Przeciętny Kowalski zapytany w środku nocy zawsze odpowie, że on prowadzi niczym rajdowiec, a każdy inny to niedzielny kierowca. Ku uciesze tych pierwszych, sądy zaczęły nakazywać niedzielnym kierowcom powroty na kursy jazdy.
Większość internautów z pewnością pamięta niedawną sytuację, która miała miejsce na parkingu w Kowalach, pod Gdańskiem. Chodzi oczywiście o kobietę, która została pokonana przez własny samochód i omal nie przypłaciła tego poważną kontuzją. Mimo tego, że incydent wyglądał dość komicznie, mógł skończyć się bardzo tragicznie. Wiele osób podnosiło, że kobietę trzeba ponownie wysłać na kurs prawa jazdy. Tymczasem na drugim końcu Polski sąd stwierdził, że skierowanie na ponowny kurs nie zawsze musi wiązać się z przekroczeniem limitu punktów karnych.
Cała sprawa rozpoczęła się bardzo podobnie jak powyższy incydent. Policjanci w Częstochowie zatrzymali do kontroli kierowcę, który ewidentnie nie radził sobie za kółkiem. Prowadził zupełnie tak, jakby przepisy ruchu nie były mu do niczego potrzebne. Odbijał się od linii do linii, bez żadnego uzasadnienia zmieniał pasy czy nie bardzo ogarniał odległość do krawędzi jezdni. Zdawał się nie wiedzieć, że jazda lewym pasem może być wykroczeniem.
Niedzielny kierowca musi ponownie zdać egzamin na prawo jazdy
Policjanci skierowali wniosek do starosty o kierowanie mężczyzny na ponowny egzamin na prawo jazdy. Jako uzasadnienie podano fakt, że zachowanie kierowcy budzi poważne wątpliwości co do jego umiejętności. Starosta zgodził się z tymi argumentami. Kierowca odwoływał się zarówno do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, a potem do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Twierdził, że prawo jazdy ma od wielu lat i nigdy nie spowodował nawet kolizji ani nie stanowił zagrożenia dla ruchu.
Sad nie zgodził się z argumentami kierowcy i ostatecznie przychylił się do wniosku policji. Wyraźnie podkreślono, że chaotyczna jazda i brak zasadniczej wiedzy na temat przepisów ruchu drogowego to wystarczająco mocne argumenty, aby wysłać mężczyznę na ponowny egzamin. Podstawę prawną możemy znaleźć w art. 49 ust. 2 ustawy o kierujących pojazdami, która stanowi:
Sprawdzeniu kwalifikacji w formie egzaminu państwowego podlega:
osoba posiadająca prawo jazdy lub pozwolenie na kierowanie tramwajem w razie uzasadnionych zastrzeżeń co do jej kwalifikacji;
Czy to oznacza, że niedzielni kierowcy powinni mieć się na baczności? Z pewnością. Warto jednak zaznaczyć, że nadmiar pychy na drodze jest równie niebezpieczny, co brak umiejętności. Niedzielny kierowca, a szeryf drogowy to dwie strony tego samego zjawiska. W końcu nawet Hołowczyc stracił prawo jazdy.