Europa nie ma przyszłości. To już nie kontrowersyjne tweety i felietony, tylko optyka samych władz Unii Europejskiej

Gospodarka Zagranica Dołącz do dyskusji
Europa nie ma przyszłości. To już nie kontrowersyjne tweety i felietony, tylko optyka samych władz Unii Europejskiej

O tym, że gospodarka europejska stale zmniejsza konkurencyjność względem nie tylko USA, ale i Chin informowaliśmy kilka razy, a ja pisałem niedawno na ten temat felieton. Jednak sami urzędnicy i najwyżsi przedstawiciele Unii Europejskiej już nawet nie starają się owijać w bawełnę i mówią wprost o ryzyku agonii europejskiej gospodarki, jeżeli UE nie zacznie wdrażać kroków zaradczych. Powodem powstania burzy na europejskich salonach jest tzw. „Plan Draghiego”.

Mario Draghi ma plan ratowania europejskiej konkurencyjności. Jednak nie wszyscy się z niego cieszą

Były prezes Europejskiego Banku Centralnego przedstawił wytyczne, dzięki którym gospodarka europejska ma przestać tracić dystans do USA i Chin. Mało tego, ma zacząć ten dystans powoli zmniejszać. Jak miałoby to się odbyć? UE musi zainwestować 800 mld euro rocznie w celu zwiększania konkurencyjności swojej gospodarki. Były premier Włoch zapewnił przy tym, że jeżeli UE nie wykona tego kroku, czeka ją powolna agonia gospodarcza, która będzie oznaczać m.in. drastyczny spadek dobrobytu mieszkańców, a także, co ciekawe, środowiska i wolności obywateli.

Przyczyną powstania tak krytycznego dla UE raportu jest oczywiście przepaść gospodarcza pomiędzy UE i USA i w mniejszym stopniu także UE i Chinami. Pogłębia się ona nieprzerwanie od czasu kryzysu finansowego. Kolejnym problemem jest innowacyjność, w której firmy amerykańskie biją europejskie odpowiedniki na głowę. Mario Draghi duży nacisk w swoim raporcie położył także na produktywność krajów UE, która według niego musi znacząco wzrosnąć, aby Europa mogła myśleć o równej walce z innymi potęgami ekonomicznymi na globie.

Czarne scenariusze dotyczą nie tylko coraz większego rozdźwięku pomiędzy europejską i amerykańską gospodarką. Problemem Europy jest także coraz bardziej dotkliwe kurczenie się siły roboczej. Według prognoz będzie się ona zmniejszać o 2 mln pracowników rocznie, co wydatnie wpłynie na możliwości rozwoju gospodarczego całej Wspólnoty Europejskiej. Mario Draghi snuje w raporcie także jaskrawe wizje regresu gospodarczego Europy, gdy nie zostanie ona wtoczona na odpowiednie tory gospodarcze:

Jeśli Europa nie może stać się bardziej produktywna, będziemy zmuszeni dokonać wyboru. Nie będziemy w stanie od razu stać się liderem w dziedzinie nowych technologii, symbolem odpowiedzialności klimatycznej i niezależnym graczem na arenie światowej. Nie będziemy w stanie sfinansować naszego modelu społecznego. Będziemy musieli ograniczyć niektóre, jeśli nie wszystkie, nasze ambicje.

Na pomysły Mario Draghiego krytycznie zareagowali przedstawiciele niemieckiego rządu

Ambitny plan Mario Draghiego miałby spełnić się pod jednym warunkiem – emisji wspólnego dla całej UE długu. Na ten fakt krytycznie zareagowali przede wszystkim przedstawiciele niemieckiej klasy politycznej. Niemiecki minister finansów Christian Lindner, wywodzący się z liberalnej partii FDP, zinterpretował słowa Draghiego w nieco inny sposób. Mówił on, że konieczność kolektywnego płacenia wszystkich krajów UE na rozwój, skończy się tym, że to przede wszystkim Niemcy będą zmuszone wziąć na siebie ten ciężar finansowy.

Bardzo ciekawe spostrzeżenia o planie Mario Draghiego płyną do nas ze strony przedstawicieli największych instytucji finansowych. W wypowiedzi dla Bloomberga główny ekonomista banku UniCredit Marco Vall przyznał, że pomysły Draghiego nie wejdą w życie, a stanie się tak dlatego, że Europa jest coraz bardziej targana nacjonalistycznymi tendencjami politycznymi, które w coraz większym stopniu uniemożliwiają podejmowanie kolektywnych decyzji, dotyczących m.in. kierunku gospodarczego UE.