REKLAMA
  1. Home -
  2. Nieruchomości -
  3. Nie, twój sąsiad z bloku raczej na pewno nie kradnie pieniędzy z funduszu remontowego
Nie, twój sąsiad z bloku raczej na pewno nie kradnie pieniędzy z funduszu remontowego

Nie każdy właściciel mieszkania w bloku wie, ile kosztują remonty części wspólnych budynku. Niekiedy prowadzi to do podejrzeń, że niektóre inwestycje są wycenione powyżej stawek rynkowych.

W większości budynków wielorodzinnych środki na niezbędne prace budowlane gromadzi się na specjalnym koncie

Właściciele mieszkań spółdzielczych mają ustawowy obowiązek zbierania pieniędzy na remonty części wspólnych bloku na funduszu remontowym. We wspólnotach takiego przymusu nie ma. Ale nawet mimo jego braku stanowi to najczęstsze rozwiązanie.

Pieniądze na fundusz remontowy płaci się wraz z czynszem dla zarządcy. Przeznaczana na niego kwota zwykle ustalana jest według metrażu mieszkania.

REKLAMA

W nowych blokach opłaty często okazują się niewielkie i wynoszą między 50 gr a 2 zł za m2. W starszych budynkach bywają natomiast znacznie wyższe. Zwykle kształtują się na poziomie 3-5 zł za metr.

Wielu ludzi nie daje wiary kosztom usług budowlańców, co prowadzi do pomówień przeciwko sąsiadom, mającym działać w porozumieniu z nimi

Dla przykładu malowanie klatek schodowych w niskim, 4-piętrowym bloku może kosztować kilkadziesiąt tysięcy złotych. Z kolei na wykonanie w takim budynku instalacji z ciepłą wodą użytkową często wydamy więcej niż 100 tysięcy złotych.

REKLAMA

Niektórzy właściciele mieszkań mają podejrzenia co do realności wskazanych sum. Najczęściej taką postawę przyjmują osoby niewykonujące w swoich mieszkaniach od lat żadnych remontów.

Na ich celowniku zwykle znajdują się sąsiedzi zabiegający o inwestycje, domagający się od zarządcy ich przeprowadzenia.

REKLAMA

Ci, którzy nie wierzą, że malowanie klatek w niskim bloku z parudziesięcioma mieszkaniami może kosztować np. 80 tys. zł, nierzadko uważają, że wystarczyłaby na to np. połowa tej sumy.

Zgodnie ze wskazanym rozumowaniem różnica pomiędzy obiema kwotami miałaby trafić do któregoś z sąsiadów, działającego w zmowie z administratorem i zaprzyjaźnioną firmą remontową.

REKLAMA

Takie spojrzenie na sytuację często prowadzi do zarzutów o niegospodarność (za którą może grozić kara nawet do 5 lat pozbawienia wolności). W przypadku wspólnot mieszkaniowych adresowane są one przede wszystkim do zarządu, który tworzą osoby z grona sąsiadów.

Usługi legalnej firmy zwykle kosztują o min. 50% więcej niż prace pana Mietka

W praktyce działania sąsiadów na niekorzyść spółdzielni czy wspólnoty są bardzo rzadkie, a tego rodzaju pomówienia wynikają z braku wiedzy na temat kosztów remontów.

Punktem odniesienia do ich samodzielnego ustalania często są bowiem stawki zaproponowane przez znajomych budowlańców, pracujących prywatnie i nieoficjalnie w ramach tzw. systemu gospodarczego.

Tymczasem spółdzielnie i wspólnoty zlecają prace legalnie działającym firmom, wystawiającym faktury i udzielającym gwarancji na wykonane usługi. A zaangażowanie do remontu profesjonalisty w praktyce sprowadza się do wyższej ceny niż u znajomego pana Mietka o co najmniej 50%.

Dołącz do dyskusji
Najnowsze
Warte Uwagi