Kto bierze nadgodziny? Okazuje się, że zdecydowana większość z nas – wynika z najnowszego raportu firmy Hays Poland. Wykonywanie obowiązków w weekendy czy nawet urlopy to też u nas standard. Nie zawsze branie nadgodzin musi być problemem – w końcu niektórych popycha do tego ambicja. Kłopot w tym, że często pracujemy po godzinach przez chaos w pracy i kiepskich kierowników.
Polacy długo chcieli nadgonić Zachód – więc pracowali ciężej niż Niemcy czy Francuzi. Chyba weszło nam to w krew, bo jak podaje Hays Poland aż 85 proc. z nas bierze nadgodziny.
Można by rzec, że jest to często wyraz tego, że przykładamy się do obowiązków i jesteśmy ambitni. Nie zawsze w końcu osiem godzin starczy, aby zrobić to, co się założyło.
Badanie natomiast sugeruje, że mamy problem. 78 proc. respondentów przyznaje bowiem, że bierze nadgodziny przez „zbyt duży nakład pracy”. Niemal 40 proc. pracuje dłużej, bo odczuwa presję ze strony przełożonych. 34 proc. tłumaczy to „kulturą organizacyjną firmy”.
I tylko 15 proc. wskazuje, że pracuje po godzinach, bo to daje możliwość uzyskania wyższych zarobków czy premii. Tyle samo Polaków mówi, że pracuje więcej, bo po prostu to lubi.
Kto bierze nadgodziny? Nie ten, kto tego chce
Z drugiej strony można powiedzieć, że nadgodziny są trochę „podatkiem” od awansu. Aż 92 proc. zarządzających zespołami przyznaje, że musi pracować więcej, niż wynika to z ich umowy.
Ile osób bierze nadgodziny – i ile „dodatkowo” pracujemy tygodniowo? Grafika: Hays Poland
Patrząc jednak na statystyki można stwierdzić, że w Polsce mamy poważny problem z pracą ponad miarę. Nie jest bowiem tak, że nadgodziny są czymś złym. Wiadomo, że trudno rozkręcić firmę, zamykając komputer o godzinie 16 i oddając się potem już wyłącznie życiu rodzinnemu czy osobistym pasjom. Ale problemem przecież też nie jest to, że ktoś zostaje w firmie, by zwyczajnie zamierza nieco dorobić. Kłopot się zaczyna wtedy, gdy zostajemy w biurach czy innych zakładach pracy w sytuacji, gdy nie ma to obiektywnego sensu – ale trzeba to robić, bo przełożony krzywo patrzy na wychodzenie o 17. Albo gdy procesy w firmach są tak głupie, że trzeba im poświęcać zbyt dużo uwagi – i wtedy „prawdziwą” pracę musimy wykonywać po godzinach. Chyba każdy, kto pracował w korporacji doskonale to zna.
Nie dość zresztą, że pracujemy po godzinach, to jeszcze rzadko mamy naprawdę okazję, by się „zresetować”. Prawie 7 na 10 specjalistów i specjalistek wykonuje swoje obowiązki służbowe także w dni wolne od pracy – w weekendy, święta czy w trakcie urlopu. Z raportu wynika też, że 51 proc. Polaków nie dostaje rekompensaty za nadgodzinową pracę. Albo więc naprawdę żyjemy w kulturze „z”, albo po prostu nie umiemy walczyć w firmach o swoje.
Dlaczego pracujemy po godzinach? Grafika: Hays Poland