Gastronomia w miastach turystycznych
Na stronie UOKiK opublikowano raport, który dotyczy kontroli Inspekcji Handlowej wymierzonej w przedstawicieli gastronomii mieszczącej się w miejscowościach turystycznych - także nadmorskich. Na 58 kontrolowanych placówek aż w 33 z nich (co stanowi 56,9%) wykryto nieprawidłowości.
Spośród nieprawidłowości wyróżniono takie sfery, jak:
- nierzetelna obsługa konsumentów (10 przypadków)
- nieprzestrzeganie przepisów o uwidacznianiu cen (20 przypadków)
- nieprzestrzeganie przepisów prawa przedsiębiorców (2 przypadki)
- stosowanie nielegalizowanych przyrządów pomiarowych (16 przypadków)
- nieprzestrzeganie ustawy o przeciwdziałaniu alkoholizmowi (5 przypadków z 35 skontrolowanych w tym zakresie)
W zakresie punktu pierwszego wykazano takie problemy, jak: zaniżona pojemność napojów alkoholowych (naliczając należność nawet 13,20 zł wyższą), zaniżona waga oferowanych potraw, bezzasadne doliczenie opakowania, czy też sprzedaż innego produktu, niż wskazany w menu - na przykład limandy żółtopłetwej zamiast soli, czy też sera "Fawita" zamiast fety, a nawet kremu dekoracyjnego zamiast bitej śmietany.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 20,77%
Co do uwidaczniania cen, to problemy dotyczyły niewskazywania w menu zarówno wagi potraw, jak i objętości napojów (w sumie ponad 700 przypadków). Gdzieniegdzie brakowało także cen na opakowaniach jednostkowych.
W zakresie reszty uchybień - w dwóch przypadkach nie wskazano w CEIDG faktu, że przedsiębiorca zajmuje się przygotowywaniem i wydawaniem posiłków. Stosowanie nielegalizowanych przyrządów pomiarowych stwierdzono w 16 punktach gastronomicznych, zaś w 5 lokalach zabrakło obowiązkowych oznaczeń wynikających z ustawy o przeciwdziałaniu alkoholizmowi.
Restauratorzy nie wyciągnęli żadnej lekcji?
Robert Makłowicz powiedział kiedyś coś, co można sprowadzić do:
Pandemia koronawirusa oraz obostrzenia sprowadzające się do nadzwyczajnie długiego zawieszenia gastronomii wywołały w społeczeństwie uzasadnione współczucie. Klienci ulubionych restauracji wspierali je podczas pandemii - zamawiając na wynos - a restauratorzy "odwzajemniali się" licznymi promocjami, w ramach których dobre jedzenie kupować można było po nieprzyzwoitych wręcz cenach.
Dla wielu przedsiębiorców był to czas pewnej pokory, w którym klient już nie przychodził "bo gdzieś przyjść musiał", a należało o niego w pewien sposób zawalczyć.
Obostrzenia zniknęły, zaczął się sezon, a - jak pokazują wyniki rzeczonej kontroli - pewne praktyki w ogóle się nie zmieniły. Bo to, że wielu restauratorów w turystycznych - szczególnie nadmorskich - miejscowościach liczy jedynie na zarobek, to powszechnie znany fakt.
Miałem jednak nadzieję, że okres pandemii - i być może to, że niewykluczone, iż czekają nas kolejne lockdowny (choć dobrze byłoby tego uniknąć) - zmusi przedsiębiorców do większej zachowawczości.
Okazuje się jednak, że nie do końca. Ujawnione przez Inspekcję Handlową nieprawidłowości - może poza tymi, które dotyczą kwestii formalnych, jak prawo przedsiębiorców, czy też ustawa antyalkoholowa - to swego rodzaju oszukiwanie klientów.
UOKiK dołączył także wykaz skontrolowanych podmiotów - i są tam zarówno małe lokale, jak i "sieciówki", nawet te największe. Nie ma to jednak najmniejszego znaczenia: wyniki kontroli i tak są zatrważające.