Plotka głosi, że kierownicy niektórych sklepów sieci Biedronka otrzymali zakaz przeprowadzania ewakuacji sklepu w przypadku alarmu bombowego. To miałoby być pokłosie plagi fałszywych alarmów bombowych, które paraliżują prace sklepów w całym kraju.
Fałszywe alarmy bombowe to plaga taka sama jak nieuzasadnione wezwania karetek. Dla przykładu w gdańskich sądach miesiąc bez fałszywego alarmu bombowego to stracony miesiąc. W niektórych instytucjach próbna ewakuacja wcale nie jest potrzebna do tego, żeby pracownicy doskonale poznali procedury na taki wypadek. Jestem przekonany, że dla takich dowcipnisiów, którzy testują wytrzymałość służb, jest przeznaczone specjalne miejsce w piekle. Nawet wymiar sprawiedliwości stracił do nich cierpliwość. Wystarczy wspomnieć tu fałszywy alarm bombowy na lotnisku w Modlinie i jego finał. Wiele wskazuje na to, że na celownik dowcipnisiów trafiła sieć Biedronka. Od początku roku niemal nie ma tygodnia bez alarmu bombowego w losowym sklepie w kraju.
Ewakuacja sklepu nawet w sytuacji, kiedy wszystko wskazuje na to, że alarm to „jedynie” dowcip to mimo wszystko zatrzymanie pracy na wiele godzin. To już oczywiście ogromne straty, co w przypadku Biedronki może oznaczać nawet miliony złotych. Nic dziwnego, że zarząd spółki szuka rozwiązania tego problemu. Dziennik Gazeta Prawna donosi, że kierownicy niektórych sklepów mieli otrzymać wiadomość, która zakazuje im przeprowadzania ewakuacji nawet wtedy, kiedy jej przeprowadzenie zaleci policja. Takie miało być polecenie zarządu. Ta sytuacja miała oburzyć związkowców. Oczywiście przedstawiciele Jeronimo Martins dementują te plotki, twierdząc, że to „inicjatywa” pracownika.
Informacja o jakiejkolwiek decyzji zarządu dotyczącej alarmów bombowych jest nieprawdziwa. W tej sprawie firma blisko współpracuje z właściwymi instytucjami państwowymi.
Biedronka ewakuacja. Czy sieć może zignorować zalecenia służb?
Niezależnie od tego, czy taka sytuacja faktycznie miała miejsce, warto się zastanowić, czy ktokolwiek może zabronić przeprowadzenia ewakuacji. Odpowiedź na to pytanie nie zawsze jest taka oczywista. W każdym przypadku decyzję o zarządzeniu ewakuacji podejmuje administrator budynku. Jeżeli więc zarządca dostaje kolejną wiadomość w tygodniu informującą o bombie, to na własne ryzyko może nie przeprowadzać ewakuacji. Sprawa wygląda inaczej, jeżeli ewakuację zarządzą odpowiednie służby, a więc najczęściej policja lub straż pożarna. W tym wypadku niezastosowanie się do ich poleceń stanowi wykroczenie, które zagrożone jest karą grzywny do 500 zł.
art. 54 kodeks wykroczeń Kto wykracza przeciwko wydanym z upoważnienia ustawy przepisom porządkowym o zachowaniu się w miejscach publicznych, podlega karze grzywny do 500 złotych albo karze nagany.
Jeżeli jednak alarm okaże się prawdziwy, to zakazanie ewakuacji obiektu bez wątpienia będzie stanowiło przestępstwo, które określone jest w artykule 165 kodeksu karnego, a więc sprowadzenie niebezpieczeństwa.
Art. 165. § 1. Kto sprowadza niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób albo dla mienia w wielkich rozmiarach (…) podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
W sytuacji, kiedy efektem takiego działania będzie śmierć lub ciężki uszczerbek na zdrowiu, zagrożenie karą wzrasta od 2 do 12 lat pozbawienia wolności.
Jeżeli następstwem czynu określonego w § 1 jest śmierć człowieka lub ciężki uszczerbek na zdrowiu wielu osób, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12.