Ostatnią wolę możemy sporządzić w podróży, ale tylko na polskich statkach i w polskich samolotach
W najważniejszych ustawach znajdziemy rozwiązania, które pamiętają poprzednie ustroje i epoki. Obecnie są już dość archaiczne. Niektóre z nich znajdują drugą młodość, gdy prawnicy wraz z politykami postanawiają zaadaptować ich treść do bardziej współczesnych potrzeb. Przykładem może być tutaj zakaz nieuzasadnionej odmowy sprzedaży towaru. Możemy wskazać też przepisy, których sens już dawno się gdzieś zagubił, o ile w ogóle kiedykolwiek istniał.
Wiedzieliście, że możecie sporządzić testament w samolocie albo na statku? Jeżeli jednak ktoś myśli, że dzięki takiemu rozwiązaniu zaoszczędzimy sobie wysiłku i kosztów związanych z wizytą u notariusza, to się myli. Wszystko przez bardzo ograniczony zakres zastosowania tzw. testamentu podróżnego, który wynika z treści art. 953 kodeksu cywilnego.
Podczas podróży na polskim statku morskim lub powietrznym można sporządzić testament przed dowódcą statku lub jego zastępcą w ten sposób, że spadkodawca oświadcza swą wolę dowódcy statku lub jego zastępcy w obecności dwóch świadków; dowódca statku lub jego zastępca spisuje wolę spadkodawcy, podając datę jej spisania, i pismo to w obecności świadków odczytuje spadkodawcy, po czym pismo podpisują spadkodawca, świadkowie oraz dowódca statku lub jego zastępca. Jeżeli spadkodawca nie może podpisać pisma, należy w piśmie podać przyczynę braku podpisu spadkodawcy. Jeżeli zachowanie tej formy nie jest możliwe, można sporządzić testament ustny.
Najważniejszym ograniczeniem jest wybór konkretnego rodzaju środka podróży. Samolot musi być polski, a więc nie może należeć do podmiotu zagranicznego. Spośród krajowych linii lotniczych najważniejsze są oczywiście Polskie Linie Lotnicze LOT. Koncesję wydaną przez Urząd Lotnictwa Cywilnego otrzymało jeszcze kilka mniejszych podmiotów. Doliczyć możemy także samoloty wojskowe, jeśli z jakiegoś powodu będziemy takowym lecieć.
W przypadku statków sprawy mają się podobnie. Jednostka powinna płynąć pod polską banderą, co wcale nie musi się zdarzać specjalnie często. W końcu armatorzy mają w zwyczaju nagminnie rejestrować swoje statki w tych państwach, które oferują najniższe koszty utrzymania. Warto także wspomnieć, że testament podróżny możemy sporządzić jedynie na statku morskim. W trakcie rejsu po Wiśle albo na jakimś dużym jeziorze tego nie zrobimy.
Testament w samolocie to przede wszystkim zawracanie głowy załodze
Sama procedura jest dość osobliwa. Testament w samolocie sporządzamy przed dowódcą załogi albo jego zastępcą. Nie jest to niewykonalne, bo piloci w trakcie dłuższych lotów robią sobie przerwy. Załóżmy, że powołamy się na art. 953 k.c. i przekonamy kapitana albo jego zastępcę, że to wcale nie jest nieśmieszny żart. Teraz musimy jeszcze znaleźć sobie dwóch świadków. Powiedzmy, że udało nam się uprosić któregoś ze współpasażerów albo obsługi lotu. Następny etap jest dość osobliwy.
Naszą ostatnią wolę spisuje któryś z pilotów. Nie możemy tego zrobić sami. To znaczy: jak najbardziej możemy, ale wtedy mamy do czynienia ze zwykłym testamentem holograficznym, który również dysponuje mocą prawną, o ile spełniliśmy wszystkie nieskomplikowane wymogi stawiane przez przepisy.
Dowódca lotu albo jego zastępca po spisaniu testamentu musi go jeszcze odczytać spadkodawcy. Chodzi o to, by sprawdzić, czy się wszystko zgadza. Następnie spadkodawca, świadkowie oraz osoba sporządzająca testament podpisują dokument. Teoretycznie możemy też sporządzić testament ustny, jeśli z jakichś powodów nie istnieje możliwość zachowania formy określonej w zacytowanym wcześniej przepisie.
Co dalej? Jeżeli lot przebiega zgodnie z planem, to zmarnowaliśmy co najmniej trzem osobom jakieś kilkanaście minut z życia. Jeśli jednak dojdzie do jakiejś katastrofy lotniczej, to istnieje całkiem spora szansa, że nie tylko wszyscy uczestnicy całego procesu zginęli, ale także sama treść testamentu jest nie do odzyskania. Może się też zdarzyć, że spadkodawca dochodzi do wniosku, że nie przeżyje lotu ze względu na swój stan zdrowia i dlatego chce sporządzić testament w samolocie przy asyście załogi.
Oczywiście w przypadku katastrof morskich szansa na wyjście cało przynajmniej części osób biorących udział w całym procesie jest dużo większa. Prawdę mówiąc, większym wyzwaniem będzie znalezienie się na polskim statku. Dane opublikowane w 2021 r. przez Portal Morski sugerują, że pod polską banderą pływa jakieś 180-195 jednostek.
To jednak nie koniec prawnego absurdu. Testament podróżny traci ważność po upływie 6 miesięcy od lotu albo rejsu, o ile testator przeżył. Prawdę mówiąc, ta forma testamentu szczególnego jest tak bezużyteczna, że art. 953 kodeksu cywilnego należałoby po prostu uchylić. Dzięki takiemu posunięciu odebralibyśmy żartownisiom możliwość znalezienia sobie rozrywki kosztem załóg samolotów i statków.