Pomysł zorganizowania posiedzenia Sejmu częściowo w sieci jest tyleż ciekawy, co kontrowersyjny. Przede wszystkim z uwagi na wątpliwości natury konstytucyjnej, jednak w grę wchodzi również samo wykonanie. Dowodów, że do ideału sporo brakuje dostarczył właśnie Rafał Trzaskowski. Prezydent Warszawy i były poseł dostał właśnie login i hasło umożliwiające udział w posiedzeniu.
Posłowie też woleliby nie zarazić się koronawirusem – tylko czy e-Sejm to faktycznie najlepsze rozwiązanie?
Także posłowie starają się uniknąć zakażenia koronawirusem. Niestety, Sejm także w trakcie epidemii musi pracować. To szczególny czas, w którym szybka reakcja ze strony prawodawców może być na wagę ludzkiego życia. Tyle tylko, że 460 posłów można by uznać praktycznie za zagrożenie podobne do urządzenia imprezy masowej. Jeśli ktoś ma co do tego wątpliwości, może jeszcze doliczyć pracowników Sejmu.
Rozwiązaniem problemu ma być wysłanie większości reprezentantów narodu do pracy zdalnej. E-Sejm to nie tylko wątpliwości natury konstytucyjnej. W przypadku rozwiązań bardzo ambitnych, lecz zorganizowanych w dużym pośpiechu wymuszonym sytuacją bardzo łatwo o błędy. O takim zdarzeniu na swoim profilu na Facebooku poinformował właśnie prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski.
Rafał Trzaskowski był posłem poprzedniej kadencji, jednak otrzymał od Kancelarii Sejmu login i hasło umożliwiające udział w e-Sejmie
Z pewnością otrzymanie smsem od Kancelarii Sejmu loginu i hasła umożliwiających dostęp do aplikacji umożliwiającej udział w wirtualnym posiedzeniu musiała być dla niego zaskoczeniem. Owszem, Rafał Trzaskowski był posłem – ale poprzedniej, VIII kadencji. W związku z wyborem na prezydenta Warszawy w 2018 r. jego mandat poselski wygasł z mocy prawa.
Zdaniem Trzaskowskiego „tak właśnie rządzący chcą profesjonalnie zapewnić bezpieczeństwo obrad„. Trzeba przyznać, że zwykła pomyłka w tym przypadku jest całkiem prawdopodobna. Nie wiadomo, czy zawiniła pomyłka człowieka, czy jakiegoś kapryśnego programu rozsyłającego informacje do posłów.
Z pewnością Rafał Trzaskowski nie otrzymał tej wiadomości zupełnie przypadkowo. To oznacza, że zwykły obywatel, który nigdy nie był posłem, takiej wiadomości chyba jednak nie ma szansy otrzymać. Co więcej, żeby z niej skorzystać, musiałby jeszcze posiadać służbowy sejmowy tablet. Sejm w 2019 r. wymieniał zresztą sprzęt. Parlamentarzyści mieli wówczas okazję odkupić używane przez siebie tablety.
Epidemia to kiepski moment na eksperymenty z formą ustanawiania prawa – sklecony naprędce prowizoryczny e-Sejm to kiepskie rozwiązanie
Można więc śmiało założyć, że nic strasznego się nie stało. Rafał Trzaskowski dostał wiadomość od Sejmu z loginem i hasłem, jednak nawet mając te narzędzia nie mógłby wziąć udziału w posiedzeniu. Tyle tylko, że na cały e-Sejm należałoby spojrzeć w szerszym kontekście. Warto bowiem pamiętać, że nie mówimy o lekcji matematyki w podstawówce, lecz o pracy jednego z najważniejszych organów naszego państwa.
Przypadek prezydenta Warszawy pokazuje, że rozwiązania informatyczne stosowane przez Sejm są dalekie od ideału. Do tego cały czas nad e-Sejmem wiszą zarzuty o brak zgodności z konstytucją. Potencjalnie najbardziej zasadnym jest ten sugerującym sprzeczność z art. 120 ustawy zasadniczej. Mowa o uchwalaniu ustaw w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.
Im gorzej posiedzenie będzie przygotowane pod względem czysto technicznym, tym łatwiej będzie w przyszłości zakwestionować tworzone przez posłów prawo. Zdrowy rozsądek podpowiada, że rozwiązanie sklecone na szybko może . Zwłaszcza, że marszałek Elżbieta Witek problemy techniczne już wcześniej traktowała instrumentalnie, jako pretekst dla osiągnięcia celów politycznych swojej formacji.