Czy freeganizm jest legalny? Jak polskie prawo patrzy na de facto grzebanie w śmietniku w poszukiwaniu jedzenia? I w końcu, ile jest we freeganizmie mody, a ile odpowiedzi na współczesne czasy i trendy?
Co to jest freeganizm?
Trochę wstyd się przyznać, ale do tej pory pojęcie freeganizmu było dla mnie obce. Oczywiście słyszałam o marnowaniu jedzenia, wyrzucaniu przez sklepy spożywcze ogromnych ilości produktów, ale grzebanie w sklepowych śmietnikach, było dla mnie po prostu grzebaniem w sklepowych śmietnikach i, gdyby nie ten artykuł, pewnie dalej by tak było.
Tymczasem freeganizm rozrasta się jako ruch społeczny, a dla pewnej grupy osób jest życiową filozofią. W skrócie i dużym uogólnieniu, polega on na minimalizowaniu konsumpcji, ograniczeniu wytwarzania odpadów, racjonalnym kupowaniu, naprawianiu przedmiotów, pożyczaniu i wymienianiu się nimi z innymi. Dla jego przedstawicieli jest to wyraz sprzeciwu wobec konsumpcjonizmu i związanego z nim marnowaniu zasobów, w szczególności żywności.
Istotą freeganizmu jest jeden, dość kontrowersyjny szczegół — wyciąganie jedzenia ze sklepowych śmietników. To właśnie ta działalność budzi największy sprzeciw i niestety przez to w wielu państwach freeganizm może być przestępstwem. Jak jest u nas, czy zabieranie wyrzuconego jedzenia jest bezprawne?
Czy freeganizm jest legalny?
Jakiś czas temu w Polsce rozgorzała dyskusja na temat marnowania jedzenia. Na jej fali powstała ustawa o przeciwdziałaniu marnowaniu żywności. Ustawa z założenia bardzo słuszna, niestety będąca jednym z licznych przykładów bubli prawnych. Na przeszkodzie sukcesu stała logistyka i brak konkretnych rozwiązań. Po latach okazało się, że dobroczynność musi być oddolna, nie odgórna. Co ma do tego freeganizm? Przede wszystkim w pewnym sensie łączy się z oddolnym ruchem walki z marnowaniem jedzenia.
Freeganie poszukują jedzenia w śmietnikach. Najczęściej korzystają ze śmietników sieci sklepów, restauracji i targowisk. Zostawiane tam jedzenie zabierają do domu i wykorzystują. Z punktu widzenia przepisów jest to działanie w szarej strefie. Freeganie wykorzystują po części lukę w prawie oraz niejednoznaczną interpretację i kwalifikację przepisów. Czy można traktować taką działalność jako przestępstwo? To zależy. Z jednej strony tego typu żywność i rzeczy można uznać za “porzuconą własność ruchomą”, jej przywłaszczenie nie może więc stanowić przestępstwa. Z drugiej, nawet jeżeli rzeczy te w dalszym ciągu będziemy traktować jako własność sklepu, tego typu działalność mimo że stanowi przestępstwo, można uznać za czyn o znikomej szkodliwość społecznej.
Nie jest to jednak koniec. W kwestii rozgraniczenia i zakwalifikowania danego czynu jako przestępstwa, ważne są również okoliczności zabrania jedzenia. Część sklepów ustawia swoje kontenery w ogrodzonej strefie albo zamyka je na kłódkę. Przeskoczenie płotu albo sforsowanie zabezpieczenia jest już niestety kradzieżą z włamaniem. Inaczej sytuacja przedstawia się, gdy do sklepowych śmietników jest swobodny dostęp. Tu zdefiniowanie tego czynu nie jest już tak proste. Z jednej strony czyn ma dość niską szkodliwość, z drugiej powstaje pytanie, jak traktować zabranie czegoś, czego posiadacz się pozbył. W opinii części prawników czyn ten więc nie będzie przestępstwem.
Freeganizm a prawo
Taki kierunek interpretacji czynów tego typu pokrywa się po części z tymi dokonywanymi np. w USA. Tamtejszy Sąd Najwyższy uznał, że freeganizm nie jest łamaniem prawa, o ile nie narusza „miru domowego”, czy nie niszczy mienia. Inaczej w tej kwestii wypowiedział się niemiecki sąd, dla którego tego typu działalność jest bezprawna. Trudno określić, jak do tej kwestii podszedłby polski sąd. Do tej pory na wokandzie nie znalazła się sprawa o podobnym charakterze.