Mamy wielki pozew za lockdown, a właściwie to za dwa lockdowny. Blisko 300 restauratorów żąda od Skarbu Państwa odszkodowań na łącznie 211 mln zł.
Pozew złożyli przedsiębiorcy zrzeszeni w Izbie Gospodarczej Gastronomii Polskiej. 279 właścicieli restauracji i innych punktów gastronomicznych chce, żeby państwo wyrównało im straty w czasie lockdownów, gdy nie mogli normalnie funkcjonować.
Chodzi o okres od połowy marca do połowy maja 2020 r. oraz za okres od listopada 2020 r. do maja 2021 r. Restauratorzy podkreślają, że również wprowadzone przez rząd obostrzenia były „przyczyną wielu ludzkich tragedii”.
Pozew za lockdown. Czy gastronomia ma szansę?
Restauratorzy mają nie tylko wyliczenia na temat swoich strat, ale i całkiem solidne argumenty prawne. Podkreślają, że kolejne obostrzenia były wprowadzane tylko na podstawie rozporządzeń – zresztą często dość niechlujnie napisanych.
Tymczasem tak znaczące dla milionów Polaków przepisy powinny przecież opierać się na ustawach. A tak w ogóle to rząd powinien wprowadzić stan wyjątkowy lub stan klęski żywiołowej. To zresztą otworzyłoby furtkę przedsiębiorcom do uzyskiwania odszkodowań.
Rząd wolał jednak wszystko zrobić „po swojemu”. Efekt był taki, że sądy często uchylały sanepidowskie kary tym lokalom, które otworzyły się mimo zakazów. Oczywiście była i „marchewka” dla przedsiębiorców w postaci kolejnych tarcz. Jednak zdaniem wielu przedsiębiorców ta pomoc również była dystrybuowana chaotycznie – a przede wszystkim, przyznawane środki były za małe.
Zresztą nie tylko przedstawiciele branży gastronomicznej zdecydowali się na sądową walkę ze Skarbem Państwa. W lipcu pozew przeciwko państwu złożyło 150 przedsiębiorców, którzy prowadzą łącznie około 450 klubów fitness w całej Polsce. Ich zdaniem zamknięcie siłowni w czasie lockdownu było nielegalne i sprzeczne z Konstytucją.
Z pewnością ostatecznych wyroków w tych sprawach prędko się nie doczekamy. W końcu są to dość zawiłe kwestie, a państwo pewnie łatwo nie odpuści. Jednak trzeba przyznać, że i przedsiębiorcy nie odpuścili. Choć od zniesienia ograniczeń minęło już sporo czasu, a niektórzy wciąż liczą straty – właściciele biznesu postanowili walczyć o swoje przed sądami.
Zresztą niewykluczone, że również z powodu obaw o kolejne pozwy, rząd nie chce wprowadzać obecnie obostrzeń – choć czwarta fala pandemii wyraźnie się rozkręca i nowych zakażeń jest bardzo dużo.