Zazwyczaj krytykuję pomysły z petycji kierowanych do parlamentarzystów, ale czasem trafiają się wyjątki
Nie wszystkie dziwne pomysły na zmiany w prawie pochodzą z ministerstw albo od posłów. Obok tablic alimentacyjnych znajdziemy także różnego rodzaju petycje do Sejmu i Senatu kierowane przez obywateli. Wydawać by się mogło, że w te wakacje mieliśmy ich prawdziwy wysyp. Najgłośniejszym echem odbił się absurdalny pomysł na emerytalne bykowe, a więc podwyższenie składek osobom bezdzietnym. Do Sejmu trafiła też petycja domagająca się wypowiedzenia konkordatu oraz skracająca dzień pracy rodziców dzieci do 13 roku życia do 7 godzin.
Trzeba jednak przyznać, że nie wszystkie takie petycje są oderwane od rzeczywistości prawnej, w której przyszło nam żyć. Niektóre z nich po bliższym zapoznaniu okazują się całkiem sensowne przynajmniej co do samego zamysłu, który przyświecał autorowi. Przykładem dość mało kontrowersyjnym może być petycja w sprawie zmian w przepisach o służebności. Jest też pomysł, który z pewnością oburzy niemałą część społeczeństwa, a który jest bardzo pożyteczny. Chodzi o całkowity zakaz sprzedaży alkoholu na imprezach masowych.
O tej konkretnej petycji słyszymy mniej-więcej od połowy sierpnia. Obecnie zajmuje się nią Senat. Jak to zwykle w takich przypadkach bywa, autor petycji pozostaje anonimowy. Zaproponował on jedną zmianę, która miałaby dotknąć dwóch artykułów ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Sprowadza się ona do zakazania sprzedaży, podawania oraz konsumpcji jakiegokolwiek alkoholu podczas imprez na otwartym powietrzu, a także na stadionach i innych obiektach sportowych.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Zanim przejdziemy do uzasadnienia zawartego w petycji, warto zwrócić uwagę na kluczowy przepis, który miałby zostać w całości uchylony. Mowa o art. 14 ust. 5 przywołanej wyżej ustawy.
Sprzedaż, podawanie i spożywanie napojów zawierających więcej niż 4,5% alkoholu może się odbywać na imprezach na otwartym powietrzu oraz na stadionach i innych obiektach sportowych tylko za zezwoleniem i tylko w miejscach do tego wyznaczonych.
Nie ma się co oszukiwać: chodzi przede wszystkim o piwo, które przez ustawodawcę zostało potraktowane w sposób wyjątkowo łagodny. Można je wciąż w ograniczonym zakresie reklamować. Do tego zezwolenie na sprzedaż napojów do 4,5% alkoholu automatycznie obejmuje wszystkie piwa niezależnie od faktycznej zawartości tej substancji.
Żeby jednak wyeliminować w całości wątpliwości, autor petycji proponuje także dopisanie całkowitego zakazu do treści art. 181 ust. 1.
Zakaz sprzedaży alkoholu na imprezach masowych ukróciłby wreszcie piwno-sportowy marketing
Przyznaję, że zakaz sprzedaży alkoholu na imprezach masowych poparłbym w ciemno choćby i właśnie po to, by przełamać faworyzowanie producentów jednego rodzaju produktów kosztem innych. Trudno przy tym byłoby traktować poważnie argumenty o tym, że przecież słabsze piwo nie szkodzi. Cały czas można się nim upić. Wymaga to jedynie konsumpcji nieco większej ilości trunku, o co w warunkach imprezy plenerowej wcale nie jest tak trudno.
Jak jednak swój pomysł uzasadnił autor petycji? Przyznaję, że w tym przypadku mam mieszane uczucia.
Sprzedaż alkoholu podczas imprez na otwartym powietrzu oraz na stadionach i innych obiektach sportowych o charakterze: sportowym i rozrywkowym wpływa na agresję uczestników imprez. W wyżej wymienionych imprezach bardzo często uczestniczą nieletni, którzy nie powinni być demoralizowani przez osoby dorosłe spożywające w tym miejscu alkohol. Impreza sportowa powinna nieść za sobą ideę poprawy kondycji fizycznej a nie stwarzać atmosferę miejsca, w którym można swoje zdrowie niszczyć spożywając różnorakie napoje wysokoprocentowe. Impreza rozrywkowa powinna kształtować pozytywne postawy moralne człowieka a do takich na pewno nie można zaliczyć spożywania alkoholu.
Ustawodawca nie bez powodu wskazał, iż sprzedaż alkoholu nie może odbywać się na terenie szkół oraz innych zakładów i placówek oświatowo-wychowawczych, opiekuńczych i domów studenckich; pomimo tego, iż w szkołach średnich i domach studenckich znajdują się również osoby pełnoletnie.
Brak zakazu sprzedaży alkoholu podczas wyżej wymienionych imprez, w których mogą uczestniczyć nieletni stoi w sprzeczności z celem ustawy, którym jest utrzymanie życia obywateli w trzeźwości jako niezbędnego warunku moralnego i materialnego dobra Narodu.
Nie jestem moralistą. Mam też swego rodzaju alergię na ciągłe używanie w debacie publicznej zgranego i nagminnie wykorzystywanego w złej wierze argumentu "pomyślcie o dzieciach!". Równocześnie jednak dostrzegam próby pośredniego wiązania alkoholu z dobrą rozrywką i aktywnością fizyczną poprzez jego obecność na stadionach i w trakcie innych imprez masowych. Zgodnie z art. 131 ustawy o wychowaniu w trzeźwości tego rodzaju promocja piwa jest zabroniona jedynie wtedy, gdy ma charakter bezpośredni.
Warto przy tym wspomnieć o szczególnych przypadkach, które sprawiają, że wprowadzenie zakazu sprzedaży alkoholu na imprezach masowych mogłoby być dość karkołomne. W przypadku trunków mocniejszych od piwa zakaz uderzyłby na przykład w degustację nalewek domowej roboty w trakcie różnego rodzaju festynów. Jeżeli zaś chodzi o złocisty trunek, to nie jest tajemnicą, że branża piwna dość aktywnie inwestuje w swoje związki z piłką nożną.
Nie zmienia to faktu, że normalizacja picia alkoholu w trakcie imprez masowych to zjawisko, z którym warto byłoby coś zrobić. Rzeczywiście może wśród dzieci sprawiać wrażenie czegoś pozytywnego i tym samym zachęcać do raczenia się trunkami na własną rękę. Podchmielenie stanowi dodatkowy czynnik ryzyka w sytuacjach, gdyby w trakcie imprezy miało się coś stać. Korzyści utrzymywania obecnego stanu prawnego nie ma w gruncie rzeczy zbyt wiele.