Monogram, czyli subtelne wyszycie inicjałów właściciela na mankiecie, kołnierzyku czy piersi koszuli, to praktyka mająca wielowiekową tradycję. W arystokracji czy wśród elit biznesowych uznawano go za znak elegancji i dobrego smaku.
Nie jest to ekstrawagancja na poziomie złotych klamek czy zegarka wartego miliony, ale raczej detal świadczący o dbałości o garderobę. Dziś szycie na miarę – a często w pakiecie z monogramem – bywa po prostu wyborem ludzi, którzy mogą sobie pozwolić na lepszą jakość ubrań niż ta dostępna w masowej produkcji.
Od kilku dni w internecie trwa rechot z prezydenta Karola Nawrockiego. Tyle tylko, że to rechoczący się ośmieszają. To tak, jakby wyśmiewać, że ktoś ma na sobie gustownego Patka, bo przecież ostatnio była promka na Apple Watche.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Przeciwnicy prezydenta przegrali walkę na temat elegancji
I moim zdaniem jest to też w pewnym sensie symbol zmian, które zachodzą w Polsce. Środowisko, które przez lata dyktowało co jest modne i dobre, powoli coraz częściej pokazuje, że samo przestało nadążać za sytuacją w kraju i na świecie.
Trudno uznać, że prezydent Polski ma obowiązek kupować białe koszule z kosza w supermarkecie, byle tylko przypodobać się internetowym komentatorom. Irytacja faktem, że głowa państwa nosi koszule szyte na miarę, świadczy bardziej o frustracji krytyków niż o winie samego polityka.
Spór o monogramy dobrze obrazuje, w jakim miejscu znalazła się polska debata publiczna. Prezydent krytykowany jest nie za decyzje polityczne czy podejmowane działania, ale za to, że… istnieje i wygląda tak, a nie inaczej. Wojna polsko-polska osiąga absurdalne wymiary - dziś to kwestia inicjałów na mankiecie, jutro pewnie będzie to rodzaj butów czy marka długopisu.
Gdy Karol Nawrocki faktycznie zacznie źle rządzić, to nikt już was nie będzie nawet słuchał
Problem z taką logiką polega na tym, że im częściej opinia publiczna bombardowana jest błahymi aferkami, tym mniejszą wagę przywiązuje do realnych nadużyć władzy. Jeśli hejterzy zużyją cały swój gniew na koszule, nikt nie będzie chciał słuchać, gdy pojawi się poważna sprawa - taka, w której prezydent rzeczywiście mógłby złamać prawo czy przekroczyć swoje kompetencje.
Można nie zgadzać się z nową głową państwa. Można mieć inne poglądy, inne oczekiwania wobec jego urzędowania. Ale kpiny z monogramu na koszuli to nie jest żadna kontrola władzy ani rozsądna krytyka.
Opamiętajcie się - bo jeśli tak dalej pójdzie, za chwilę okaże się, że największym skandalem prezydentury będzie nie ustawa, nie decyzja w sprawie sądów czy polityki zagranicznej, ale fakt, że głowa państwa ma tak elegancką koszulę, ze nawet się nie zorientowaliście.
Fot. tytułowa Karol Bujak / KPRP