Premier Morawiecki chciał najwyraźniej znowu uderzyć w mantrę ośmiu lat rządów PO-PSL, ale zapomniał że PiS rządzi już od sześciu
Najwyraźniej każda okazja, żeby wbić szpilę przeciwnikowi politycznemu, jest dobra. Rządzący zapomnieli, że mantra pod tytułem "przez osiem ostatnich lat rządów PO-PSL" jest nieaktualna już od lat sześciu. Jak inaczej wyjaśnić fakt, że premier Mateusz Morawiecki przy okazji wprowadzania wielkanocnych obostrzeń postanowił postraszyć Polaków złą opozycją?
To jeszcze można by zrozumieć, gdyby nie fakt, że rykoszetem oberwała prywatna służba zdrowia. Otóż zdaniem Morawieckiego
Szef rządu został poproszony o wyjaśnienie swoich wcześniejszych słów, w myśl których "prywatny sektor ochrony zdrowia nie angażuje się teraz w ratowanie życia". Odpowiedział w dość osobliwy sposób. Stwierdził, że "nie jest to zapowiedź nacjonalizacji". Przejęcie kontroli nad prywatnymi szpitalami na razie nie wchodzi w grę, pomimo rządowych planów centralizacyjnych.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 20,77%
A jednak Mateusz Morawiecki nie byłby dobrym politykiem PiS, gdyby nie skorzystał z okazji. Stwierdził, że chciał tylko przypomnieć plan PO na ochronę zdrowia, którego ważnym elementem była prywatyzacja. "Ten plan zakładał daleko idącą komercjalizację i prywatyzację. A teraz wszystkich obywateli warto poprosić o zastanowienie się, jak wyglądałaby walka z COVID-19, gdyby znaczna część albo większość służby zdrowia właśnie znajdowała się poza domeną państwową?".
No właśnie. Jak by wyglądał? Warto się zastanowić jak naprawdę prywatna służba zdrowia angażuje się już teraz w walkę z epidemią.
Prywatna służba zdrowia jest w ogniu krytyki rządzących wyłącznie przez ich centralistyczne ciągotki
Minister zdrowia Adam Niedzielski przekonuje nas teraz, że "fundamentalny ciężar spełniają te jednostki, które nie tylko są publiczne, ale które mają dobrą linię współpracy przede wszystkim z wojewodami". To znaczy: prywatna służba zdrowia jest zła, publiczna kierowana przez nie-pisowskie samorządy też.
Pod koniec października zeszłego roku ten sam minister informował o włączeniu się 18 prywatnych szpitali do systemu walki z koronawirusem. Dzięki temu zespoły ratownicze mogą kierować pacjentów covidowych także do tych placówek. To setki kolejnych łóżek szpitalnych.
Lux Med zaoferował wówczas nawet 2 tysiące łóżek, niestety bez dostatecznej liczby personelu medycznego gotowego je obsłużyć. W kwestii finansowania resort porozumiał się z prywatnymi firmami. Umowa zakładała po prostu takie samo traktowanie podmiotów prywatnych jak publicznych.
Wówczas szefowa Lux Medu Anna Rulkiewicz przekonywała: "Musimy stanąć na głowie. Nasi lekarze i pielęgniarki widzą taką potrzebę. Wszyscy staniemy do tej walki". Dzisiaj, gdy Mateusz Morawiecki twierdzi, że prywatna służba zdrowia nie angażuje się w walkę z pandemią dość szybko odpowiedziała szefowi rządu na Twitterze.
Prywatna służba zdrowia angażuje się w różnej formie w walce z epidemią praktycznie od samego początku
Kolejnym elementem niezbędnym dla funkcjonowania systemu ochrony zdrowia, nie tylko w trakcie epidemii, są karetki. Nie jest żadną tajemnicą, że wypychanie na samozatrudnienie i umowy śmieciowe to wciąż powszechna praktyka w ratownictwie medycznym. Mateusz Morawiecki z pewnością byłby gotowy od razu zwalić winę na taki stan rzeczy na rząd PO-PSL. Warto jednak przypomnieć, że Zjednoczona Prawica, pomimo pewnych prób, w tym kierunku zbyt wiele nie zrobiła.
Dlatego właśnie warto byłoby przypomnieć premierowi, że po pacjentów covidowych jeżdżą także pracownicy sektora prywatnego. Piotr Bułakowski, reporter radia RMF FM, przytoczył w odpowiedzi na słowa Morawieckiego historię jednego z ratowników medycznych z firmy Falck. Warto przypomnieć, że przedsiębiorstwo to angażuje się w walkę z pandemią praktycznie od samego jej początku.
Warto w tym momencie przypomnieć też, że z formalnego punktu widzenia pacjenta prywatna służba zdrowia bardzo często funkcjonuje na takich samych zasadach, jak ta publiczna. Dotyczy to także prywatnych szpitali. Cytując rządowy portal pacjent.gov.pl:
Słowa premiera są mocne - jak na kogoś, kto wciskał seniorom kit, że koronawirus jest w odwrocie i nie trzeba się go bać
To, że premier Morawiecki - mówiąc delikatnie - mija się z prawdą także w sprawie pandemii to właściwie żadna nowość. Szef rządu może i ma szereg zalet, na przykład nie jest Beatą Szydło czy Danielem Obajtkiem, jednak prawdomówność z pewnością do nich nie należy. Nie sposób w tym kontekście nie przytoczyć jego słów z zeszłorocznej kampanii wyborczej. By zagwarantować reelekcję Andrzejowi Dudzie, Morawiecki apelował do seniorów, by nie bali się epidemii i poszli tłumnie głosować:
Prywatna służba zdrowia nie cieszy się uznaniem premiera z prostej przyczyny. W świecie Zjednoczonej Prawicy wszystko powinno być "państwowe", "centralne" a najlepiej "narodowe". Dzięki temu politycy sprawują kontrolę nad kolejnym aspektem funkcjonowania społeczeństwa. Przy okazji zawsze znajdą się jakieś stanowiska, na które można wepchnąć "zasłużonego działacza", żonę, kochankę albo innego pociotka.