Zawetowanie nowelizacji kodeksu karnego skarbowego i ordynacji podatkowej może budzić zdziwienie
Być może niektórzy nasi czytelnicy pamiętają jeszcze jedną z pierwszych propozycji szeroko rozumianej inicjatywy deregulacyjnej. Chodziło o niższe kary dla przedsiębiorców za przestępstwa skarbowe, ze szczególnym uwzględnieniem drobiazgów, które nawet nie uszczuplają w jakiś sposób dochodów państwa. Rząd przyjął stosowny projekt ustawy, która zmieniałaby przepisy związane z wymiarem kary za przestępstwa skarbowe mające charakter formalny, a więc przede wszystkim naruszenie różnego rodzaju obowiązków informacyjno-sprawozdawczych. Takie posunięcie argumentowano w następujący sposób:
Maksymalne kary zostają zmniejszone. Nowe limity grzywien nakładanych przez sąd wyniosą:
480 stawek dziennych (29 862 336 zł), zamiast 720 stawek (44 793 504 zł) lub;
120 stawek dziennych (7 465 584 zł), zamiast 240 stawek (14 931 168 zł).
Racjonalne jest stopniowanie kar w zależności od „wagi” czynu. Naruszanie wskazanych w projekcie obowiązków informacyjnych, mimo że naganne, nie powinno spotykać się z taką samą reakcją karną jak oszustwa podatkowe.
Projekt przyjął Sejm, ustawa nowelizująca kodeks karny skarbowy oraz ordynację podatkową trafiła na biurko prezydenta Karola Nawrockiego. Ten zdecydował się ją zawetować razem z dwoma innymi ustawami.
Trzeba przyznać, że jest to dość zaskakująca decyzja ze strony głowy państwa, przynajmniej na pierwszy rzut oka. W końcu nie mamy do czynienia z przepisami, które budziłyby jakieś większe kontrowersje. Nie chodzi przecież ani o wiatraki czy polską pomoc dla obywateli Ukrainy.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Pośród nowelizowanych przepisów rzeczywiście znajdziemy kary za niedopełnienie obowiązków informacyjnych, które nałożono wyłącznie na przedsiębiorców. Należą do nich:
- Konieczność składania przez podatników VAT informacji o samochodach, dla których muszą prowadzić ewidencję przebiegu;
- Obowiązek sporządzenia lokalnej dokumentacji cen transferowych albo dołączenia jej do dokumentacji grupowej;
- Obowiązek złożenia informacji o cenach transferowych;
- Złożenie wymaganego oświadczenia przez udziałowca albo akcjonariusza spółki stosującej tzw. estoński CIT;
- Obowiązek złożenia informacji o opodatkowaniu wyrównawczym za rok podatkowy;
Dodatkowo zdepenalizowano zupełnie naruszenie wynikającego z art. 31 ordynacji podatkowej obowiązku wyznaczenia przez spółkę będącą płatnikiem albo inkasentem osoby pobierającej podatki. W tym przypadku prezydent wyraźnie zaznaczył, że nie ma nic przeciwko temu konkretnemu rozwiązaniu.
Warto przy tym wspomnieć, że wśród zawetowanych przepisów znalazło się także obniżenie kar za podawanie nieprawdy lub zatajanie prawdy przy składaniu oświadczeń lub informacji na potrzeby ustalania podatku PIT lub CIT. Akurat ta konkretna zmiana nie wydaje mi się dobrym posunięciem, choć rozumiem intencję ustawodawcy. Po raz kolejny chodzi o to, by kary za uchybienia formalne były niższe niż te przewidziane za faktyczne uchylanie się od opodatkowania.
Karolowi Nawrockiemu najwyraźniej chodzi o to, żeby dochody państwa nie spadły przez obniżenie kar dla przedsiębiorców
Pytanie jednak brzmi: jak właściwie prezydent Karol Nawrocki uzasadnił zawetowanie nowelizacji? W tym momencie zaczyna robić się ciekawie, bo argumentacja głowy państwa jest dość niespójna.
Ustawy, na których podpisanie się nie zdecydowałem to przede wszystkim ustawa o krajowym kodeksie skarbowym. Jest w tej ustawie jedno bardzo dobre rozwiązanie deregulacyjne, ale nie godzę się, by w sytuacji dramatycznej polskich finansów publicznych obniżać kary za przestępstwa skarbowe.
Wychodzi więc na to, że prezydent nie chce, by nawet tak drobny ukłon w stronę przedsiębiorców uszczuplił w jakiś sposób dochody budżetowe z kar, które są na nich nakładane za stosunkowo mało istotne uchybienia. Czyżby nie rozumiał, że opresja podatkowa wymierzona w polskie firmy była czymś złym? Wręcz przeciwnie. W tekście uzasadnienia prezydenckiej decyzji dostępnej na stronie internetowej głowy państwa możemy przeczytać:
Uważam, że polscy przedsiębiorcy odgrywają bardzo istotną rolę w rozwoju gospodarczym naszego państwa. Okoliczność ta jest oczywista, nie wymaga przekonywania i szerszego uzasadniania. Koszty działalności gospodarczej, które wynikają z polityki fiskalnej państwa obejmującej podatki, świadczenia publiczne i inne ciężary oraz otoczenie regulacyjne zasad prowadzenia działalności gospodarczej, mają wpływ nie tylko na decyzję o rozpoczęciu działalności, ale także o jej kontynowaniu. Rolą państwa polskiego jest zapewnienie przejrzystego i sprawiedliwego systemu podatkowego, wprowadzanie nowych rozwiązań legislacyjnych lub usunięcie istniejących barier administracyjnych, które umożliwią konkurencyjną i innowacyjną działalność polskich przedsiębiorców.
Pełna zgoda. Rzecz w tym, że nadmiar obowiązków sprawozdawczych związanych z podatkami jak najbardziej stanowi poważną barierę w prowadzeniu biznesu. Drakońskie kary za najmniejsze naruszenie wcale tej bariery nie zmniejszają. W czym więc tkwi problem w ich obniżeniu?
Opowiadam się nie tylko za zwiększeniem przejrzystości systemu podatkowego, ale także za wzmocnieniem nadzoru instytucjonalnego, społecznego i kontrolą obywatelską nad działaniami dużych przedsiębiorstw i grup kapitałowych, w szczególności w celu zapobiegania nieuzasadnionym transferom dochodów z podmiotów polskich do powiązanych podmiotów zagranicznych. Uważam również, że priorytetowym zadaniem państwa polskiego jest podejmowanie skutecznych działań mających na celu ograniczenie luki w VAT. Przeciwdziałanie przestępczości podatkowej, w szczególności na gruncie podatku VAT i podatku CIT, powinno odbywać się wielopłaszczyznowo, począwszy od właściwych regulacji podatkowych, po skuteczną kontrolę skarbową oraz adekwatne sankcje karne. System przeciwdziałania nadużyciom podatkowym powinien być stale dostosowywany do zmieniających się warunków gospodarczych oraz nowych form unikania opodatkowania, co w efekcie przyczyni się do zwiększenia stabilności dochodów budżetu państwa.
Podsumowując, prezydentowi chodzi też o to, by przeciwdziałać transferowaniu zysków generowanych w Polsce przez zagraniczne korporacje. Dlatego szczególnie nie podoba mu się perspektywa zmniejszania kar za uchybienie obowiązkom związanym z cenami transferowymi.
Między wierszami w drugiej części zacytowanego fragmentu można także dostrzec niepokojącą tendencję do fetyszyzowania wysokich sankcji karno-skarbowych jako narzędzia mającego zapewnić skuteczne egzekwowanie zobowiązań podatkowych. Oczywiście nie mam nic przeciwko właściwym regulacjom podatkowym, skutecznej kontroli czy adekwatnym sankcjom. Rzecz jednak w tym, że rozpatrując problem w kontekście weta okazuje się, że możliwie surowe karanie za drobiazgi miałoby być właśnie właściwą regulacją i adekwatna sankcją.
Prezydent stwierdził również, że "zmiany prawa karnego materialnego nie sposób zakwalifikować jak element eliminacji zbędnych procedur administracyjnych lub redukcji kosztów prowadzenia działalności gospodarczej". Po raz kolejny nie sposób byłoby się zgodzić. Zbędne przepisy karnoskarbowe jak najbardziej generują niepotrzebne koszty prowadzenia firmy.
Zaryzykowałbym stwierdzenie, że to weto było niepotrzebne. Nie zabezpieczy wpływów budżetowych z kar, o które byłoby warto walczyć. Trzeba przy tym pamiętać, że cały czas chodzi o uchybienia formalne, które nie wiążą się z niezapłaceniem państwu należnego podatku albo zaniżeniem jego wysokości. Nowelizacja w takich przypadkach utrzymywała sankcje na dotychczasowym poziomie. Nie było więc powodu, by blokować obniżenie kar dla przedsiębiorców.