W czasach późnego kapitalizmu w dobrym tonie jest posiadać markę, której jesteśmy oddani w sposób niemalże religijny. Dla jednych jest to Dior, dla innych BMW, a jeszcze innych Apple. Dla mnie od lat taką marką jest Coca-Cola, czemu wielokrotnie dawałem wyraz na łamach Bezprawnika.
Wszystkie wymienione marki istnieją od lat, ale czasy się zmieniają. Nie dziwi zatem dokonująca się rewolucja. Na naszych oczach nikotynowy potentat Philip Morris walczy z papierosami promując swoje IQOS-y, a Coca-Colę zmieniające się czasy zmusiły do inwestowania w ekologię (stąd też głośna kampania #NEVERSETTLE, w Polsce znana jako #WCIĄŻZMIENIAMY).
Giganci licytują się na bycie proekologicznymi (nie żeby mi ten wyścig przeszkadzał)
Plastikowe butelki stanowią dziś 6 procent wszystkich odpadów komunalnych, a to z kolei skłoniło producenta napojów do refleksji. Z komunikatów dostępnych w sieci możemy wyczytać politykę zmian: do 2025 roku wszystkie butelki Coca-Coli będą się w 100% nadawały do recyklingu (w Polsce już wszystkie się nadają od jakiegoś czasu). Do 2030 roku przynajmniej połowa opakowań produktów CC będzie się składać z surowców wtórnych.
Tego typu działania mają oczywiście skutki na środowisko – celem jest zmniejszenie zanieczyszczenia powietrza o 95%, a wody o 97% z racji korzystania np. z puszek pochodzących z recyklingu.
Recyklomaty wymienią Coca-Colę na punkty
Na sklepowych półkach ponownie pojawiły się w ostatnim czasie szklane butelki z tym szlachetnym trunkiem, a w Warszawie w ramach „Świata Bez Odpadów” ruszają pilotażowe programy ekologiczne Coca-Coli. Chodzi o motywowanie k
Nowa inicjatywa ma zbierać wszystkie formaty, w których dostępny jest napój: plastikowe butelki, puszki oraz szkło. Wrzucanie ich do urządzeń będzie skutkowało zbieraniem przez nas punktów. ECO-punkty z kolei wymienimy na przykład na zniżki na bilety do kina, na kawę czy na zakupy.
To nie pierwsza taka inicjatywa ekologiczna w ostatnich latach i osobiście jestem wielkim fanem tego typu prospołecznych działań różnych korporacji.
