Obowiązkowe szczepienia dla handlu i gastronomii? Minister zdrowia sugeruje, że władza rozważa zmiany w zakresie grup, które będą musiały przyjąć preparat. Taki scenariusz byłby bardzo rozsądny.
Obowiązkowe szczepienia dla handlu i gastronomii
Jak czytamy w „Money.pl”, minister Adam Niedzielski wyjaśnił w Opolu, że obowiązkowe szczepienia dla niektórych grup będą odbywały się dopiero 1 marca z tego względu, że być może do tej daty wszyscy chętni zdążą się już obiema dawkami zaszczepić. Chodzi więc m.in. o pewną logistykę i odsuwanie w czasie funkcjonowania przymusu.
Dużo ciekawsza wypowiedź padła jednak w kontekście tego, czy i w jakim zakresie planuje się rozszerzenie katalogu osób, które zaszczepić się będą po prostu musiały. Szef resortu zdrowia odniósł się do tego dosyć enigmatycznie, poprzestając na tym, że „trwają dyskusje”, do tego, o jakich konkretnie grupach miałaby być mowa ponad to, o czym już wiemy. Wiemy jedynie, że chodzi o dwie grupy.
Sam Adam Niedzielski wskazywał, że:
Oczywiście moje stanowisko jako ministra zdrowia jest takie, że powinniśmy jak najszerzej ten obowiązek wprowadzić. Ale ten obowiązek może być wprowadzony po czasie, który pozwala na przyjęcie pełnego szczepienia
Wracając jednak do rzeczonych dwóch grup, to wydaje się, że muszą to być: szeroko pojęta gastronomia i handel.
Dlaczego? Ano przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele, ale pomimo szeregu argumentów za tym, by to właśnie pracownicy wyżej wskazanych sektorów musieli się szczepić, wykazać można równie wiele kontrowersji – szczególnie natury politycznej.
Kucharz, sprzedawca czy kasjer – obowiązkowe szczepienia?
Hipotetyczny obowiązek szczepienia wymierzony w pracowników sektora handlu i gastronomii ma wiele podstaw. Po pierwsze, są to branże, których pracownicy narażają się na kontakt z wieloma osobami (przynajmniej w sytuacji, gdy faktyczny kontakt z ludźmi ma miejsce). Po drugie, niezależnie do tego, jak mocno państwo dokręca lockdownową śrubę, to gastronomia i handel jakkolwiek funkcjonują. Oczywiście z mniejszymi lub większymi obostrzeniami (jak sprzedaż jedynie na wynos), ale jednak.
Niezależnie jednak od wszystkiego, co wskazałem wcześniej, to nie można zapominać o politycznym wymiarze całej sprawy. Rządzący boją się obowiązku szczepień jak ognia, bo znaczna część społeczeństwa na taki oblig mogłaby zareagować z niemałym oburzeniem. Już sama zapowiedź obowiązku szczepień (i podkreślanie, że to nie jest przymus, a obowiązek) wobec medyków, nauczycieli i mundurowych, mocno rozdrażniła społeczeństwo. Pojawiły się zarzuty prowadzenia eksperymentów medycznych, a także porównania do faszystowskich metod działania.
Skoro więc powyższe budzi skrajne emocje, to zmuszanie do szczepień wielu ludzi, w zasadzie ze wszystkich sfer i środowisk, to być może swego rodzaju polityczne samobójstwo. Z tego też powodu wydaje mi się, że nie tylko nie dowiemy się, o jakie grupy chodziło ministrowi zdrowia, ale także nie usłyszymy zbyt szybko żadnych innych konkretów, nie mówiąc już o zdecydowanych działaniach.