Rządzący, dziennikarze, celebryci, sportowcy, artyści, blogerzy, influencerzy od lewa do prawa (z pewnymi wyjątkami, ale proszę – pomińmy to) zachęcają do akcji #zostańwdomu. Ja zachęcam oprócz tego do zwykłej, ludzkiej wyrozumiałości. W stosunku do innych, ale i do samych siebie.
Za nami pierwsze 10 dni
4 marca potwierdzono pierwszy przypadek koronawirusa w Polsce. Można przypuszczać, że już wcześniej na terenie kraju znajdowały się osoby zakażone – tyle, że niezdiagnozowane, m.in. ze względu na prawdopodobnie łagodny przebieg choroby. Szczyt zachorowań bez wątpienia dopiero przed nami. Musimy przygotować się na to, że z dnia na dzień liczba nowych zakażeń będzie coraz wyższa.
Aby spowolnić rozprzestrzenianie się wirusa, rządzący podjęli zaawansowane środki zaradcze. Wprowadzenie stanu zagrożenia epidemiologicznego (epidemicznego) zaowocowało zamknięciem granic, restauracji, pubów. Dozwolone są wyłącznie zgromadzenia do 50 osób.
Mnóstwo osób publicznych promuje akcję #zostańwdomu – absolutnie niezbędną w obecnym czasie. Wielu zwykłych ludzi podaje ją dalej, dzieląc się zaleceniem w mediach społecznościowych i motywując przy okazji innych.
Warto jednak zaapelować o coś jeszcze oprócz rozsądku, dbania o higienę, pozostania w domu i stosowania się do oficjalnych zaleceń.
Po prostu bądźmy w tym trudnym okresie bardziej wyrozumiali. W stosunku do innych, ale też i do samych siebie.
Twój strach jest w porządku. Wszyscy się trochę boimy, nie możemy jednak dopuścić do paniki
To nie jest nic wstydliwego. Prawdopodobnie większość osób odczuwa teraz zwyczajnie strach – bojąc się o życie i zdrowie swoich bliskich, swoje, o to, jak będą wyglądać najbliższe dni. Wielu przedsiębiorców boi się o losy swoich firm, które ze względu na obecną sytuację mogą po prostu upaść (nawet mimo deklarowanej pomocy rządu). Polacy boją się tego, czy nie braknie dla nich artykułów pierwszej potrzeby (stąd szturm na markety i puste półki w sklepach). Wiele osób pyta znajomych, czy będzie możliwe opuszczenie miasta (rządzący muszą co chwilę dementować te rewelacyjne doniesienia).
I te obawy są absolutnie zrozumiałe. Ludzkie.
Nie zmienia to wcale faktu, że warto zapanować nad tym lękiem, tak, by nie pogłębiać paniki. Ważne, by przezwyciężyć pewne obawy. Nie jesteśmy często stawiani w takiej sytuacji jak obecnie. Mamy prawo się bać, ale nie możemy pozwolić, by zapanował chaos.
Z tego samego względu warto być też wyrozumiałym dla innych. Bo inni też się boją – o to samo. Wszyscy chcielibyśmy po prostu trochę więcej poczucia bezpieczeństwa, bo to nasza silna i biologiczna potrzeba.
Dlatego starajmy się być do pewnego stopnia wyrozumiali nawet, jeśli wydaje nam się, że inni zachowują się irracjonalnie. Dajmy dobry przykład, tłumaczmy, jeśli trzeba – ale nie krzyczmy, nie nazywajmy idiotami. To wcale nikogo nie przekona do tego, by pomyśleć lub zachować się inaczej. Powstrzymajmy przed niebezpiecznymi zachowaniami, jeśli trzeba, ale miejmy z tyłu głowy myśl, że inni pewnie też nie czują się bezpiecznie. Nikt nie chce celowo roznosić wirusa i zarażać innych, chociaż wciąż są osoby zachowujące się nieodpowiedzialnie.
Bądźmy wyrozumiali dla personelu medycznego, farmaceutów, urzędników, sprzedawców, przedstawicieli służb – wszystkich osób, które codziennie mają kontakt z mnóstwem innych osób i tak samo mocno boją się zarażenia, a mimo to po prostu wykonują swoje obowiązki.
Bądźmy wyrozumiali dla siebie. Wolny czas poświęćmy na domowe aktywności, które sprawiają nam przyjemność. Spędzajmy czas wspólnie z domownikami, ale i wygospodarujmy też taki tylko dla siebie. Czytajmy, uczmy się, nadrabiajmy zaległości serialowe, eksperymentujmy w kuchni lub grajmy na potęgę w planszówki lub na konsoli. Jeśli czujemy się przeładowani informacjami – wyznaczmy sobie w ciągu dnia konkretną godzinę, o której sprawdzimy doniesienia ze świata. My z pewnością – jako redakcja Bezprawnika – postaramy się rzetelnie, bez wzbudzania niepotrzebnej paniki, przekazywać najważniejsze informacje i wskazówki.
To od nas wszystkich w dużej mierze zależy, co będzie działo się w następnych dniach. Jestem przekonana, że zdecydowana większość społeczeństwa bardzo poważnie traktuje temat i ogranicza swoją aktywność poza domem do niezbędnego minimum. Już teraz miasta wyraźnie pustoszeją, a ludzie starają się na zewnątrz przebywać w bezpiecznej odległości od innych. To znak, że potrafimy być zdyscyplinowanym, odpowiedzialnym społeczeństwem – nawet, jeśli wśród nas znajdą się i tacy, którzy uważają, że „wiedzą lepiej”.
I mimo tego, że pewnie gdy największe niebezpieczeństwo minie, to polska solidarność znowu nie będzie widoczna na co dzień, to wierzę, że do tego momentu wszyscy jesteśmy w stanie wspierać się wzajemnie.
Przecież potrafimy.