Ministerstwo Finansów i przedstawiciele rządu zapowiedzieli ulgę dla klasy średniej, przemilczeli jednak kwestię osób samozatrudnionych, które na zmianach w podatkach mogą stracić najwięcej (zwłaszcza, jeśli jako formę opodatkowania wybrali podatek liniowy). Niespodziewanie jednak minister finansów potwierdził, że ma być też ulga dla samozatrudnionych – a przynajmniej części z nich.
Ulga dla samozatrudnionych – na ryczałcie lub podatku liniowym
Po prezentacji Polskiego Ładu bardzo szybko pojawiły się wyliczenia sugerujące, że na zmianach w podatkach stracą już osoby zarabiające ok. 6-7 tys. zł brutto miesięcznie. To oczywiście spowodowało niezadowolenie części opinii publicznej.
Rząd postanowił zatem interweniować i zapowiedział specjalną ulgę podatkową dla klasy średniej. Dzięki niej osoby zarabiające do 11,5-12 tys. zł brutto miesięcznie mają nie stracić na reformie (lub stracić symbolicznie). Wczoraj nawet „DGP” opublikowała, jak wstępnie będzie działać algorytm, który ma wyliczyć ulgę. Jak się okazało, wzór nie należy do specjalnie najprostszych.
Od momentu zapowiedzenia ulgi dla klasy średniej pojawiały się jednak pytania, co z samozatrudnionymi. Przedstawiciele obozu rządzącego mówili wcześniej wyłącznie o pracownikach, czyli osobach zatrudnionych na podstawie umowy o pracę. Tymczasem przedsiębiorcy, zwłaszcza prowadzący JDG (i nie zarabiający wcale 10 tys. zł), również stracą. Chodzi zwłaszcza o tych, którzy jako formę opodatkowania wybrali podatek liniowy. Wyższa kwota wolna nie wszystkim przedsiębiorcom pozwoli bowiem wyrównać straty, jakie poniosą w związku z liniową składką zdrowotną. Ci, którzy rozliczają się według skali, faktycznie nie powinni odczuć reformy tak mocno. Liniowców natomiast nie obejmuje kwota wolna od podatku.
Najwyraźniej rządzący w końcu to dostrzegli, bo wczoraj minister finansów podczas debaty Business Insider Polska „Polski Ład. Kto zyska, kto straci” zapowiedział, że powstanie też specjalna ulga dla samozatrudnionych – tych, którzy jako formę opodatkowania wybrali ryczałt lub podatek liniowy. Minister finansów stwierdził, że rząd już pracuje nad rozwiązaniami, które „mają pomóc tym, co rozliczają się na ryczałcie lub linii”. Jak jednak sam przyznał – „trochę trudniej skalkulować, jak to zrobić”.
Rząd raczej nie miał zamiaru wprowadzać żadnych ulg, ale sprzeciw opinii publicznej był najwyraźniej zbyt silny
Trudno oprzeć się wrażeniu, że gdy ekipa rządząca prezentowała Polski Ład, to o żadnych ulgach – a przynajmniej tych dla przedsiębiorców – wcale nie myślała. Jeśli faktycznie tak było, to powstająca ulga dla samozatrudnionych może być rozwiązaniem skleconym na szybko, na kolanie – i to prawdopodobnie nieprzemyślanym. Oczywiście rządzący mają jeszcze sporo czasu, żeby dopracować szczegóły, ale z drugiej strony – nowe przepisy powinny wejść w życie z odpowiednim wyprzedzeniem. Tymczasem na razie musimy czekać na projekt ustawy.