Od dzisiaj wchodzi w życie rejestr ciąż. Co oznacza dla kobiet i czy każda ciąża będzie w nim zapisana? A co w wypadku, gdy podczas kolejnego badania okaże się, że pacjentka nie jest już w ciąży, a jednocześnie nie urodziła żywego dziecka. Na przykłąd wskutek poronienia, czy też dokonując np. aborcji?
Co oznacza rejestr ciąż?
Rejestr ciąż od dzisiaj wchodzi w życie. Jest to nazwa potoczna, bo mowa jest o rozporządzeniu Ministra Zdrowia z dnia 3 czerwca 2022 r. zmieniającym rozporządzenie w sprawie szczegółowego zakresu danych zdarzenia medycznego przetwarzanego w systemie informacji oraz sposobu i terminów przekazywania tych danych do Systemu Informacji Medycznej.
Zgodnie z nowymi przepisami, które w życie wchodzą dzisiaj, do SIM dodane mają zostać
informacje o ciąży usługobiorcy, o ile usługodawca uzyska je w związku z udzielaniem świadczenia zdrowotnego lub realizacją istotnej procedury medycznej
Sam system jest odzwierciedleniem karty pacjenta, tyle że w formie elektronicznej. Wprowadzanie danych jest fakultatywne do dnia 30 września (to okres przeznaczony na dostosowanie systemu). Lekarz do końca września sam więc zdecyduje, czy dane o ciąży będzie wprowadzał, czy też nie.
Warto dodać, że do rejestru nie będą mieli dostępu żadni urzędnicy, prokuratorzy, czy pozarządowe, konserwatywne światopoglądowo instytucje. Przynajmniej wynika to z przepisów prawa i zapewnień resortu zdrowia. Ten wskazuje, że dane mogą być odczytane przez lekarza i – wyjątkowo – ratownika medycznego.
Czy za brak ciąży, która widnieje w rejestrze, jest odpowiedzialność karna?
Po pierwsze, fakt utraty ciąży (także wskutek wyłącznie samodzielnie przeprowadzonej aborcji), nie skutkuje odpowiedzialnością karną. W wypadku niestwierdzenia ciąży, która ujęta była w rejestrze, ryzyko problemów jest niewielkie. Lekarz jest ponadto objęty obowiązkiem zachowania tajemnicy lekarskiej.
Tzw. rejestr ciąż ma jednak zupełnie inny wymiar – społeczny. Zmiany w obliczu niedawnego wyroku TK ws. aborcji, a także w obliczu amerykańskiego wyroku w tym zakresie – i zwiększonej aktywności środowisk antyaborcyjnych, której nie zakłóca władza centralna, generalnie wywołują pewien strach co do dalszego kierunku regulacji antyaborcyjnych.
Trzeba też pamiętać, że o ile dzisiaj tzw. rejestr ciąż jest jedynie przydatnym i uzasadnionym rozwiązaniem, o tyle w obliczu świadomości pewnych zagrożeń dla i tak surowego prawa aborcyjnego, może stanowić niebezpieczne narzędzie w wypadku zaostrzenia prawa. Tym bardziej że skoro aborcja bywa przez skrajne środowiska zrównywana z zabójstwem, to „wszelkie chwyty są dozwolone”, by takim czynom przeciwdziałać.
Pojawiają się też wątpliwości z zakresu przetwarzania danych osobowych. Samo przetwarzanie danych medycznych jest jasne, ale dane o ciąży (i generalnie życiu seksualnym) są bodaj najwrażliwszymi z wrażliwych danych.
Nie ma więc co straszyć rejestrem ciąż. Jest to jednak zmiana, która w obliczu realiów budzi pewien niepokój. Dziś jeszcze niezbyt uzasadniony.