Trolling smoleński, czyli głupi sposób na walkę z głupimi pozwami

Gorące tematy Codzienne Dołącz do dyskusji (47)
Trolling smoleński, czyli głupi sposób na walkę z głupimi pozwami

Pani Elżbieta z Lubartowa pozwała państwo polskie o odszkodowanie za straty moralne i psychiczne, których doznała na skutek wypadku samolotu Tu-154 10 kwietnia 2010 r. Joanna Senyszyn, pół-polityk, pół-celebryta, chce z kolei 861 zł zadośćuczynienia za śmierć Przemysława Gosiewskiego. Czy nawet w tej sprawie musimy tonąć w oparach absurdu?

Była katastrofa – są odszkodowania

Katastrofa prezydenckiego tupolewa w Smoleńsku do dzisiaj budzi żywe emocje wśród Polaków. Ze zrozumiałych względów najbardziej ucierpieli bliscy zmarłych. Z tego względu w 2011 r. 270 osobom wypłacono po 250 000 zł odszkodowania. Osierocone dzieci otrzymały natomiast rentę w wysokości 2 000 zł, która przysługuje im do 25 roku życia. Każda rodzina otrzymała ponadto 40 000 zł jednorazowego wsparcia.

Okazuje się jednak, że kwoty te nie wyczerpują roszczeń wszystkich osób, których bliski zginęli pod Smoleńskiem. W ostatnim czasie do sądów wpłynęło kilkadziesiąt pozwów, na łączną kwotę ponad 50 milionów złotych. Z 26 osobami podpisano ugody, na mocy których wypłacono ponad 5 milionów złotych.

Przy średniej wysokości odszkodowania w okolicach 200 000 zł mogą dziwić kwoty, których domagają się niektórzy krewni ofiar. Głośno było m.in. o wdowie po Przemysławie Gosiewskim, która pierwotnie żądała kwoty 5 milionów złotych, argumentując to zarobkami męża w Parlamencie Europejskim. Z kolei wdowa po wiceministrze kultury Tomaszu Mercie żąda 2 milionów złotych, również odnosząc się do zarobków nieżyjącego męża.

Taka postawa może się wydawać niewłaściwa. Tak przynajmniej uważa pani Elżbieta z Lubartowa, która żąda od Polski odszkodowania za straty moralne i psychiczne – wycenione w pozwie na kwotę 500 000 zł. Warto tutaj dodać, że powódka nie straciła w katastrofie nikogo bliskiego. Jak tłumaczy:

Politycy chyba nie chcą tej sprawy rozwiązać, co powoduje zamęt w kraju. Zwróćmy uwagę, że ciągle pojawiają się jakieś roszczenia rodzin ofiar tej tragedii. Mam wrażenie, że będzie się to ciągnąć w nieskończoność. Ten pozew może i jest kontrowersyjny, ale chodzi mi o to, żebyśmy w końcu zamknęli wieko tej trumny

Pani Elżbieta niewątpliwie ma rację mówiąc, że powództwo jest kontrowersyjne. Mam wątpliwości co do tego, czy

trolling smoleński

w postaci nieuzasadnionego powództwa (wyroki sądów są niezbadane, ale nie w tym wypadku) jest czymś więcej, niż niezbyt zabawnym happeningiem. Choć z drugiej strony to i tak poważniejsze podejście do tematu, niż w przypadku Joanny Senyszyn. Polityczka SLD o charakterystycznej barwie głosu na swoim blogu obwieściła, co następuje:

Lubiłam się pośmiać z sejmowych wystąpień posła Gosiewskiego. Od ponad sześciu lat jestem pozbawiona tej wątpliwej, bo wątpliwej, ale rozrywki. Wyceniam moje cierpienie skromnie. Na 861 zł.

Skąd taka kwota? W latach 2001-2010 poseł Gosiewski wygłaszał z trybuny sejmowej średnio 41 wypowiedzi rocznie. Każda dla PiS warta majątek, a dla mnie symboliczną złotówkę. Gdyby nie zginął, mógłby być posłem do emerytury, czyli przynajmniej do 2031 roku. Ominęło mnie już 369, a stracę jeszcze 492 jego wystąpienia.

Pal licho zasadę, że o zmarłych mówi się dobrze, albo wcale. Pal licho, że to tylko wpis na blogu, a nie powództwo złożone w sekretariacie właściwego sądu. Ale wolałbym, abyśmy w kraju o rzeczach poważnych rozmawiali również w sposób poważny. Rozdmuchane żądania niektórych krewnych ofiar (osób z kręgów zbliżonych do obecnej władzy – co za zbieg okoliczności) nie są uzasadnieniem dla takiego drwienia z lotniczej katastrofy.

Pod tym względem trolling smoleński nie różni się niczym od trollingu uprawianego w portalowych komentarzach. I jest tak samo szkodliwy.