Wielkie amerykańskie korporacje tech, jak Facebook czy Google, zarabiają krocie dzięki zbieraniu danych. Trudno o bardziej banalne stwierdzenie. Tymczasem w niemieckiej gazecie znaleźliśmy reklamy wzywające do zabezpieczania swoich danych w sieci. Nie byłoby w tym może nic dziwnego gdyby nie to, że to reklamy Facebooka i Google.
Dane to dziś jedna z najcenniejszych walut. To one pozwalają na przykład tak dopasowywać reklamy, by lepiej trafiać do potencjalnych klientów. Póki co, nikt nie robi tego lepiej niż Amerykanie. A wśród Amerykanów liderami w zarabianiu na danych są dwa koncerny – Facebook oraz Google. Sposób działania takich firm nieraz budzi emocje, zwłaszcza gdy pojawiają się takie firmy, jak nieistniejąca już Cambridge Analytica.
Jednak bez względu na takie kontrowersje, firmy tech powinny zachęcać nas do większej otwartości w sieci, prawda? W końcu na tym zarabiają, byłoby to logiczne. I faktycznie, taki Facebook na przykład ciągle coś od nas chce – to numer telefonu, to wiedzieć czym się najbardziej interesujemy. Nie zdziwiłyby nas zatem pewnie reklamy Facebooka czy Google, zachęcające nas do dzielenia się danymi. Tymczasem okazuje się, że za naszą zachodnią granicą owszem, są reklamy Facebooka i innych firm z USA. Zachęcają one jednak do czegoś zupełnie odwrotnego. Do lepszego zabezpieczenia swoich kont.
Reklamy Facebooka i Google w Niemczech. „Dbaj o swoją prywatność!”
W niemieckim tygodniku „Focus” znaleźliśmy takie oto reklamy Facebooka i Google;
„Nie wiem, czy mój szef widzi moje posty” – mówi mężczyzna z reklamy Facebooka. I dalej czytamy, że ustawienie swojej „prywatnej sfery” na FB jest teraz jeszcze łatwiejsze. Do tego mamy jeszcze wezwanie, by z „Facebooka zrobić swojego Facebooka”.
Ale reklamy Facebooka to nie wszystko. Bliźniacze ogłoszenie w tej samej gazecie ma konkurent firmy Zuckerberga, czyli Google. Oto ta reklama;
Tu Google nam mówi, że w sferze prywatnej sami decydujemy o ważnych ustawieniach.
Te konkretne ogłoszenia znaleźliśmy w „Focusie”, ale podobne można zobaczyć i w innych znanych tygodnikach z Niemiec, np. w „Sternie” czy „Spieglu”.
Reklamy Facebooka i Google o prywatności. Ale o co chodzi?
Na pierwszy rzut oka można by pomyśleć, że takie reklamy Facebooka czy znanej wyszukiwarki to jakiś sabotaż. No bo jak to – firmy żyjące z danych mówią, żebyśmy rozsądniej dzielili się danymi w internecie?
Sabotaż to jednak nie jest, raczej po prostu PR. Niemcy generalnie nie ufają za bardzo amerykańskim korporacjom, a już do firm technologicznych mają bardzo chłodny stosunek. Według sondażu gazety „Bild” na przykład, 60 proc. Niemców uważa, że serwisy takie jak Facebook mają negatywny wpływ na demokrację. Głównie Niemcom chodzi właśnie o wykorzystywanie danych. Ale Niemcy są też znani z tego, że bardzo szanują prywatność, a może są też na tym punkcie nieco przewrażliwieni. Więc wcale nie podoba im się, że każdy może zobaczyć ich posty – na przykład ich szef.
Dzięki tym ogłoszeniom techowe firmy chcą więc upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Z jednej strony mają przekonać użytkowników, że firmy z USA dbają o nich i o ich dane, ale też ich nieco przekonać, że to nie jest tak, że każdy zobaczy od razu wszystkie posty. Bo można wybrać po prostu bardziej zaawansowane ustawienia.
Ale kto wie, może firmy chcą jeszcze upiec trzecią pieczeń. Niemieckie media bardzo krytycznie pisały – i piszą, o amerykańskich gigantach z Doliny Krzemowej i okolic. A jak nieco zmiękczyć ostre dziennikarskie pióra? Sposobów jest wiele, ale najpierw najlepiej po prostu kupić w danym medium reklamę.