Powołano niedawno Polskie Elektrownie Jądrowe. Nowa nazwa nie zmienia faktu, że żadnej długo nie zbudujemy

Państwo Środowisko Dołącz do dyskusji (218)
Powołano niedawno Polskie Elektrownie Jądrowe. Nowa nazwa nie zmienia faktu, że żadnej długo nie zbudujemy

Nowy podmiot mający zajmować się rozwojem energetyki w Polsce nazywa się „Polskie Elektrownie Jądrowe”. To tak naprawdę stara spółka PGE EJ1 ze zmienioną nazwą. Liczba mnoga to bardzo odważne posunięcie. W końcu nawet jednej elektrowni jądrowej nie jesteśmy w stanie zbudować od wielu dekad.

Polskie Elektrownie Jądrowe to odważna nazwa – sugeruje, że będzie więcej niż jedna

Jak podawała Polska Agencja Prasowa, w czwartek pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski poinformował o powołaniu nowego podmiotu mającego zajmować się budową i eksploatacją polskiej energetyki jądrowej. Polskie Elektrownie Jądrowe, bo o nie chodzi, to tak naprawdę stara spółka PGE EJ1.

Zmiana nazwy wynika z wykupienia jej przez Skarb Państwa z rąk prywatnych udziałowców. Tak naprawdę najbardziej interesujący w tym wszystkim wydaje się liczba mnoga zastosowana w nazwie „Polskie Elektrownie Jądrowe”. Wiąże się z pewnością z dość ambitnych planów naszego rządu na rozwój energetyki jądrowej.

Program polskiej energetyki jądrowej zakłada pobudowanie aż sześciu bloków elektrowni jądrowych o łącznej mocy rzędu 6-9 GW. Pierwsza najprawdopodobniej zostanie ulokowana nad morzem – w Żarnowcu, albo w Lubiatowie-Kopalinie. W grę wchodzą teoretycznie także dwie inne lokalizacje – w okolicach dzisiejszych elektrowni Bełchatów i Pątnów. Być może więc Polskie Elektrownie Jądrowe stanowią zapowiedź pobudowania większej ich liczby?

Energia pozyskana w ten sposób w teorii ma zaspokoić od 20 do 25 proc. zapotrzebowania naszego kraju. Stanowi więc dość ważny element procesu dekarbonizacji polskiej energetyki i realizacji założeń Europejskiego Zielonego Ładu w Polsce. Ochrona środowiska i polityka klimatyczna to jednak nie wszystko. Na portalu gov.pl rządzący uzasadniają potrzebę budowy elektrowni jądrowej względami bezpieczeństwa energetycznego kraju, koniecznością zapewnienia odbiorcom stabilnych cen, oraz chęcią pozyskania i rozwoju nowoczesnych technologii.

Przez całe dekady żaden polski rząd nie zrobił nic istotnego w kierunku zbudowania w Polsce elektrowni jądrowej

Brzmi zbyt pięknie? Haczyk tkwi w tym, że realizacja założeń rozwoju energetyki jądrowej zostaną zrealizowane w pierwszej połowie lat czterdziestych. Budowa pierwszego bloku elektrowni jądrowej rozpocznie się, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, w 2026 r. Jego uruchomienie nastąpi w 2023 r., czyli po siedmiu latach.

Polska „buduje” elektrownię jądrową, po raz kolejny, od 2009 r. Jak się łatwo domyślić: z wyjątkowo mizernym skutkiem. Działania poszczególnych ekip rządzących do tej pory ograniczały się do tworzenia ładnie wyglądających programów, powoływania specjalnych spółek i wysokimi pensjami i… to by było na tyle. Gdyby dotychczasowe strategie rozwoju polskiej energetyki zrealizowano, to pierwsza elektrownia jądrowa działałby już od roku.

W rzeczywistości lista zaniedbań właściwie pokrywa się z listą rzeczy do zrobienia. Nie wybrano lokalizacji pod budowę elektrowni, nie przygotowano projektu. Nie wybrano dostawcy technologii, w oparciu o którą obiekt powstanie. To nie tak, że świat nie jest zainteresowany udziałem w takim projekcie. Prowadziliśmy już intensywne rozmowy z Amerykanami, chęć zbudowania nam elektrowni wyrazili między innymi Francuzi i Koreańczycy.

PGE nie poradziło sobie z budowaniem elektrowni jądrowej, właściwie niewiele w tym kierunku zrobiło. Czemu więc mielibyśmy uwierzyć, że państwowe Polskie Elektrownie Jądrowe przyniosą tym razem rzeczywisty postęp? Wieloletnia indolencja w tej sprawie dziwi tym bardziej, że nawet rządząca Zjednoczona Prawica zdobyła się na podjęcie decyzji o zakończeniu wydobycia węgla kamiennego i wstrzymaniu nowych inwestycji w energetykę węglową. Takich, jak chociażby elektrownia w Ostrołęce.

Im mniejszy mamy wybór i im bardziej czas goni, tym większa szansa, że rzeczywiście jakaś elektrownia jądrowa w Polsce kiedyś powstanie. Marna to jednak pociecha, biorąc pod uwagę, że niebawem będziemy zdesperowani, by postawić właściwie cokolwiek.