Każdy z nas, kto kiedykolwiek poruszał się po polskich drogach, zauważył, że stoi przy nich niezwykle duża ilość wszelakich znaków drogowych. Czasami jest ich tak wiele, że nie sposób zwrócić na nie wszystkie uwagi, jadąc samochodem z przepisową prędkością. Problem ten jest od wielu lat zauważany nie tylko przez uczestników ruchu drogowego, ale także ekspertów z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Projekt zmniejszenia liczby znaków drogowych trafił swego czasu do Ministerstwa Infrastruktury
Jak informuje Onet, eksperci GDDKiA powołali jakiś czas temu specjalne forum, którego członkowie mieli opracować program zmniejszenia liczby znaków na polskich drogach. Eksperci motywowali swoje działanie nie tylko kwestią estetyczną, ale także wpływem „przeznakowania” na koncentrację kierowców i zwracanie uwagi na konkretne znaki drogowe. Członkowie GDDKiA mówili także o tym, że nadmierna liczba znaków przy drogach jest jednym z powodów jazdy kierowców „na pamięć”. Mówił o tym na łamach Onetu Tomasz Żuchowski, ówczesny szef GDDKiA:
Wierzę w to, że zaczniemy konkretne działania legislacyjne i ucywilizujemy „znakozę” na naszych drogach. Żebyśmy przeszli na model, który rozumiemy i którego chcemy przestrzegać jako kierowcy.
Oprócz planów radykalnego zmniejszenia liczby znaków na polskich drogach eksperci postanowili także stworzyć program, którego celem byłoby zmniejszenie liczby znaków, które ograniczają prędkość. Projekt zakładał między innymi stawianie znaków ograniczających prędkość w miejscach, w których geometria drogi może zaskakiwać kierowców. Członkowie GDDKiA chcieli także, aby każdy znak ograniczający prędkość w danym miejscu był poprzedzony znakiem, który wskazuje na przyczynę tego ograniczenia. Eksperci chcieli także wzorować się na niemieckim systemie i wprowadzić ograniczenia prędkości, które obowiązywałyby tylko wtedy, gdy nawierzchnia jezdni jest mokra. Ministerstwo Infrastruktury odniosło się jednak sceptycznie do proponowanych zmian, argumentując swoje stanowisko niepewnością co do skuteczności zaproponowanych przez ekspertów rozwiązań.
Problemem polskich dróg jest także nagromadzenie znaków w niewielkiej odległości od siebie
Nadmierna ilość znaków drogowych to jeden z problemów, ale stawianie ich blisko siebie to druga bolączka polskich dróg. Eksperci alarmują od bardzo dawna, że tak duże nagromadzenie bodźców, na które ma zareagować kierowca, może w efekcie prowadzić do pominięcia ważnych informacji przez jego system poznawczy. Duża liczba znaków daje także inny efekt psychologiczny u kierowców – postrzeganie ich jako niepotrzebną rzecz na drodze, którą można pominąć, zamiast jako ważną i immanentną część infrastruktury drogowej, która ma zapewniać bezpieczeństwo i płynność ruchu drogowego.