Rozwój sztucznej inteligencji przez big-techy już teraz uderza nas wszystkich po kieszeni, a będzie tylko gorzej
Ostatnie dwa lata upływają nam pod znakiem sztucznej inteligencji. Nie zrozumcie mnie źle: są powody, by się z tego cieszyć. Praktyczne zastosowania tej technologii powoli trafiają do strzechy i czasem nawet rzeczywiście się do czegoś przydają. Niestety żyjemy w czasach, w których kierunek, w jakim podąża nasza cywilizacja, bardzo często determinują biznesowe mody, manie i fiksacje. Nie inaczej jest z AI.
Z pewnością zauważyliście, że zdecydowana większość znanych na świecie marek stara się w jakiś sposób wcisnąć nam rozwiązania powiązane z AI. Niekiedy ma to sens, innym razem jest potrzebne niczym przysłowiowe piąte koło u wozu. Zdarzają się także sytuacje leżące niejako pomiędzy: dobry pomysł połączony z fatalnym wykonaniem. Wszystko w imię pogoni za mglistą obietnicą wielkich zysków gdzieś na horyzoncie, niechęcią przed pozostaniem w tyle za konkurencją oraz typowych operacji spekulacyjnych uskutecznianych od czasu do czasu.
Na dobrą sprawę moglibyśmy wzruszyć ramionami. W końcu to wielki biznes traci swoje pieniądze, cóż nam do tego? Nie jest to zresztą pierwsza tego typu moda, która zdążyła przeminąć. Jeszcze nie tak dawno temu włodarze poszczególnych korporacji usilnie starali się nam wcisnąć tokeny NFT albo przynajmniej kryptowaluty. Słowo "blockchain" było zaś wykorzystywane niczym teraz hasło AI – jako uniwersalny wytrych do serc inwestorów i konsumentów.
Problem w tym, że w rzeczywistości jest nieco inaczej. Wielki biznes nie tylko traci własne pieniądze, ale także przepala nasze. Najlepszym tego przykładem jest los entuzjastów komputerów, którzy teraz chcieliby kupić sobie nowy sprzęt. Tak się składa, że ceny pamięci RAM wystrzeliły niedawno w górę. Jak bardzo? Jeden z przykładów podał 17 listopada serwis gry-online.pl
Idealnym przykładem jest zestaw dwóch kości 16 GB Patriot Venom 6000 MHz CL30, który kosztował w połowie października 425 zł (według Ceneo), a teraz na x-kom.pl już 1429 zł. W tym przypadku podświetlenie RGB nie sprawia, że sprzęt jest droższy, bo RAM bez niego kosztuje już 1439 zł. Co ciekawe, na ten moment Morele.net ma znacznie lepszą ofertę, ale wciąż droższą niż miesiąc temu, bo wycenioną na niecałe 875 zł (przynajmniej w momencie pisania tekstu).
Pamięć RAM DDR5 to prawdopodobnie tylko wierzchołek góry lodowej
Przykłady tak naprawdę można by mnożyć. W przypadku pamięci RAM DDR5 mówimy o kilkudziesięcioprocentowych wzrostach cen w ciągu ostatnich miesięcy. Przyczyna jest bardzo prosta: big-techy skupują taką właśnie pamięć jak oszalałe. Wszystko po to, by napędzać szkolenie i wdrażanie modeli sztucznej inteligencji.
Sytuacja łudząco wręcz przypomina poprzednią plagę dotykającą entuzjastów sprzętu komputerowego. Mam na myśli oczywiście wykupywanie na pniu kart graficznych przez kopaczy bitcoinów. Proceder ten prowadził nie tylko do wzrostu cen, ale także do niedoborów na rynku. Co na to producenci? To samo, co teraz w przypadku pamięci RAM: ani myślą zwiększyć skali produkcji przeznaczonej na potrzeby konsumentów. Na dobrą sprawę nie ma im się co dziwić, bo zapewne teraz zacierają ręce na myśl o krociowych zyskach.
Ktoś mógłby teraz stwierdzić, że to niszowy problem. Rzecz jednak w tym, że pamięć RAM znajduje się także w innych urządzeniach. Także inne części są wykorzystywane przez firmy zajmujące się sztuczną inteligencją. Przykładem mogą być na przykład dyski SSD czy wspomniane już karty graficzne. Co dokładnie zdrożeje? W grę wchodzą na przykład smartfony, telewizory Smart TV oraz inne "inteligentne" urządzenia, będące przecież tak naprawdę komputerem w nieco innej formie.
Nie da się ukryć, że rozwój sztucznej inteligencji w dalszym ciągu pozostaje nienasycony. Giganci technologiczni potrzebują nie tylko części, ale także energii. Już teraz całkiem realne stały się plany przeznaczania elektrowni jądrowych tylko na potrzeby serwerowni. Możliwości finansowe big-techów są zaś praktycznie nieskończone. Jeśli więc coś nie zahamuje ich planów – na przykład złapanie przez inwestorów kontaktu z rzeczywistością, co spowodowałoby pęknięcie bańki AI – to możemy się spodziewać, że ceny części i gotowej elektroniki będą rosnąć przez następne lata. Na pewno nie będzie taniej w krótkim okresie, bo przecież 28 listopada mamy Black Friday, a później sezon świąteczny.
Alternatywa wcale nie jest lepsza, bo w AI zainwestowano takie pieniądze, że jeśli ta bańka pęknie, to ceną będzie kolejny kryzys finansowy. Nikt się chyba nie spodziewa, że politycy pozwolą, by koszty błędnych decyzji biznesowych ponieśli ci, którzy je podejmowali. Wygląda na to, że pogoń za zyskami wyciśniętymi ze sztucznej inteligencji szkodzi nam jeszcze zanim jakakolwiek maszyna pomyśli o buntowaniu się przeciwko ludzkości.