandalu dla spółki zależnej banku.
Problem w tym, że Brian Hood wcale nie jest przewrażliwionym politykiem, któremu nie udało się udowodnić związków z jakimś szachrajstwem. Jest dosłownie tą osobą, która powiadomiła władze o nieprawidłowościach i tym samym ujawniła całą aferę. Ani nie postawiono mu żadnych zarzutów, ani tym bardziej nie skazano za żadne przestępstwo. ChatGPT twierdzi jednak coś dokładnie odwrotnego.
Prawnicy Hooda w dniu 21 marca wystosowali pismo do OpenAI z żądaniem naprawienia błędów skutkujących powielaniem przez AI nieprawdziwych informacji na temat ich klienta. Następnym krokiem może być złożenie do sądu pozwu przeciwko firmie o zniesławienie. W tym momencie nie wiadomo dokładnie, ile osób w Australii rzeczywiście otrzymało od ChatGPT informacje wiążące Hooda z aferą. Sam jednak charakter sprawy podpowiada, że burmistrz może domagać się niemałego odszkodowania. Jeden z tamtejszych prawników sugeruje kwotę sięgającą 200 tys. dolarów australijskich, czyli odpowiednik ok. 570 tys. zł.
Można się spodziewać, że OpenAI nie zdecyduje się w tej sprawie na konfrontację i naprawi błędy. Tego typu korekty stanowią w końcu część pracy nad modelem sztucznej inteligencji. ChatGPT pozwany za zniesławienie stanowiłby jednak niezwykle ciekawy przypadek pod względem prawnym.
ChatGPT pozwany w Australii zapewne by tylko unaocznił, jak bardzo do tyłu za technologią są przepisy prawa
Sędziowie musieliby w trakcie procesu odpowiedzieć na dwa fundamentalne wręcz pytania. Czy sztuczna inteligencja jest w ogóle w stanie zniesławić żywego człowieka? Jeśli tak, to czy w takiej sytuacji jej twórca może odpowiadać za słowa wygenerowane przez AI? Zupełnie osobną kwestią jest to, czy przepisy australijskiego prawa dotyczące zniesławienia można w ogóle zastosować do tego konkretnego przypadku.
Sprawa z pewnością cieszyłaby się żywym zainteresowaniem sądów na całym świecie. Można się w końcu domyślać, że ChatGPT pozwany w Australii to jedynie pierwszy taki przypadek spośród wielu w przyszłości. Jak już wspomniano, już teraz AI jest przedmiotem zainteresowania prawników w kwestiach związanych z prawem autorskim. Prawnicy nie są dzisiaj zgodni, do kogo właściwie należą prawa treści stworzone przez sztuczną inteligencję. Ciekawej odpowiedzi udzielił w tej kwestii sam ChatGPT. AI twierdzi, że wszelkie treści, które generuje, są własnością OpenAI.
Jeżeli przyjąć ten tok rozumowania, to twórca sztucznej inteligencji odpowiadałby za jej ewentualne niezgodne z prawem wybryki. Tylko czy można wówczas jednoznacznie powiązać szkodę z osobą twórcy? Na gruncie prawa polskiego sytuacja byłaby jeszcze ciekawsza. W końcu nad Wisłą zniesławienie zgodnie z niesławnym art. 212 kodeksu karnego stanowi przestępstwo. Powinniśmy więc zastanawiać się nad ewentualną winą twórcy. Ważna byłaby także ogólna zasada prawa karnego nakazująca tłumaczyć niedające się usunąć wątpliwości na korzyść oskarżonego.
ChatGPT oskarżony w Polsce o zniesławienie by sobie najprawdopodobniej poradził, podobnie jak jego właściciele. Trudno powiedzieć, jak to by wyglądało w ewentualnym australijskim procesie cywilnym. Jedno jest jednak pewne: przepisy prawa na całym świecie są daleko w tyle za rozwojem tej technologii.