Jeszcze kilka miesięcy temu LOT wyrastał na hegemona europejskiego rynku lotniczego, którego musi się bać germańska Lufthansa. Historia ta kończy się w stylu gangu Olsena: miał być epicki sukces, jest nieporadna komedia z potencjalnym wątkiem kryminalnym.
Polskie Linie Lotnicze LOT od lat budowały wizerunek bycia profesjonalnym, nowoczesnym, dobrze zarządzanym podmiotem. Nowoczesna flota, Dreamlinery w hangarach, piloci potrafiący lądować nawet bez podwozia – Polacy słusznie mogli być dumni z narodowego przewoźnika. LOT zdawał się być oczkiem w głowie obecnego rządu. Do tego stopnia, że przejęcie niemieckich linii Condor było przedstawiane przez polityków niemal tak, jakby było to oficjalne zakończenie II wojny światowej albo chociaż zimnej wojny.
Minęło kilka miesięcy, przyszedł koronawirus, pandemia, zamrożenie gospodarki i zamknięcie granic. Zamiast o rozkwicie i mocarstwowych planach – oficjalnie mówi się, że możliwa jest kontrolowana upadłość LOT.
LOT Polish Airlines – owoc zatrutego drzewa klasy biznes?
Upadłość Polskich Linii Lotniczych LOT S.A. powinna doprowadzić do zaspokojenia wierzycieli w jak największym stopniu. Syndyk masy upadłości sprzedałby spółkę – lub poszczególne składniki jej majątku – aby ci, którzy w ten czy inny sposób pożyczyli firmie pieniądze je odzyskali. Aby do tego doszło, spółka musi dysponować majątkiem. A z tym może być problem.
Jak się bowiem okazuje, miesiąc temu do Krajowego Rejestru Sądowego wpisano nowy podmiot: LOT Polish Airlines S.A. Tak, nazwa spółki jest tłumaczeniem na język angielski nazwy polskiego przewoźnika. Tak, oba podmioty mają tego samego właściciela: Polską Grupę Lotniczą S.A. A ta z kolei należy do Skarbu Państwa. Co oznacza, że strategiczne decyzje wszystkich trzech podmiotów są podejmowane przez polityków, nie biznesmenów. Czy to dobrze, czy nie, to jednak temat na osobną dyskusję.
Niepokojące jest jednak zestawienie kilku faktów. Po pierwsze, jak informuje portal pasazer.com, LOT Polish Airlines wystąpił o AOC. To dokument niezbędny do prowadzenia działalności lotniczej. To oznacza, że władze spółki szykują się do przejęcia przynajmniej części zadań PLL LOT. A przypominam, że wciąż mówimy o spółce zarejestrowanej raptem miesiąc temu, o kapitale zakładowym wynoszącym zaledwie 100 tysięcy złotych (około 600 razy mniejszym niż spółki… starszej siostry?).
Upadłość – OK. Wyprowadzenia majątku ze spółki – nie OK
Pikanterii sprawie dodają nie tylko słowa Jacka Sasina o możliwej „kontrolowanej upadłości LOT”. Niepokojące są przede wszystkim wypowiedzi Marcina Horały (polityka PiS odpowiedzialnego między innymi za Centralny Port Komunikacyjny) w studiu Radiu Zet:
Być może np. część aktywów trzeba przenieść do tej spółki i w ten sposób polepszy to sytuację firmy (…) być może jakaś racjonalizacja zarządzania aktywami – to jest jeden z manewrów, które firmy stosują w trudnych czasach
Brzmi to niepokojąco dla każdego, kto zna art. 301 kodeksu karnego. W §1 czytamy:
Kto będąc dłużnikiem kilku wierzycieli udaremnia lub ogranicza zaspokojenie ich należności przez to, że tworzy w oparciu o przepisy prawa nową jednostkę gospodarczą i przenosi na nią składniki swojego majątku, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Daleki jestem oczywiście od sugerowania, że LOT Polish Airlines ma służyć do wyprowadzeniu aktywów z PLL LOT w celu uniknięcia ich upłynnienia w toku postępowania upadłościowego. Niemniej władze obu spółek będą musiały się mocno napracować, aby takich zarzutów uniknąć. Zarzutów, dodajmy, nie tylko opinii publicznej i związków zawodowych, ale i prokuratury.