Jeśli dostaniesz zapalenia wyrostka robaczkowego, najpewniej umrzesz. Polska jest aktualnie Afryką

Zdrowie Dołącz do dyskusji (545)
Jeśli dostaniesz zapalenia wyrostka robaczkowego, najpewniej umrzesz. Polska jest aktualnie Afryką

Kiedy w marcu koronawirus trafił do Polski mój dobry kolega – okaz zdrowia, sam o swoim organizmie zwykł mówić „tytanowy” – poczuł dziwny ból brzucha. 

Diagnoza? Zapalenie wyrostka robaczkowego. Pielęgniarki śmiały się z niego, że do szpitala przybył we własnej masce. Kiedy już obudził się po operacji, te same pielęgniarki biegały w popłochu, bo na jednym z oddziałów pacjent miał kaszel i temperaturę, a koledze doradzono tylko „niech pan się ratuje”. Kilka godzin po tym jak kolega szpital opuścił, sporą część szpitala odcięto od świata.

Wszystko to działo się w połowie marca, gdy dzienny przyrost zakażonych koronawirusem wynosił 68 osób. Dla porównania, stan zakażeń koronawirusem w dniu 15 października 2020 roku wyniósł 8099 osób.

Nie chodzi już nawet o to, że służba zdrowia nie radzi sobie z leczeniem osób zarażonych koronawirusem. Coraz więcej lekarzy i pielęgniarzy trafia na kwarantannę spowodowaną zarażeniem lub przynajmniej kontaktem z chorymi. Z całego kraju dobiegają do nas historie równie tragiczne, jak ta poniżej. A przecież przez najbliższe miesiące będzie jeszcze gorzej.

https://twitter.com/WitoldGlowacki/status/1316647778676858881

Chodzi o to, że na naszych oczach całkowicie upada właśnie polska służba zdrowia

Puste budynki, powybijane szyby, rozkradziony sprzęt medyczny, lekarze leczący po piwnicach – o ile w ogóle. To nie scenariusz kolejnej gry z serii Fallout. Ale też takiego stanu służby zdrowia jesteśmy dziś zdecydowanie bliżej, niż szwajcarskich ideałów leczenia, do których wzdychaliśmy przez lata. Szpitale zaraz zamienią się w masowe umieralnie, w których nie ma kto leczyć.

O tym, że system zdrowia jest niewydajny słyszeliśmy przez lata. Problem w tym, że większość ludzi nie potrafi myśleć dalej, niż w perspektywie nadchodzącego obiadu. Tymczasem los właśnie powiedział „sprawdzam” i wystawił rachunek za zaniedbania. Są to zaniedbania wszystkich rządów RP, jednak to Prawo i Sprawiedliwość sprawuje władzę od 5 lat, na dodatek miało pół roku na lepsze przygotowanie nas do epidemii i ono ponosi odpowiedzialność w stopniu największym.

Obawiam się, że zaraz Polacy nie tylko zaczną umierać na koronawirusa, ale też zaczną umierać na zawały serca czy tak prozaiczne rzeczy jak problemy z wyrostkiem robaczkowym, które generalnie cechowała jak dotąd dość wysoka „uleczalność”. Z tekstu Patryka Słowika wiemy, że dziś strach jest nie tylko wyjść na ulicę z powodu tego, co unosi się w powietrzu, ale też z obawy przed potknięciem i złamaniem nogi, bo lekarz przez telefon co najwyżej powie nam jak samemu ją sobie poskładać.

Pod względem opieki medycznej Polska jest dziś krajem trzeciego świata

W przededniu załamania systemu opieki medycznej, stajemy przed naprawdę trudnym wyborem. Pewnym rozwiązaniem mógłby być lockdown, ale jeszcze bardziej radykalny, niż ten wiosenny. Problem w tym, że lockdown oznacza już teraz kompletny krach polskiej gospodarki, która jedzie na oparach, a wcale nie gwarantuje rozwiązania problemów z koronawirusem.

Mógłby, co najwyżej, kupić służbie zdrowia kilka tygodni pracy.

Problem w tym, że politycy tych kilku tygodni nie wykorzystają jak trzeba. Gdy ostatnio kupowali respiratory, to przekręcono ich na grube miliony.

Respiratorów nie ma, więzień dla polityków też nie, a społeczne plutony egzekucyjne pojawią się dopiero wtedy, gdy naprawdę trafimy do rzeczywistości rodem z Fallouta.

Ps. Na zdjęciu były już minister zdrowia, który ewakuował się z urzędu tuż przez rozpoczęciem drugiej fali pandemii, przez pół roku był jednak główną osobą odpowiedzialną za przygotowanie służby zdrowia na jej skutki.