Coś mi tu nie grało i zaczęłam liczyć. W październiku zmarło aż o 30% więcej Polaków, niż przez ostatnie 5 lat, a teraz jest gorzej!

Społeczeństwo Zdrowie Dołącz do dyskusji (358)
Coś mi tu nie grało i zaczęłam liczyć. W październiku zmarło aż o 30% więcej Polaków, niż przez ostatnie 5 lat, a teraz jest gorzej!

W październiku zmarło 49,13 tys. Polaków, czyli o 30 proc. więcej niż średnia z ostatnich pięciu lat. To jeden z najtragiczniejszych, o ile nie najtragiczniejszy, październików od zakończenia drugiej wojny światowej. Wszystko wskazuje na to, że w pierwszej dekadzie listopada jest jeszcze gorzej. Umiera więcej Polaków.

„Plandemia”, „nie ma koronawirusa”, „wszystko to ściema”, „spisek międzynarodowy”, „chcą nas wszystkich zachipować, stąd obowiązkowe szczepienia przeciwko Covid” – ta narracja coraz silniej przebija się. Społeczeństwo jest coraz bardziej sceptyczne do działań podejmowanych przez rząd i pod naporem opinii społecznej rządzący nie wdrażają drastycznych obostrzeń. Liczby błędów popełnionych przez władzę nie da się zliczyć na palcach obu rąk i nóg. Stąd brak zaufania obywateli. Jak to mawiała pewna posłanka: nie popieram, ale rozumiem.

W ciągu ostatnich kilku tygodni czytałam i słyszałam w mediach o wzroście zgonów w ostatnim czasie. Staram się nie ulegać emocjom i podchodzić dość racjonalnie. Lubię opierać się na danych. Tak więc dane sprawdziłam. I są one dla mnie szokujące. Zestawiłam dane z Biuletynu Statycznego GUS (dane historyczne, gdyż ostatnie informacje dotyczą sierpnia 2020 r.) oraz podane przez Ministerstwo Cyfryzacji (od maja 2020 r.) zamieszczone na dane.gov.pl.

Umiera więcej Polaków: Liczba zgonów we wrześniu

Od marca do sierpnia 2020 r. liczba zgonów była podobna w stosunku do lat ubiegłych, a nawet nieco niższa. Widoczny wzrost można dostrzec od września. Zapaliło się światełko sugerujące, że zaczyna dziać się źle. Otóż odnotowano 34,07 tys. zgonów (za: dane.gov.pl). To o 5,2 proc. więcej w stosunku do września 2019 roku, gdy zmarło 32,3 tys. Polaków. Ale jednocześnie o 11,36 proc. więcej w stosunku do analogicznych miesięcy w ostatnich pięciu latach, bowiem średnio zmarło „w pięciolatce” 30,2 tys. osób (dane w tysiącach za GUS: 2019 – 32,3; 2018 – 29,1; 2017 – 29,9; 2016 – 29,7; 2015 – 30,00).

Umiera więcej Polaków: Tragiczny październik

W październiku 2020 roku odnotowano rekordową liczbę zgonów, bo aż 49,13 tys. (za: dane.gov.pl). To więcej o 14,73 tys. niż w analogicznym okresie 2019 roku. A jednocześnie więcej niż średnia liczba zgonów z ostatnich pięciu lat, która wynosiła 33,94 tys. (dane w tysiącach za GUS: 2019 – 34,4; 2018 – 36,1; 2017 – 35,1; 2016 – 32,6; 2015 – 31,5). Nastąpił wzrost o 29,98 proc. w stosunku do ubiegłego roku i wzrost o 30,92 proc. do ostatniej „pięciolatki”. To chyba najwyższy wynik od zakończenia drugiej wojny światowej. A bez wątpienia od okresu transformacji. Jedynie w październiku 1991 roku liczba zgonów nieznacznie przekroczyła 40 tys. Ale to i tak znacznie mniej niż ponad 49 tys. Jak podaje obserwatorgospodarczy.pl, w ostatnim tygodniu października odnotowano 12,3 tys. zgonów.  W tym samym okresie 2019 roku zmarło 7,79 tys. Polaków, a w innych latach było podobnie. Czyli notujemy wzrost o ok. 37 proc.

Tak więc kostucha zaczęła żniwa w ostatnim tygodniu października i nadal je zbiera. A jej plony ponoć są jeszcze obfitsze w pierwszej dekadzie listopada niż w październiku.

Umiera więcej Polaków: Covid przyczyną zgonów

Wedle oficjalnych danych podawanych przez Ministerstwo Zdrowia Covid-19 był przyczyną zgonów 3,12 tys. osób w październiku. Warto odnotować, że w okresie od marca do września łącznie zmarło z tej przyczyny zdecydowanie mniej osób, bo 2,51 tys. Natomiast tylko w pierwszych dwunastu dniach listopada pożegnało się z życiem 3,5 tys. Polaków, czyli więcej niż w całym feralnym październiku.

Hipoteza – Polacy umierają w domach

W październiku zmarło 49,13 tys. To więcej o ok. 15 tys. niż w latach ubiegłych. Wedle oficjalnych danych jedynie u 3,12 tys. osób przyczyną (jedyną lub współistniejącą) był koronawirus. Nasuwa mi się pytanie, jaka była faktyczna przyczyna zgonów tych „nadwyżkowych”? Przecież mowa o ok. 12 tys. przypadków… Bo to, że w większości wpisywane do karty zgonu są zaburzenia krążeniowo- oddechowe, to oczywista oczywistość. Czy to nie są ci, którzy nie doczekali się testów? Czy to ludzie, którzy nie otrzymali pomocy? Zapewne więcej osób zmarło z powodów chorób nowotworowych czy serca, które w dobie epidemii trudniej leczyć.

Od wielu miesięcy specjaliści apelowali, by pacjenci w razie jakichkolwiek objawów nie próbowali przeczekać choroby w domu, albo leczyć się na własną rękę. Z jednej strony był lęk o zarażenie się Covidem w szpitalu. Ale z drugiej lekarze POZ leczyli (i leczą nadal) w formie teleporad, co zazwyczaj nie jest skutecznym sposobem diagnozowania i leczenia. Jeśli do tego dołożyć zapaść opieki zdrowotnej – brak dostępnych łóżek w szpitalach, brak respiratorów, brak tlenu, brak kadry medycznej, karetki obwożące pacjentów po szpitalach albo czekające po wiele godzin by przekazać pacjenta, to czy nie jest tak, że chorzy wcześniej zmarli niż doczekali się testów i pomocy? Czy to nie są ofiary niewydolnego systemu opieki zdrowotnej?

Związek Powiatów Polskich apeluje do ministra zdrowia

ZPP wnioskuje o wprowadzenie zmian w przepisach dotyczących stwierdzania zgonu. Obecnie obowiązująca ustawa  jest z lat 50-tych. Wzorowana była na przepisach przedwojennych.

Problem nasila się w okresie pandemii, gdyż lekarze POZ masowo odmawiają udziału w oględzinach zwłok, a w konsekwencji stwierdzenia zgonu. Nawet w sytuacji, gdy rodzina zmarłego twierdzi, że mało prawdopodobne jest, by przyczyną zgonu był Covid. Lekarze obawiają się zarażenia.

Z tego względu ZPP proponuje, by w okresie epidemii zobowiązać lekarzy POZ do wizyt domowych mających na celu stwierdzenie zgonu pacjenta oraz by wypłacać im wynagrodzenie w kwocie 100 zł, czyli stawkę równą wizycie domowej u pacjenta z dodatnim wynikiem testu PCR.

Jednocześnie ZPP prosi, aby rozważyć czy zgon faktycznie musi być stwierdzany wyłącznie przez lekarza.

Umiera więcej Polaków: Wielkie testowanie?

W ostatnich dniach zarówno minister zdrowia, jak i premier Mateusz Morawiecki twierdzą, że liczba nowo zakażonych koronawirusem się stabilizuje. Świadczą o tym mniejsze przyrosty, a nawet niewielkie spadki osób mających pozytywny wynik testu PCR. Problem w tym, że według oficjalnych codziennie przekazywanych danych przez Ministerstwo Zdrowia nie zmniejsza się liczba osób zmarłych z powodu Covid-19, a wręcz utrzymuje na tym samym wysokim poziomie. Nie widać też poprawy sytuacji, jeśli chodzi o dostępność łóżek w szpitalach, w tym łóżek respiratorowych. I choć rząd zapewnia, że wolne miejsca w szpitalach są, to w wielu regionach problem nie ustał. Podawane dane dotyczą bowiem ilości łóżek w skali całego kraju, a nie poszczególnych województw. Najwięcej obaw budzi testowanie. W ostatnim czasie liczba przeprowadzonych testów jest mniejsza niż jeszcze kilka tygodni temu.

Ale jednocześnie niepokojący jest współczynnik testów dodatnich. W tej chwili to około połowa ogółem pobranych wymazów. Można mówić o opanowaniu epidemii, jeśli liczba pozytywnych wyników wynosi 5 proc. To co ma ostatnio miejsce może świadczyć o tym, że testów jest wykonywanych zdecydowanie za mało. Stwierdza się bowiem przypadki ewidentne pełnoobjawowego Covid-19. Pozostała połowa to mogą być głównie pacjenci wykonujący testy przed planowanym zabiegiem czy personel medyczny. Wynika więc, że nie testujemy już w celu odosobnienia osób bezobjawowych czy skąpo objawowych, które roznoszą zarazę. Ale jednocześnie zarówno mniejsza liczba testów, jak i tak wysoki współczynnik testów pozytywnych mogą świadczyć również o wielkiej skali epidemii. Być może wśród osób, którym nie wykonano testu, są osoby zmarłe. Tym samym statystyki przyczyn śmierci mogą być zaburzone.

Nie można wykluczyć, że zmarli z powodu koronawirusa, a jedynie nie ma na potwierdzenie dokumentacji. Rzeczywistych ofiar koronawirusa może więc być znacznie więcej. O tym świadczyć może tak duży wzrost osób zmarłych od października. Można też powiązać czasowo gwałtownie rosnące liczby zgonów z niewydolnością opieki medycznej.

Jak wygląda liczba zgonów w poszczególnych miejscach w Polsce

W Wielkopolsce liczba zgonów w październiku jest o ok. 500 wyższa niż w latach poprzednich. W samym Poznaniu wystawiono 918 aktów zgonu. To o 318 więcej niż w roku poprzednim. Taką informację podaje radiopoznan.fm

Z kolei w Częstochowie zmarły w październiku 402 osoby. To o 102 osoby więcej niż średnio w ostatnich czterech latach. Miasto zamówiło kontener-chłodnię na wypadek zaostrzenia pandemii, który w razie potrzeby pomieści 15-18 ciał. „Początek listopada przynosi jeszcze bardziej niepokojące dane. Do 10 listopada w USC zarejestrowano już 226 zgonów, podczas gdy np. w całym listopadzie 2019 r. – 290” – podaje portalsamorzadowy.pl.

„Tylko od 1 do 10 listopada w Radomiu zmarło 215 osób. Dla porównania, przez cały listopad ubiegłego roku odnotowano 257 zgonów – wynika z danych Urzędu Stanu Cywilnego w Radomiu. Brakuje również miejsc w kaplicach pogrzebowych oraz chłodniach” – podaje radioplus.com.pl.

„Drastycznie rośnie liczba zgonów w Chrzanowie, Olkuszu, Oświęcimiu i Wadowicach. Nawet o 46 proc. wzrosła liczba sporządzanych aktów zgonów. ” – czytamy na stronie chrzanow.naszemiasto.pl.

Z kolei na echodnia.eu możemy przeczytać jak sytuacja wygląda w województwie świętokrzyskim: „W niektórych powiatach wzrost liczby zgonów w październiku 2020 roku w porównaniu z październikiem 2019 to 100 procent. Wszystko wskazuje na to, że listopadzie będzie jeszcze gorzej”. W październiku w Końskich zmarło 91 osób, podczas gdy w 2019 r. było to 61. W Fałkowie w październiku zmarło 5 osób, w analogicznym okresie ubiegłego roku jedynie 1. W Gowraczowie zmarło w październiku 13 osób, a w 2019 roku 6. Z kolei w Radoszycach w całym roku 2019 zmarły 52 osoby, a do końca października bieżącego roku odnotowano już 58 zgonów. W Stąporkowie zmarło 17 osób w październiku, podczas gdy w 2019 r. – 10.

„Od dekady nie było tygodnia, w którym umarłoby więcej Polaków niż w ostatnich dniach. Co godzinę, każdego dnia opisywanego tygodnia (red. dot. ostatniego tygodnia października), urzędnicy wystawiali po 72 akty zgonu. Co minutę ponad 1. W systemie to tylko papierek, a w życiu to dramat rodziny. I liczba tych dramatów nie chce się zatrzymać” – czytamy na money.pl.