Nowelizacja prawa telekomunikacyjnego została zapowiedziana przez Ministerstwo Cyfryzacji. To w zasadzie ustawa napisana od podstaw. Czy sami internauci mają się czego obawiać? Resort zbiera pomysły i opinie.
Nowelizacja prawa telekomunikacyjnego
Prawo komunikacji elektronicznej to robocza nazwa ustawy, która zastąpi ustawę Prawo telekomunikacyjne. Obok rzeczonej pojawi się także ustawa wprowadzająca. Zaimplementuje ona oprócz samej ustawy również prawo unijne, które powinno zostać wtłoczone do polskiego porządku prawnego.
Ministerstwo Cyfryzacji informuje na swojej stronie internetowej, że proponowane przepisy dotkną m.in. kwestii:
- wykonywania działalności polegającej na świadczeniu usług komunikacji elektronicznej
- regulowania rynków komunikacji elektronicznej
- zapewniania dostępu, warunki gospodarowania częstotliwościami, zasobami orbitalnymi oraz zasobami numeracji
- prawa i obowiązki użytkowników
- zasady przetwarzania danych telekomunikacyjnych
- ochrona tajemnicy komunikacji elektronicznej
Czy internauci mają się czego bać?
Na pierwszy rzut oka – nie
Projekt ustawy jest obszerny, sam proponowany akt prawny zawiera ponad 300 stron (bez przepisów wprowadzających) i głównie dotyczy „technicznej” strony telekomunikacji – od telefonii, przez radio, aż po usługi internetowe.
Przepisy regulować będą oczywiście najistotniejsze szczegóły, dotyczące m.in.
- wpisu do rejestru przedsiębiorców telekomunikacyjnych
- obowiązków informacyjnych tychże podmiotów
- obowiązków na rzecz bezpieczeństwa państwa
- pozwoleń radiowych
- funkcjonowania multipleksów
Proponowane przepisy określają również prawa i obowiązki użytkowników. Chodzi tutaj nie o samo korzystanie z internetu, czy telefonu, a o relacje, które łączą operatorów i abonentów, jak np. rozwiązanie umowy telekomunikacyjnej. Tak też projekt zakłada obowiązek formy pisemnej w niektórych umowach, czy nakazanie umożliwienia negocjacji ofert.
To nie jest do końca nowelizacja. To ustawa pisana od zera
Projekt składa się z 411 obszernych artykułów, a przepisy wprowadzające to 94 artykułów, które zmieniają treść kilkudziesięciu innych aktów prawnych. Na pierwszy rzut oka zasadniczo nie widać kontrowersyjnych dla samych obywateli regulacji, ale – wiadomo – projekt jest na początkowym etapie, a sam w sobie wymaga analizy i rozłożenia na odpowiednie części.
Samo Ministerstwo Cyfryzacji twierdzi, że celem zmian jest wdrożenie przepisów unijnych i sprostanie oczekiwaniom rynku komunikacji elektronicznej. Projekt jest na etapie opiniowania.
Projekty zostały przekazane kilkudziesięciu podmiotom, m.in. izbom zrzeszającym przedsiębiorców, administracji, organizacjom społecznym, et cetera. Nie załączono jednak tych „recenzji”. Teraz projekty opublikowano do zaopiniowania – każdy może wyrazić swoje zdanie o propozycjach.
Trzeba jednak zaznaczyć, że w większości nowa ustawa powiela starą. Jest to po prostu duże przeredagowanie już istniejących przepisów tak, by dostosować je do dzisiejszych realiów – zarówno technologicznych i technicznych, ale i związanych z prawem unijnym.
Prawo komunikacji elektronicznej ma przede wszystkim charakter techniczny, nie dotykając bezpośrednio samego sposobu korzystania z mediów. Oczywiście nie oznacza to, że bardziej precyzyjne regulacje nie pojawią się w trakcie prac legislacyjnych.