Głupie telefony z fałszywymi informacjami o bombach w najróżniejszych instytucjach to plaga ostatnich lat. Dla przykładu w gdańskich sądach alarm bombowy na podstawie takich głupich zawiadomień ogłasza się średnio raz w tygodniu. Częstotliwość występowania tych sytuacji jest na tyle duża, że można odnieść wrażenie, że sprawcy są całkowicie bezkarni. Nic bardziej mylnego. Zapadł wyrok w sprawie głośnego alarmu bombowego na lotnisku w Modlinie. Można go podsumować w typowym, prawicowym stylu. Sąd zaorał sprawcę.
Karol wraz z wesołą gromadką równych sobie znajomych postanowili w hucznym stylu obchodzić zbliżające się święta wielkanocne. Na tyle hucznie, że w trakcie imprezy Karol wyciągnął z kieszeni telefon i zadzwonił na pobliskie lotnisko w Modlinie. Mocno seplenił, co jest zrozumiałe, biorąc pod uwagę stan, w jakim się znajdował. Udało mu się jednak kilka razy wyraźnie powtórzyć, że o 11.33 wieczorem na lotnisku wybuchnie bomba. Służby zareagowały natychmiast, zarządzając całkowitą ewakuację obiektu.
Powagi całej sytuacji dodał fakt, że niespełna kilka dni wcześniej na lotnisku w Brukseli doszło do serii ataków terrorystycznych
Ewakuowano blisko 1000 osób ze strefy zagrożonej, wszystkie loty odwołano, a samoloty mające lądować w Modlinie przekierowano na inne lotniska. Nie trzeba chyba wspominać, że okres świąteczny to czas, kiedy na lotniskach przebywa znacznie więcej ludzi niż zazwyczaj. Ogółem bezpośrednio alarm ten dotknął kilka tysięcy osób, zaangażowano służby z terenu całego powiatu, jak również z niedalekiej stolicy. W tym czasie nasz Karol smacznie sobie spał, bo w końcu ile można pić.
Cała ta sytuacja była o tyle zabawna dla całej paczki Karola. Policjanci szybko namierzyli dowcipnisia i udali się na imprezę, aczkolwiek nie mieli zamiaru się przyłączać do zabawy. Imprezowicze chyba byli zawiedzeni postawą sztywniaków, bowiem na miejscu robili sobie z funkcjonariuszami, pili za ich zdrowie, a ich przybycie było uznane za kolejny punkt imprezy. Nikt oczywiście nie przyznał się do wykonania telefonu. Smutnym panom nie pozostało nic innego, jak zakończyć imprezę i zaprosić całą wesołą gromadkę 21 osób na komisariat.
Karolek od samego początku nie przyznawał się. że to on wykonał ten telefon. Ponadto myślał, że jest nad wyraz sprytny. Skoro nie przyznawał się do zarzutów, sąd chciał pobrać od niego próbkę głosu do analizy. Od samego początku nie wyrażał na to zgody. Zmienił zdanie wtedy, kiedy zorientował się… że rozprawa i tak jest nagrywana więc sąd i tak już próbki posiada. Opinia biegłych jednoznacznie potwierdziła, że to bystry Karol zadzwonił na lotnisko. Gdy wszystko było już przesądzone, postanowił przyznać się do stawianych zarzutów. Sąd jednak nie dał się nabrać na taki trik.
Głupi dowcip wcale nie rozbawił sędziego
Sąd wymierzył Karolowi karę 1,5 roku pozbawienia wolności bez zawieszenia. Ponadto musi zapłacić 70 tysięcy złotych na rzecz linii lotniczych Ryanair, 40 tysięcy złotych na rzecz lotniska w Modlinie oraz pokryć koszty procesu w kwocie około 6 tysięcy złotych. Najlepsze dopiero ma nadejść. Sąd zarządził upublicznienie wyroku. Oznacza to, że po uprawomocnieniu jego treść ma być dostępna na stronach internetowych lotniska i przewoźnika.
Oskarżony musi ponieść dotkliwe konsekwencje swojego zachowania. Wszystko to działo się w czasie, kiedy oskarżony spożywał alkohol i dobrze się bawił. A potem spał i niczym się nie przejmował. W noc wielkanocną ci ludzie chcieli bezpiecznie dotrzeć do swoich domów. Oskarżony zniweczył to jednym telefonem. Oskarżony jest osobą młodą, zdrową i nic nie stoi na przeszkodzie, aby podjął pracę. Może też zaciągnąć kredyt, żeby spłacić zasądzone nawiązki.
Wszystko wskazuje na to, że to nie koniec sprawy tego pranka. Wobec zeznań części znajomych Karola stwierdziła, że wielu jego kolegów składało fałszywe zeznania tylko po to, żeby bronić oskarżonego. Sędzia stwierdził, że po uprawomocnieniu się wyroku złoży zawiadomienia do prokuratury o składaniu fałszywych zeznań przez niektórych świadków.
Ten wyrok powinien być analizowany na studiach prawniczych jako modelowy wręcz przykład, w jaki sposób prawo spełnia swoją funkcję prewencyjną. To mocny sygnał dla wszystkich głupków, aby zastanowili się, zanim padnie znane wszystkim „Ja nie dam rady? Potrzymaj mi piwo!”.