Popularnej brytyjskiej blogerce zamarzył się pobyt w pewnym hotelu w Dublinie w walentynkowy weekend. Blogerzy nie płacą – pomyślała i zaproponowała właścicielowi pewien deal, który w skrócie można opisać tak. Nie płacę za pobyt, a w zamian masz promocję w moich social media. Gdy z odmownej odpowiedzi zaczęła robić dramę, dostała fakturę na kwotę niemal 5 milionów euro za rozgłos, jaki zyskała na całej aferze.
Bloger darmowy nocleg chciał…
Branża turystyczna nie ma łatwego życia w dobie mediów społecznościowych. Czasem wystarczy jedna negatywna opinia, która pociągnie za sobą całą lawinę zdarzeń. Wystarczy prześledzić przebieg wydarzeń afery z udziałem Willa Karpatia, która za negatywny komentarz urządziła lincz swojemu gościowi. Zakopiański pensjonat to nie jedyny dowód na to, że prowadząc działalność gospodarczą, trzeba ogarniać nie tylko wysokość składek ZUS 2018, ale i to, w jaki sposób działa internet. Katastrofę w social przeżywa chociażby Gościniec Graf z Karpacza, a kilka tygodni temu Marek opisywał konflikt między youtuberem a restauracją Ambasada we Wrocławiu. Ciekawą historię opisuje dailymail.
Blogerce zamarzył się darmowy nocleg w irlandzkim hotelu
Elle Darby, brytyjska blogeria i vlogerka napisała maila z propozycją do właściciela hotelu Charleville Lodge w Dublinie. Kolaboracja miała polegać na tym, że kobieta spędzi w tym miejscu weekend ze swoim chłopakiem, a w zamian hotel otrzyma promocję w jej mediach społecznościowych. Jednocześnie pochwaliła się swoimi zasięgami zarówno facebooka, jak i instagrama i snapchata. Najwidoczniej nie spodziewała się odpowiedzi, jakiej udzielił jej właściciel przybytku.
Jak łatwo można się domyślić, hotel nie zgodził się na taką formę współpracy. Właściciel pozwolił sobie w mailu zadać dziewczynie kilka retorycznych pytań. Kto zapłaci obsłudze za pracę w tym czasie? Kto zapłaci za pranie pościeli? Kto zapłaci kelnerom w restauracji? Kto zapłaci recepcjonistce? Czy pracownicy mają najeść się swoją obecnością na YouTube? To tylko niektóre z nich. Odpowiedź, tak samo, jak pierwotny mail od dziewczyny, została opublikowana na fanjepdżu hotelu. Trzeba zaznaczyć, że wiadomość została zanonimozowana.
Blogerka poczuła się bardzo dotknięta uwagami właściciela i stwierdziła, że do „walki” z krnąbrnym hotelarzem wykorzysta siłę mediów społecznościowych. W tym celu nagrała filmik, w którym swoim fanom żaliła się, że właściciel tego konkretnego hotelu znęca się nad nią psychicznie. Cała wypowiedź była utrzymana w tonie, który sugerował, że hotelarz to leśny dziadek, który nie rozumie tego, jak funkcjonuje internet. Przypomnijmy, że hotelarz w żaden sposób nie ujawnił tożsamości blogera, który do niego pisał.
Blogerka zaczęła robić dramę z tego, że właściciel hotelu nie zgodził się na darmowy nocleg w zamian za współpracę w mediach
Czuję się zażenowana, w ogóle o tym mówiąc. Jestem 22-letnią kobietą, która prowadzi swój własny biznes z domu. Nie uważam, żebym w tej sytuacji zrobiła cokolwiek źle. Po tym, jak zostałam obnażona, stałam się atakiem internetowych trolli, z których każdy ma powyżej 30 lat. Każdy z nich obraża ją tylko dlatego, że chciała ludziom uświadomić, jak została potraktowana przez hotel, który sprawiał wrażenie wyśmienitego.
Cała sprawa odbiła się szerokim echem zarówno w mediach brytyjskich, jak i irlandzkich. Określa się ją mianem bloggergate. Społeczność blogerska próbuje namówić do bojkotu hotelu i kawiarni prowadzonych przez krewkiego hotelarza. Cała reszta opinii publicznej? Cóż, zdaje się jednomyślnie stają po jego stronie. Sam hotelarz wydaje się mieć naprawdę niezłą zabawę z całego rozgłosu, jaki w ostatnich dniach nabrał. Do tego stopnia, że postanowił wystawić blogerce fakturę, która opiewa na kwotę… 4 milionów 300 tysięcy euro. To ma być rachunek za cały rozgłos, który dziewczyna zyskuje na aferze. Kwota oczywiście zawiera VAT, bo blogerzy muszą płacić podatki.
Oczywiście nie należy tego traktować inaczej jak żartu. Mężczyzna wyraźnie zaznaczył, że płatność musi nastąpić w euro, a wzmianki w wideo nie będą w ogóle honorowane jako forma płatności. Poniżej jeden z jego komentarzy do komentarzy w blogosferze.
Brytyjczycy powinni odetchnąć z ulgą, że na wyspach nie ma lokalnego oddziału Wykopu. Właściciele Willa Karpatia powinni brać przykład z tego, jak można z twarzą wyjść z konfliktu z całym internetem.