Radosław Sikorski (były minister spraw zagranicznych) i Stanisław Karczewski (obecny marszałek Senatu) postanowili wzajemnie obrzucić się w internecie błotem, bo ten pierwszy oskarżył Martę Kaczyńską – córkę Lecha Kaczyńskiego – o zainkasowanie pieniędzy z tytułu odszkodowania za wypadek komunikacyjny.
Katastrofa w Smoleńsku – takiego określenia zamierzam używać na potrzeby tego tekstu – wciąż budzi ogromne emocje i dzieli tak obywateli, jak i polityków. Kwestia przebiegu tragedii, jej przyczyn i konsekwencji jest przedmiotem wielu sporów, z reguły o ogromnym ładunku emocjonalnym. Nie powinno to zresztą nikogo dziwić – obwinianie ówczesnego premiera Polski Donalda Tuska o udział w zaplanowanym zamachu na życie kilkudziesięciu obywateli (w tym wielu niezwykle ważnych lub zasłużonych dla naszego kraju) to oskarżenie ogromnego kalibru. To automatycznie powoduje, że spór wyznawców obu teorii („wypadku” i „zamachu”) nie będzie nudne jak rozmowa o szachach (wielbicieli tej szacownej gry z góry przepraszam).
Katastrofa? Zamach? Tak czy siak, pecunia non olet
Ale rozmowy – rozmowami, teorie – teoriami, a faktem jest, że dla bliskich ofiar katastrofy smoleńskiej to zdarzenie było ogromną tragedią. A ponieważ doszło do niego podczas oficjalnej podróży państwowej, osobom tym słusznie wypłacono odszkodowania. Świadczenia te miały różną wysokość i były różnego rodzaju. Bliscy i krewni otrzymali m.in. zadośćuczynienia za doznaną krzywdę (nawet 250 000 zł), renty, zasiłki pogrzebowe i zapomogi z kasy Sejmu, a także odszkodowania z polis instytucji zatrudniających ofiary.
Największe odszkodowanie – z polisy Kancelarii Prezydenta – w wysokości około trzech milionów złotych otrzymała córka pary prezydenckiej Marta Kaczyńska. Jak informował kilka lat temu SuperExpress:
życie prezydenta Lecha Kaczyńskiego było ubezpieczone na 2 miliony złotych, a pierwszej damy na milion złotych. W sumie więc Marta Kaczyńska-Dubieniecka otrzymała 3 miliony złotych.
Umowa obejmująca ubezpieczenie Lecha i Marii Kaczyńskich była kontynuacją ubezpieczenia prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego (56 l.). Prezydencka para miała kartę kredytową z opcją doubezpieczenia od nieszczęśliwych wypadków. Jak ustaliliśmy, polisa miała bardzo szeroki charakter. Obowiązywała również podczas podróży i obejmowała cały świat.
Odszkodowanie z tego tytułu stało się przyczyną bezpardonowej „dyskusji” między Radosławem Sikorskim a Stanisławem Karczewskim na ulubionym przez polityków serwisie Twitter:
Nawet przy zamachu Ogólne Warunki Ubezpieczenia mają zastosowanie
Towarzystwo Ubezpieczeń i Reasekuracji „WARTA” S.A. (to w niej miała być ubezpieczona głowa państwa i pierwsza dama) przewiduje w dokumencie Ogólne Warunki Ubezpieczenia, że „nieszczęśliwym wypadkiem” jest
nagłe zdarzenie wywołane przyczyną zewnętrzną, w którego następstwie Ubezpieczony, niezależnie od swej woli, doznał uszkodzenia ciała, rozstroju zdrowia lub zmarł
Szereg wyłączeń od odpowiedzialności nie przewiduje jednak, aby wypłata odszkodowania była niemożliwa, jeśli tą przyczyną zewnętrzną był np. zamach (nawet dokonany za pomocą sztucznej mgły, broni elektromagnetycznej czy innej, tajnej broni rosyjskiego pochodzenia). OWU Warty przewidują co prawda, że towarzystwo nie odpowiada za skutki
udziału Ubezpieczonego w strajkach, zamieszkach, bójkach (z wyjątkiem działania w obronie koniecznej), rozruchach, akcjach protestacyjnych, blokadach dróg, aktach terroryzmu, sabotażu lub podobnych aktach niepokojów społecznych
ale na gruncie katastrofy smoleńskiej nie sposób mówić o udziale prezydenta (przynajmniej ówcześnie urzędującego) w akcie terroryzmu, jakim byłby zamach – a przynajmniej nie zostało to oficjalnie stwierdzone. Oczywiście warto też pamiętać, że warunki ubezpieczenia mogą być ustalane indywidualnie, również w zakresie wyłączeń – a nie zdziwiłbym się, gdyby tak własnie miało miejsce w przypadku polisy dla prezydenta Lecha Kaczyńskiego z małżonką.
Panie Sikorski, najpierw się myśli, potem mówi lub pisze – nigdy odwrotnie
Nie jestem w stanie zrozumieć zatem wywodów Radosława Sikorskiego (oprócz motywacji stricte politycznych). Choć osobiście nie mam żadnych wątpliwości, że 10 kwietnia 2010 r. mieliśmy do czynienia z wypadkiem komunikacyjnym (jakich historia lotnictwa zna wiele), to próba powiązania wypłaty odszkodowania z wiarą lub niewiarą co do rzeczywistego przebiegu tragedii jest po prostu nie na miejscu. Kilka lat temu tego samego zabiegu dokonał zresztą inny poseł Platformy Obywatelskich Andrzej Halicki:
Jeśli Marta Kaczyńska wierzy w zamach w Smoleńsku, to oznacza, że wyłudziła trzy miliony złotych, jakie otrzymała z tytułu ubezpieczenia za śmierć rodziców.
Szanowni panowie opozycjoniści, właśnie dzięki takiej arogancji przerżnęliście wybory w 2015 roku. Na przyszłość, zanim komuś zarzucicie przestępstwo lub przynajmniej niemoralne prowadzenie się, warto się upewnić, czy takie twierdzenie znajduje oparcie w stanie faktycznym i prawnym.