Hamburger tylko po kryjomu? Pojawił się bezsensowny postulat zakazu reklamy fast foodów, takich jak McDonald’s czy KFC

Zdrowie Dołącz do dyskusji
Hamburger tylko po kryjomu? Pojawił się bezsensowny postulat zakazu reklamy fast foodów, takich jak McDonald’s czy KFC

Pojawił się postulat, który może wiele osób ucieszyć – czyli zakaz reklamowania fast foodów, jako produktów szkodliwych. Pomysł pojawił się w Niemczech, ale, w kontekście dyskusji np. na temat napojów energetycznych, może zawędrować też do Polski.

Zakaz reklamowania fast foodów

W branżowym serwisie horecatrends.pl czytamy, że w Niemczech rozważa się zakaz reklamowania fast foodów. Taki postulat wystosował federalny minister ds. żywienia i rolnictwa, Cem Özdemir z Partii Zielonych. Podstawą propozycji jest chęć ochrony – głównie dzieci – przed szkodliwymi treściami.

Takie sieci, jak McDonald’s, Burger King, KFC i inne, nie mogłyby reklamować się w telewizji, radiu, a także Internecie – np. na YouTubie, w godzinach od 6:00 do 23:00. Minister dodał także, że nie chodzi o całkowity zakaz reklamy, ale o niekierowanie jej do dzieci.

Sam minister zapowiada także podjęcie inicjatywy wewnątrz resortu, by postulat ten przekuć w propozycję zmiany prawa. Podaje się jednak, że pomysł nie zyska szerszego zainteresowania wśród innych przedstawicieli rządu niemieckiego.

Cem Özdemir ma 57 lat, studiował pedagogikę społeczną, pracował jako dziennikarz i sam deklaruje się jako wegetarianin, jak donosił swego czasu „Bild”. Przywołuję te fakty, bo nieco dziwi mnie tak powierzchowne podejście do tematu. Tym bardziej od polityka nie najstarszej daty, wykształconego, mającego jakąś świadomość żywieniową.

Czy faktycznie trzeba zakazywać reklamy np. McDonald’s?

Podobny pomysł, co do zakazu reklam fast foodów, pojawił się jakiś czas temu w Wielkiej Brytanii. Problem tego rodzaju postulatów zawiera się przede wszystkim w niemożliwości ustalenia rozsądnej definicji fast foodu. Skoro chcemy chronić najmłodszych przed czymś szkodliwym, to należy zakazać – co jest oczywiście truizmem – czegoś szkodliwego.

W kontekście fast foodów szkodliwe nie jest ani „fast”, ani „food”. Szkodzi konkretna żywność, która jest wyprodukowana z pewnych składników i w określony sposób, a następnie spożyta w jakiejś ilości – przez konkretną osobę, z uwzględnieniem właściwości jej organizmu.

Mam na myśli to, że stwierdzenie, iż „jedzenie z McDonald’s jest szkodliwe/niezdrowe”, to nadmierne uproszczenie. Zwłaszcza – przechodząc do polskich realiów, ale pozostając także przy niemieckich tradycjach – że rodzima kuchnia bywa znacznie bardziej kaloryczna, czy bogata w tłuszcze nasycone i cukry, niż niejedno danie z restauracji typu fast food.

Budowanie świadomości żywieniowej to bowiem dużo trudniejszy proces, niż arbitralne usuwanie z przestrzeni publicznej reklam popularnych restauracji. Powoduje to jedynie utrwalanie nadmiernych uproszczeń czy stereotypów, nie dając nic w zamian. Cała sprawa przywołuje na myśl słynny zakaz drożdżówek w szkołach. Ograniczenia, „o dziwo”,  nie miały absolutnie żadnego wpływu na zdrowie dzieci, tym bardziej że najmłodsi Polacy tyją najszybciej w całej Unii Europejskiej (zgodnie z informacjami z serwisu naukawpolsce.pl).