Legalizacja marihuany w Teksasie? W żadnym wypadku – jednak zmiana definicji prawnej narkotyku uniemożliwia ściganie

Zagranica Dołącz do dyskusji (301)
Legalizacja marihuany w Teksasie? W żadnym wypadku – jednak zmiana definicji prawnej narkotyku uniemożliwia ściganie

W Teksasie tamtejszym organom właśnie przytrafiła się zupełnie przypadkowa legalizacja marihuany. Zmiana definicji prawnej narkotyku na jakiś czas uniemożliwiła ściganie osób, które posiadałyby niewielkie jego ilości na własny użytek. Wszystko dlatego, że wymagałoby to każdorazowego przeprowadzania dostatecznie dokładnych testów na obecność substancji aktywnej. 

Legalizacja marihuany z roku na rok staje się coraz popularniejszym rozwiązaniem na świecie

Ludzkość od zarania dziejów ma tendencję do odurzania się. Z jakiegoś powodu współczesna cywilizacja doszła do wniosku, że jest to na tyle złe, że należy w walkę z substancjami odurzającymi zaangażować państwowy aparat przymusu. Matecznikiem wojny z narkotykami są niewątpliwie Stany Zjednoczone. Jest to państwo o bardzo specyficznym, czasem niezrozumiałym dla Europejczyka, podejściu do ścigania przestępstw, także tych narkotykowych. Nawet w Polsce lecznicza marihuana zdołała przebić się przez szeroki czynnik polityczny. Tymczasem na przykład zażywający narkotyki mogą mieć problem z uzyskaniem wizy do USA. Na szczęście, podobnie jak we współczesnej Europie, także Amerykanie wydają się stopniowo racjonalizować swoją politykę antynarkotykową. Coraz więcej stanów dochodzi do wniosku, że restrykcyjne podejście przynosi więcej szkody niż pożytku. Niektóre z nich decydują się nawet na legalizację rekreacyjnego wykorzystania marihuany. Od razu warto podkreślić, że Teksas do nich nie należy.

Prawo w Teksasie nie podchodzi do miłośników marihuany szczególnie surowo

W Teksasie przestępstwa narkotykowe rozpatruje się w zależności od rodzaju substancji, oraz zachowania sprawcy. Znaczenie może mieć na przykład to, czy zatrzymany próbował ukryć narkotyki przed samym zatrzymaniem, albo nawet czy miał przy sobie akurat dużo pieniędzy. Wszystko po to, by karać szczególnie dotkliwie osoby potencjalnie zaangażowane w dystrybucję narkotyków. Do marihuany jako takie prawo karne tego stanu podchodzi stosunkowo łagodnie. Jeśli ktoś został przyłapany na posiadaniu niewielkich ilości narkotyku, to czeka go raczej grzywna i konieczność udania się na terapie, niż więzienie. Choć trzeba przyznać, że 180 dni aresztu i grzywna w wysokości 2 tysięcy dolarów również wchodzą w grę. Odmiennie tamtejsze prawo traktuje osoby posiadające więcej niż dwie uncje, czyli ponad 50 gramów. W takim wypadku sprawca może trafić do więzienia nawet na 10 lat.

Tymczasowa legalizacja marihuany jest owocem braku dostatecznie dokładnego sprzętu w stanowych laboratoriach

Obecnie, jak podaje serwis texastribune.org, stanowa legislatura praktycznie uniemożliwiła skuteczne ściganie osób, które posiadają niewielką ilość narkotyku na własny użytek. Wszystko przez zmianę definicji prawnej marihuany. Do tej pory sprawa była prosta: za marihuanę uznawano części konopi znalezione przy oskarżonym. Teraz jednak za narkotyki uznaje się jedynie te części rośliny, które zawierają dostatecznie wysokie stężenie THC. Problem polega na tym, że każdą taką próbkę należałoby właściwie przebadać, by móc udowodnić oskarżonemu winę. Praktycznie żadne stanowe laboratorium kryminalistyczne nie dysponuje obecnie możliwościami, by przeprowadzić takie badania. To z kolei pozwala obrońcom na masowe wręcz stosowanie sprytnego wybiegu: twierdzenie, że to owszem, konopie – ale przemysłowe, zupełnie czyste. Warto w tym momencie zauważyć, że celem wprowadzonego przepisu było właśnie zalegalizowanie nienarkotycznych wyrobów. Takich, jak na przykład olej z konopi indyjskich.

Część śledczych odmawia wszczynania nowych spraw, część po prostu stara się przeczekać

Skutkiem takiego stanu rzeczy jest faktyczna, choć najpewniej tymczasowa, legalizacja marihuany posiadanej w niewielkich ilościach na własny użytek. Stanowi oskarżyciele masowo umarzają postępowania w tego typu sprawach. Nie wszczynają także nowych, jeśli organy ścigania nie dostarczą dowodu, że zabezpieczone części roślin zawierają więcej, niż 0,3% THC. Tyle właśnie wynosi ustanowiona granica pomiędzy zwykłymi konopiami a marihuaną. Prokuratorzy z niektórych teksańskich hrabstw nie składają jednak broni. Są gotowi wszczynać ponownie postępowania, jeśli pojawią się techniczne możliwości ustalania zawartości THC w dowodach poszczególnych przestępstw. Na przeszkodzie może stać cena sprzętu. Wyposażenie umożliwiające dokonywania dostatecznie dokładnych pomiarów może kosztować od 300 tysięcy do nawet pół miliona dolarów.

Regulacje federalne nie pozwalają Teksasowi wycofać się ze zmiany prawa, polityka nie pozwala zrobić skoku do przodu

Co dalej może zrobić Teksas? Od regulacji legalizujących rośliny i produkty o zawartości mniejszej niż 0,3% THC nie ma odwrotu. Byłby to konflikt z regulacjami na poziomie federalnym, które zalegalizowały produkty z konopi przemysłowych. Co więcej, nowe przepisy cieszą się ogromnym poparciem ze strony społeczeństwa. Legislatorzy przyznają, że to właśnie było przyczyną pospiesznego wręcz ich wprowadzenia – bez przygotowania sobie zawczasu zaplecza do ich należytego egzekwowania. Prawdziwa legalizacja marihuany nie wchodzi w grę. Nie ma ku temu najmniejszej woli politycznej. Pozostaje w takim razie przeczekać i zapłacić za niezbędny sprzęt dla laboratoriów. Wtedy prokuratorsko-sądowa machina będzie mogła ruszyć na nowo.