Rząd pracuje nad poważnymi zmianami systemu emerytalnego. Jedną z nowości ma być pozbawienie praw do emerytury osób, które nie przepracowały minimum 15 lat. Czy to rzeczywiście zapowiedź niedobrej rewolucji, jak chcą niektóre media?
8 lutego sejmowa Komisja Polityki Społecznej i Rodziny rozpatrywała przygotowany przez rząd Przegląd systemu emerytalnego. Dokument ten zawiera omówienie skutków obowiązywania ustawy z dnia 11 maja 2012 r. o zmianie ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, oraz propozycje zmian w ustawie.
W trakcie debaty wiceminister pracy Marcina Zielenieckiego odniósł się do jednego z fragmentów raportu, mówiąc: „Nie możemy traktować wkładu emerytalnego jako swego rodzaju rachunku oszczędnościowego na starość” (cytat za Dziennikiem Gazetą Prawną). Jak powinniśmy rozumieć te zapowiedzi?
Emerytura z ZUS po 15 latach pracy
Przegląd systemu emerytalnego zawierał w swoich konkluzjach zapis, że konieczne jest „rozważenie nabycia prawa do emerytury dopiero po przepracowaniu określonego okresu pracy, tj. 15 lat składkowych„. Miałoby to być m.in. remedium na fakt występowania w Polsce tzw. groszowych emerytur – takich, których miesięczna wysokość jest dosłownie liczona w groszach.
Problem w tym, że to jednoznaczne odejście od – wmawianej Polakom przez ostatnie kilkanaście lat – zasady, że wysokość emerytury będzie uzależniona od kwoty uzbieranych składek. Zamiast tego, rząd podtrzymuje stanowisko zawarte w Przeglądzie:
(…) zasada solidarności grupowej, na której zbudowany jest system ubezpieczenia społecznego, wymaga określonych proporcji okresu udziału w tworzeniu funduszu i okresu korzystania z tego wspólnie tworzonego funduszu.
A to z kolei oznaczałoby, że wdrożenie tej zasady spowodowałoby, że ci, którzy nie udokumentują przepracowania 15 lat, nie otrzymają emerytury w ogóle, a jednocześnie: nie otrzymają, nawet jednorazowo, kwoty zgromadzonych składek.
O ile od jakiegoś czasu należało się pogodzić z tym, że „nasze” składki tak naprawdę nie są „nasze” – co potwierdził Trybunał Konstytucyjny w kontrowersyjnym wyroku dotyczącym OFE – to utrata prawa do emerytury przez tych, którzy nie przepracowali odpowiedniej liczby lat, wydaje się być kontrowersyjnym działaniem rządu. Zwłaszcza, że ww. wyrok Trybunału zawiera fragment, zgodnie z którym
występowanie ekonomicznej zależności między opłacaniem składki na ubezpieczenie a wysokością świadczenia przysługującego w związku z zaistnieniem ryzyka ubezpieczeniowego jest jednym z elementów ubezpieczeń społecznych, w tym także systemu emerytalnego
Proponowane zmiany (na razie to jednak tylko koncepcja, o czym warto pamiętać) prowadzą zaś do wniosku, że wysokość zgromadzonych składek nie zawsze będzie się przekładać na prawo do emerytury, a tym samym – jej wysokość.
Zamiast emerytury ze składek – emerytura obywatelska?
Może natomiast okazać się, że reforma systemu emerytalnego doprowadzi do wprowadzenia w Polsce tzw. emerytur obywatelskich. Wówczas każdy obywatel, po osiągnięciu określonego prawem wieku emerytalnego, otrzyma niską emeryturę bez względu na swoje dotychczasowe zarobki czy staż pracy. Każdy mógłby, oczywiście, dodatkowo odkładać na swoją jesień życia w prywatnych funduszach emerytalnych, w tym prowadzonych np. przez pracodawców.
Takie zmiany wydają się zresztą nieuniknione. Szacuje się, że w 2050 emeryci będą stanowić 1/3 społeczeństwa. To będzie ogromne obciążenie dla budżetu.
Nie ma zatem co liczyć na to, że za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat wysokość naszej emerytury wypłacanej przez ZUS będzie efektem naszej ciężkiej pracy, tj. wysokich składek emerytalnych. Nie ma wyjścia – trzeba na tę emeryturę samemu zacząć oszczędzać, bo emerytura obywatelska będzie, tak po prostu, głodowa.