„Młodszy brat” Chin – Rosja. Czy wojna w Ukrainie doprowadzi do ostatecznej wasalizacji Rosji gdzie seniorem będzie Państwo Środka

Zagranica Dołącz do dyskusji (74)
„Młodszy brat” Chin – Rosja. Czy wojna w Ukrainie doprowadzi do ostatecznej wasalizacji Rosji gdzie seniorem będzie Państwo Środka

Nieustająca i narastająca agresja Rosji wymierzona przeciwko niewinnej Ukrainie trwa. Podły i kłamliwy dyktator Władimir Putin prze dalej ku swoim wybujałym fantazjom o wielkiej Rosji. Wydaje się, że nic sobie nie robi z nałożonych przez Zachód sankcji. Nieważne, że zaczną one tłamsić jego obywateli. W tym wszystkim jest cichy gracz, wielki tygrys przyczajony, uważny i patrzący zza drzew na arenę międzynarodową gotowy do skoku by pożreć swoje ofiary. Chińska Republika Ludowa może stać się graczem rozgrywającym w tym konflikcie. Czy Rosja, „młodszy brat” Chin rozwścieczył starszego brata z Pekinu? W tle widać przyszłe zgliszcza Tajwanu.

„Młodszy brat” Chin

Szwajcarska spółka zarządzająca Nord Stream 2 rozważa złożenie wniosku o upadłość. Sankcje Zachodu powodują masowe wycieczki Rosjan do bankomatów. Solidarność ludzi chcących nieść pomoc powoduje, że wróciła we mnie nadzieja w ludzkość. Te kilka dni wywróciło cały geopolityczny świat do góry nogami. Stare układy będą zrewidowane na rzecz układania nowego porządku świata. Świata, w którym pierwsze skrzypce będą grać Chiny. Kraj, rządzony przez Xi Jinpinga. Osoby, która zakała Kubusia Puchatka w swoim kraju, bo za bardzo go przypomina.

W jednym z wywiadów zasłyszałem, że Chiny traktują Rosję jak swojego „młodszego brata”. W chińskiej nomenklaturze oznacza to ni mniej ni więcej, że Rosja jest niczym wasal wielkiego azjatyckiego smoka. Oba kraje deklarowały w lutym w czasie wizyty Putina w Pekinie, że chińsko-rosyjska przyjaźń „nie ma granic”. Czy tak w istocie jest?

Stosunek Chin w sprawie agresji Rosji na Ukrainę – wymiar ogólny

Generalnie stosunki Chin z Rosją na papierze wydają się bardzo dobre. Jeszcze przed wybuchem konfliktu myślałem, że działania Rosji są tak naprawdę inspirowane z Pekinu. Po to, by Chiny mogły przeprowadzić test na „żywym organizmie” jak Zachód zareagowałby na podobną inwazję na Tajwan. Na tę inwazję Chiny szykują się latami.

Jednak po lekturze wielu analiz z całego tygodnia od agresji Rosji na Ukrainie dochodzę do wniosku, że kwestia chińska jest znacznie bardziej skomplikowana. Otóż, za Jackiem Bartosiakiem (co do którego mam wiele zastrzeżeń, ale kilka jego analiz uważam za wielce trafnych), należy postawić tezę, że obecna wojna w Ukrainie to w istocie wojna Rosji ze Stanami Zjednoczonymi. Głównym powodem agresji Rosji na Ukrainę jest przemodelowanie obecnego układu sił w Europie oraz wypchnięcie z niej Stanów Zjednoczonych. Dlatego też, ten konflikt jest tak istotny także dla nas. Akurat główny cel Rosji niekoniecznie współgra z geostrategicznymi celami Chin.

Pogląd o testowaniu Zachodu i inspiracji Chin w agresji Rosji na Ukrainę wymaga rewizji. Xi Jinping nie jest zadowolony, że „młodszy brat” Chin aż tak dalece posunął się w swoim bestialstwie. Bestialstwie, które można wprost określić ludobójstwem. Ale też Chiny oficjalnie nie mogą skarcić „młodszego brata”. Widać to zresztą w pierwszych reakcjach Chin po wejściu wojsk rosyjskich na terytorium Ukrainy i rozpoczęciu wojny.

Stosunek Chin w sprawie agresji Rosji na Ukrainę – wymiar szczegółowy

Chiny już w pierwszym dniu inwazji Rosji na Ukrainę ustami rzeczniczki tamtejszego MSZ Hua Chunying stanowczo odrzucaiły nazywanie działań Rosji „inwazją”. Twierdziła, że Zachód ma tendencję do wyolbrzymiania rzeczywistości. Ponadto, w jednym z wpisów na Twitterze Hua Chunying wskazala winnych całego konfliktu:

Jeśli Stany Zjednoczone i Sojusz Północnoatlantycki naprawdę dbają o pokój i Ukraińców, to dlaczego nie mogą po prostu powiedzieć, że nie wezmą Ukrainy do NATO i pozwolą jej być pomostem, a nie polem bitwy?

Sprytne, prawda? Mniej więcej widać gdzie pozycjonują się Chiny w konflikcie Ukraina [Zachód] – Rosja. Ale znów – sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana.

Chiny jednoznacznie opowiedziały się również przeciwko sankcjom nałożonym przez Zachód na Rosję. W rozmowie z niemiecką minister spraw zagranicznych Annaleną Baerbock minister spraw zagranicznych Chin Wang Yi przekazał stanowisko Chin w tej sprawie. Jego kraj nie pochwala stosowania sankcji jako środka rozwiązywania problemów i „odrzuca jednostronne sankcje, które nie są oparte na prawie międzynarodowym”.

Dalej Wang Yi powiedział:

Biorąc pod uwagę, że zimna wojna już dawno się skończyła, NATO musi ponownie rozważyć swoje stanowisko i obowiązki. Chiny uważają, że mentalność zimnej wojny oparta na konfrontacji blokowej powinna zostać całkowicie porzucona. Chiny wspierają wznowienie dialogu przez NATO, Unię Europejską i Rosję oraz dążenie do zbudowania zrównoważonego, skutecznego i trwałego europejskiego mechanizmu bezpieczeństwa, aby osiągnąć trwały pokój i stabilność na kontynencie”.

Do tego dodajmy wypowiedź Guo Shuqing, przewodniczącego Chińskiej Komisji Regulacji Bankowości i Ubezpieczeń:

Nie przyłączymy się do sankcji i zachowamy normalną wymianę gospodarczą, handlową i finansową ze wszystkimi zainteresowanymi stronami. Nie uznajemy nakładanych jednostronnie sankcji ekonomicznych, bo nie mają podstaw prawnych i nie są skuteczne.

W co grają Chiny?

Odpowiedź jest trudna. Widać wyraźnie, że Chiny z jednej strony negatywnie odnoszą się do sankcji Zachodu. Z drugiej strony słyszymy, że Chiny są gotowe do odegrania roli mediatora między Moskwą a Kijowem. Jak można wyczytać w oświadczeniu chińskiego MSZ wystosowanym po rozmowie ministra MSZ Chin ze swoim ukraińskim odpowiednikiem, podczas pierwszej od wybuchu wojny rozmowy telefonicznej ze swoim ukraińskim odpowiednikiem, Dmytro Kułebą, Wang Yi miał wyrazić „ubolewanie” z powodu wybuchu wojny. Miał także wyrazić „ogromne zaniepokojenie” z powodu strat wśród ludności cywilnej.

Państwowa telewizja China Central podała, że Kułeba „poprosił Pekin o pomoc w znalezieniu dyplomatycznego rozwiązania”. Wang Yi miał powiedzieć Kułebie, że najpilniejszą potrzebą zdaniem Chin jest „jak najszybsze złagodzenie sytuacji, aby zapobiec eskalacji lub nawet wymknięciu się konfliktu spod kontroli. Jednocześnie wezwał Ukrainę do „przyjęcia na siebie odpowiedniej odpowiedzialności międzynarodowej”.

Widać więc wyraźnie, że Chiny grają na wielu frontach. Z jednej strony muszą otwarcie krytykować Zachód za nałożone na Rosję sankcję. Z drugiej strony Chiny nawołują do pokoju. Natomiast z trzeciej i najważniejszej strony Chiny grają głównie na zdławienie Stanów Zjednoczonych – głównego rywala w ostatecznej rozgrywce.

Jednak Chiny nie myślą jak Putin. Dla nich nie podbój militarny i zdobywanie kolejnych skrawków ziemi jest najważniejszy. Dla nich najważniejsze jest zdominowanie świata gospodarczo. I tu dochodzimy do sedna problemu. Chinom nie jest na rękę, że Rosja w sposób bezpardonowy zaatakowała Ukrainę. To niszczy jak domek z kart ich wspaniale ułożony plan dominacji gospodarczej. Gwałtowne roszady na arenie międzynarodowej blokują Chiny – również przez sankcję Zachodu – w swojej ekspansji. Nowy Jedwabny Szlak miał być strumieniem pozwalającym Chinom na zrobienie kolejnego kroku w tej dominacji. Chiński smok jednak będzie musiał poczekać ze swoją ekspansją.

Przyjazna neutralność Chin wobec Rosji

Nie ulega wątpliwości, że Chiny przyjęły strategię „przyjaznej neutralności” wobec Rosji i de facto ją popierają, ale asekurują się, by chronić swoją reputację i nie psuć sobie relacji z UE. Tak twierdzi dr Michał Bogusz ekspert ds. chińskich z Ośrodka Studiów Wschodnich w wywiadzie dla PAP.

Nie sposób się z tą tezą nie zgodzić biorąc pod uwagę żywotne interesy Chin, które muszą grać na wielu fortepianach. Dr Michał Bogusz dodał, że:

Wydaje się, że scenariusz bazowy władz w Pekinie zakłada, że Putin będzie zdolny do złamania oporu Ukraińców i przetrzyma sankcje Zachodu. W Pekinie wierzą, że po wygaśnięciu walk Zachód nie utrzyma spoistości i solidarności, a wtedy poszczególne państwa zaczną się wyłamywać z sankcji. Dlatego Pekin de facto popiera Rosję, ale się asekuruje na wszelki wypadek. Jest to też podyktowane niechęcią do psucia sobie relacji z UE i zamiarem utrzymania dobrej opinii wśród państw rozwijających się, bardzo wrażliwych na kwestie suwerenności i integralności niepodległych państw.

Teza dra Bogusza idealnie współgra z zacytowanymi już wypowiedziami przedstawicieli MSZ Chin. Chin, które mają naprawdę ciężki orzech do zgryzienia. Wydaje się, że nie spodziewali się aż tak ostrego konfliktu w Ukrainie. Z tego powodu mają za złe Rosji. Ale raczej nie za złe dlatego, że przypuściły morderczy atak na Ukrainę, a dlatego, że atak ten tak długo trwa i jest tak nieskuteczny. Nieskuteczny w tym sensie, że Chiny liczyły na szybkie rozprawienie się z Ukrainą zanim jeszcze Zachód zdąży zareagować. Na szczęście ofensywa Rosji w pierwszych dniach wojny wydaje się być prowizorką, a Zachód stanął na wysokości zadania.

Kwestia tajwańska

W całym tym kotle geopolitycznym jest jeszcze jeden gracz – Tajwan, a w zasadzie Republika Chińska. Oficjalnie rząd Republiki Chińskiej uznaje, że jest jedyną legalną władzą państwa chińskiego. Lecz wskutek zwycięstwa rebelii komunistycznej na kontynentalnej części Chin, musiał przenieść się „tymczasowo” ze swojej konstytucyjnej stolicy Nankin na wyspę Tajwan. Stąd potoczna nazwa. Od wielu lat Chiny kontynentalne ostrzą sobie zęby na tę wyspę. Dla Chin obecna sytuacja na Ukrainie może dać obraz tego co się stanie, gdyby zdecydowały się na podobny krok co Rosja.

Dlatego też Tajwan wszedł do gry w konflikcie Rosja-Ukraina. We wtorek tajwański rząd zadeklarował, że państwo jest gotowe do wysłania pomocy humanitarnej i przyłączenia się do światowej blokady rosyjskich banków. To poparcie Tajwanu dla „obozu demokracji”. Nie było innego wyjścia, jest to skok Tajwanu przed atakiem tygrysa z kontynentu.

Tajwan dołączył do sojuszników pod przywództwem Zachodu w nałożeniu sankcji na Rosję za jej inwazję na Ukrainę. Tajwańczycy wprost i bez ogródek wskazują w tym cel. Mówią, że odczuwają sympatię dla narodu ukraińskiego, bo widzą pewne podobieństwa. Sytuacja wyspy w każdej chwili może być podobna, gdy Chiny zechcą zrealizować swoje roszczenia wobec tego kraju.

Premier Tajwanu Su Tseng-chang wyraziła stanowisko w kwestii napaści Rosji na Ukrainę. Wskazała, że kraj jest w ścisłym kontakcie ze swoimi demokratycznymi partnerami na całym świecie w sprawie decyzji o sankcjach. Dodała także, że realizowane będą również wskazówki państw zachodnich w sprawie SWIFT. Co prawda, działania Tajwanu mają charakter symboliczny. Handel Tajwanu z Rosją jest minimalny. Tajwańska Komisja Nadzoru Finansowego poinformowała, że wszelkie przelewy do Rosji wykorzystują SWIFT, ale przechodzą one przez banki pośredniczące.

Tajwan jest prężnym producentem półprzewodników. Firmy zajmujące się ich wytwarzaniem już przestrzegają kontroli eksportu do Rosji.

Prezydent Tajwanu Tsai Ing-wen argumentując poparcie przez Tajwan Ukrainy powiedziała, że

Tajwan mierzy się z militarnymi groźbami i zastraszeniem ze strony Chin od dawna. Dlatego czujemy empatię wobec sytuacji, w jakiej znalazła się Ukraina i wspieramy działania wszystkich stron zmierzające do utrzymania regionalnego bezpieczeństwa.

Tajwan nie ma wyjścia. Przy okazji inwazji Rosji na Ukrainę musi także przypomnieć o swoim istnieniu. Wydaje się, niestety, że wielkie zmiany geopolityczne dopiero nadejdą. Chiny nie odpuszczą tej kwestii. Jest to dla nich sprawa życia i śmierci. Bez wchłonięcia Tajwanu Chiny nie będą mogły pójść naprzód. Dlatego też moralnym obowiązkiem Zachodu będzie wsparcie Tajwanu w razie agresji Chin na tę wyspę.